Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trojka w Kijowie, czyli „wstęp do koszmaru Zełenskiego”?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 16 lat
Wspólna wizyta przywódców Francji, Włoch i Niemiec w Kijowie – acz mocno spóźniona – to dla Ukrainy wydarzenie bardzo pozytywne, ale tylko w sferze medialnej. Trzeba sobie zdać sprawę, że Macron, Draghi i Scholz udali się nad Dniepr nie po to, by zachęcać Zełenskiego do dalszego oporu. Dla nich celem jest pokój za wszelką cenę. Choćby kosztem Ukrainy.

Cała masa zdjęć i filmów – dla prezydenta Francji szczególnie cennych kilka dni przed II turą wyborów parlamentarnych – jak również słowa poparcia, solidarności z Ukrainą, a nade wszystko zapewnienie, że cała trójka Niemcy-Francja-Włochy popiera dążenie Ukrainy do UE, kosztuje niewiele. Tym bardziej, że była to mocno spóźniona wizyta. Jak powiedział szef komitetu ds. relacji międzynarodowych Rady Najwyższej Ołeksandr Mierieżko, „wszyscy nasi prawdziwi przyjaciele już dawno odwiedzili Kijów”. Nie chodzi tylko o czas, ale i merytoryczną zawartość wizyt. Dla kontrastu przypomnieć można podróż do Kijowa prezydenta Andrzeja Dudy pod koniec maja i jego wystąpienie w parlamencie.

Mińsk-3?

Przed kamerami wiele ciepłych i mocnych słów wsparcia, za kulisami naciski na Kijów, by był gotów pójść na ustępstwa wobec Moskwy – tak można jednym z daniem ocenić wizytę „trojki”, liderów trzech dużych państw europejskich przewodzących obozowi zwolenników dogadania się z Rosją, za niemal każdą cenę, a już szczególnie jeśli ma ją płacić Ukraina. Przywódcy największych państw Unii Europejskiej przyjechali na Ukrainę, aby sprawdzić, jak długo kraj ten będzie w stanie walczyć z Rosją i czy Zełenski będzie skłonny zgodzić się na porozumienie z Putinem. Klaus Iohannis pełnił funkcję listka figowego. Chodziło o to, by uwiarygodnić wizytę „trojki” obecnością kogoś ze wschodniej flanki NATO i UE. Prezydent Rumunii niestety dał się tu kompletnie wykorzystać.

Macron, Scholz i Draghi chcą rozwiązania pokojowego, które dla Zachodu będzie najbardziej opłacalne. Jednym z celów tej potrójnej wizyty była próba omówienia zarysu planu pokojowego. Jego szczegóły nie są znane, ale goście prawdopodobnie chcieli, aby Zełenski dał słowo, że jest gotowy do zawarcia układu pokojowego z Rosją. Włochy już trzy tygodnie temu przedstawiły zarys planu pokojowego. Macron zaś konsekwentnie obstawał przy stanowisku "nieupokarzania" Rosji i regularnie wygłaszał oświadczenia o konieczności prowadzenia przez Ukrainę negocjacji z Rosją.

Trojka chce żeby Ukraina wznowiła rokowania z Rosją po spodziewanym zajęciu całości Donbasu przez Moskwę. W tym scenariuszu Ukraina, odczuwając braki w broni i wyczerpywanie się zasobów, decyduje się zaproponować Moskwie rozmowy. Stąd skromny strumyczek dostaw uzbrojenia z Niemiec, Włoch i Francji, stąd opóźnianie nałożenia mocniejszych sankcji na Rosję. „Dla prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ich wizyta w Kijowie może okazać się wstępem do koszmaru” - komentuje niemiecki dziennik "Die Welt".

Trojka sonduje Kijów, co można by mu oferować w zamian za zgodę na rozejm. Na liście jest status kraju kandydującego do UE, wielka pomoc ekonomiczna, odblokowanie portów dla eksportu zboża. Oprócz marchewki jest też kij. Na przykład sugestie ograniczenia pomocy wojskowej i gospodarczej w razie „uporczywego” kontynuowania wojny przez Ukrainę mimo ofert rozmów i rozejmu. - To od Ukrainy zależy, na jakich warunkach zostanie zakończona wojna z Rosją, to do niej należy decyzja o ewentualnych koncesjach terytorialnych – podkreślił prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie udzielonym w czwartek w Kijowie francuskiej stacji telewizyjnej TF1. Samo wspomnienie o „ewentualnych koncesjach terytorialnych” potwierdza, że Paryż nie zmienił stanowisko, nadal dopuszcza możliwość „pokoju za ziemię”. Oczywiście kosztem Ukrainy.

„Sojusznicy” i sojusznicy

Ukraina jest gotowa walczyć, ale do tej walki potrzeba wystarczającej ilości broni, i to na bardzo długi czas. Dlatego państwa, których liderzy pojawili się w Kijowie z ustami pełnymi zapewnień o wsparciu, nie dostarczają broni lub robią to w niewielkim stopniu, bo boją się, że przedłuży to wojnę. A zależy im na jak najszybszym upadku Donbasu, bo dopiero wtedy Kreml łaskawie może się zgodzić na rokowania.

Macron nie mówił wiele o nowych dostawach broni dla Kijowa, za to dużo o konieczności negocjacji. Jednak jako jedyny obiecał coś ekstra – jeśli mowa o uzbrojeniu – podczas pobytu na Ukrainie. Chodzi o sześć dodatkowych samobieżnych kołowych haubic 155 mm Cezar. W ten sposób Francja przekaże Kijowowi łącznie 18 cezarów. Z kolei Scholz jest krytykowany za to, że jego słowa i obietnice dotyczące przekazania Ukrainie ciężkiej broni stoją w sprzeczności z rzeczywistym tempem i wielkością tych dostaw. W sprawie broni dla Ukrainy przedstawił w Kijowie tylko to, co do tej pory było wiadome i zostało już obiecane. Szef niemieckiego rządu nie ogłosił jednak dostaw nowej broni. Niemcy dostarczą Ukrainie trzy wyrzutnie rakietowe MARS II na przełomie lipca i sierpnia. Wcześniej zapowiadały, że przekażą Ukrainie cztery takie wyrzutnie. Co zaś z Włochami? Premier Mario Draghi powiedział w Kijowie, że Wołodymyr Zełenski nie poprosił o dalsze dostawy broni dla swojego kraju podczas spotkania z nim oraz z kanclerzem Niemiec i prezydentem Francji. Temat zamknięty….

Zełenski wie, na kogo można liczyć naprawdę. Oczywiście przyjął Macrona, Scholza i Draghiego, ale trudno było tam dostrzec chemię. Kijów świetnie wie, jaka jest prawdziwa polityka Berlina, Rzymu i Paryża. Ale chce wycisnąć z niej jak najwięcej dla siebie (kwestia kandydowania do UE, pomoc finansowa) – i trudno się dziwić. Jeśli bowiem chodzi o samą wojnę, Ukraina liczyć może na inne kraje: USA, Wielką Brytanię, Polskę, kraje bałtyckie itd. Bardzo znaczące jest, że w przeddzień przyjazdu Macrona, Draghiego i Scholza do Kijowa, Zełenski przeprowadził rozmowę telefoniczną z Joe Bidenem. Deklaracje prezydenta o tym, że USA nie będą naciskać na Ukrainę w sprawie negocjacji i ustępstw na rzecz Rosji nie są pustymi słowami, ale rzeczywistą polityką Waszyngtonu. Przeciwko rozejmowi za każdą cenę jest też np. premier Estonii Kaja Kallas. Zaś szef MSZ Polski Zbigniew Rau, komentując słowa prezydenta Francji nawołującego do rozmów ukraińsko-rosyjskich, podkreślił, że „wyłącznie Ukrainie należy zostawić decyzję, kiedy i na jakich warunkach rozpocząć rozmowy z Rosją”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trojka w Kijowie, czyli „wstęp do koszmaru Zełenskiego”? - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski