Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 34:25 (14:11)
Wisła: Morawski – Mihić 9, Szita 7, Mindeghia 5, Komarzewski 4, Daszek 3, Serdio 3, Stenmalm 1, Krajewski 1, Terzić 1, Fernandez, Susnja, Toto, Czapliński. Kary: 12 min. Trener: Xavier Sabate
Azoty: Zembrzycki, Bogdanow – Akimenko 8, Gumiński 5, Jurecki 3, Rogulski 2, Velkavrh 2, Podsiadło 1, Przybylski 1, Szyba 1, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Łangowski. Kary: 12 min. Trener: Lars Walther
Sędziowali: Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski (Zielona Góra)
- Jesteśmy w lekkim szoku, ponieważ nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu meczu – podsumował na gorąco spotkanie trener Azotów, Lars Walther.
Drużyna z Puław po pięciu minutach gry prowadziła 3:0, a gospodarze pierwszą bramkę zdobyli 120 sekund później. Od początku kapitalnie w puławskiej bramce spisywał się Mateusz Zembrzycki, natomiast Vadim Bogdanov świetnie radził sobie przy rzutach karnych. Golkiperzy Azotów zakończyli mecz ze skutecznością 27-procent (Adam Morawski z Wisły interweniował ze skutecznością 31-prcent).
Po 10 minutach i trafieniu Andraza Velkavrha (to była trzecia bramka z rzędu Azotów) goście prowadzili 6:2. Na tym zakończyła się doba gra puławian. Płocczanie zanotowali serię dziewięciu goli, a niemoc rzutowa Azotów trwała aż 10 minut. Przerwał ją dopiero Andrii Akimenko.
Puławianie mieli olbrzymie problemy ze sforsowaniem płockiej defensywy w ataku pozycyjnym. Pierwsza połowa zakończyła się wygraną Orlen Wisły 14:11. – Obrona sprawiała nam mnóstwo problemów. Z czasem zawodnicy tracili pewność siebie, a Płock grał coraz lepiej i lepiej. Będziemy mieli wiele do omówienia po powrocie do Puław – przyznaje szkoleniowiec.
Sporo uwag do postawy swojej drużyny miał także skrzydłowy Wojciech Gumiński. – Grając z takim zespołem, jak Wisła, trzeba kompletnie inaczej zagrać w ataku i obronie. Nie możemy pozwalać sobie na proste błędy. Naszą słabszą dyspozycję rywal skrzętnie wykorzystywał – uważa.
W drugiej połowie Azoty nie zdołały już wrócić do gry. Zaważyły na tym w dużej mierze często popełniane niewymuszone błędy techniczne. Lars Walther próbował odrabiać straty grając siedmiu na sześciu w ataku. Ale o ile przynosiło to efekt w postaci zdobytego gola, to zanim bramkarz Azotów zdążył wrócić między słupki, gospodarze szybko odpowiadali rzutem do pustej bramki.
Po 40 minutach gry puławianie przegrywali 15:19. Wystarczyło jednak, że minęło kolejne 10 minut, aby przewaga Orlen Wisły wzrosła do 10 trafień (29:19). Najwyższe prowadzenie płocczanie uzyskali w 56. min, różnicą 11 bramek.
- Ten mecz nie powinien tak wyglądać, bo Puławy grają o wiele lepiej. Myślę, że to ich pierwszy taki dołek w sezonie – pocieszał po meczu Michał Daszek, skrzydłowy Orlen Wisły
14 lutego do Puław przyjedzie mistrz Polski, Łomża Vive Kielce.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?