Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Pszczółki, Krzysztof Szewczyk: „Mieliśmy piąty budżet w lidze. Byliśmy czarnym koniem rozgrywek”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
fot. Wojciech Szubartowski
Dla trenera Krzysztofa Szewczyka miniony sezon był trzecim z rzędu, a łącznie szóstym na ławce trenerskiej Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. W 2016 roku sięgnął z nią po puchar Polski, w tym roku do dorobku dołożył wicemistrzostwo Polski. Jego podopieczne dopiero w finale uległy ekipie BC Polkowice, przegrywając serię 0-3.

Finał co prawda przegrany, ale z przekroju całego sezonu chyba zdecydowanie więcej jest powodów do radości niż jakiegokolwiek smutku?
Zdecydowanie tak. Nie ma co się smucić. Powiedziałem dziewczynom po finale, że nie mogą być zawiedzione, bo zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić. Więcej po prostu już nie mogliśmy.

Spotkania finałowe z BC Polkowice były naprawdę dobre. Szczególnie to ostatnie w lubelskiej hali Globus. Słowa uznania dla drużyny.
Myślę, że te dwa finałowe starcia (pierwsze i trzecie) pokazały, że byliśmy dla Polkowic godnym rywalem. Zdecydowały tak naprawdę detale, ale w tych detalach lepsze były nasze przeciwniczki, które jak najbardziej zasłużenie wygrały. W drugim meczu rywalki dominowały, ale tak jak mówię, koniec końców jesteśmy zadowolenie. Na tyle nas było stać.

Środa (13 kwietnia) była najpiękniejszym dniem w pana klubowej karierze trenerskiej? Piękny mecz w hali Globus przy bardzo dużej frekwencji, a na koniec odebranie srebrnych medali, które są nagrodą za świetne rozgrywki.
Oczywiście, że tak. Jestem w Lublinie od lat. Jako pierwszy trener w historii klubu doprowadziłem teraz drużynę do medalu mistrzostw Polski. Niezmiernie się cieszę z tego cieszę. Kibice dopisali i stworzyli świetną atmosferę. Myślę, że ten mecz pokazał, że Lublin zasługuje na dobrą żeńską koszykówkę i jest na nią zapotrzebowanie

Myśląc o minionych rozgrywkach, co przychodzi do głowy? Były zarówno bardzo dobre, ale też trudne momenty, choćby związane z koronawirusem.
Uważam, że kluczowym momentem była dla nas wygrana ze Spartakiem w Moskwie, w eliminacjach do rozgrywek EuroCup. Wtedy zespół uwierzył, że może naprawdę dobrze grać. Co do problemów z koronawirusem, z tymi zmagał się myślę każdy zespół. Trudna była porażka ligowa w Gdyni, gdzie Arka pokonała nas różnicą 50 punktów. Nie ukrywam, że byliśmy bardzo zawiedzeni i rozczarowani, ale świetnie się po niej podnieśliśmy.

Trener zawsze podkreślał, że Pszczółka jest takim „czarnym koniem” rozgrywek. Ten wasz sukces sprawia, że w kolejnym sezonie zespół z Lublina nie będzie już „czarnym koniem”, a pretendentem do medalu?
To zależy od wielu rzeczy. Jeszcze nie wiemy, jaki będziemy mieli budżet. To on wszystko determinuje. W tym roku mieliśmy piąty budżet w lidze i byliśmy „czarnym koniem”. W przyszłym jeśli ten będzie większy, to nasza pozycja na starcie będzie inna. Jednak jeszcze nie wiemy, jaki on będzie. Z czasem się wyjaśni, czy naszym celem będzie walka o złoto, srebro, czy miejsce w fazie play-off.

Co było siłą drużyna, to mam wrażenie stałość składu. Z poprzednich rozgrywek udało się zatrzymać Martinę Fassinę oraz polskie zawodniczki. W poprzednich latach bywało z tym różnie. Czy teraz także możemy być spokojni, że krajowe zawodniczki zostaną w składzie?
Teraz jeszcze za wcześnie na takie deklaracje. Rozmawiamy.

Na koniec pytanie natury technicznej. W hali Globus znaleźliście się z konieczności tuż przed fazą play-off. Wcześniej występowaliście w bardziej kameralnym obiekcie MOSiR-u przy Alejach Zygmuntowskich 4.Ten finałowy mecz z Polkowicami pokazał, że na Globusie też może być świetna atmosfera. Jak się spodobało? Trener chciałby się przenieść tu na dłużej?
Czuliśmy się tutaj naprawdę bardzo dobrze. Zwłaszcza podczas wspomnianego finału z ekipą Polkowic, gdzie przyszło tak wielu kibiców. Myślę, że w tym sezonie jeszcze tylu publiczności na naszych meczach nie było. Myślę, że to starcie z BC pokazało, że Lublin zasługuje na dobrą żeńską koszykówkę i jest na nią zapotrzebowanie. Jak będzie hala wypełniona, to chciałoby się zmienić na większą, ale oczywiście na Zygmuntowskich też się czujemy znakomicie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski