Najliczniejsza, to kibice - sympatycy, którzy oddali serce ulubionej dyscyplinie. Niestety, często postrzegani przez zarządzających klubami, jako dostarczyciele wpływów ze sprzedanych biletów. Tymczasem na trybunach zasiadają specjaliści z różnych branż. Są wśród nich konstruktorzy, poeci, informatycy, muzycy, spikerzy. To oni mogą i powinni być inspiracją nie tylko egzystencji, ale i rozwoju dyscypliny. Takich kibiców ma dzisiaj żużlowy Motor. Mówi o nich z szacunkiem i podziwem cała sportowa Polska. To oni złożyli się na sukces Motoru. Ten sukces nie wziął się znikąd tylko z kompetencji i profesjonalizmu ludzi zarządzających klubem. Od początku mieli wizję, jasno określony cel, szybko zdobyli zaufanie władz Lublina, a zatem poszło finansowe wsparcie z ratusza. Umiejętność współpracy z różnymi środowiskami kibiców sprawiła, że klub zyskał solidne fundamenty.
Na trybunach przy Al. Zygmuntowskich nie brakuje kibiców - sponsorów, którzy kierują się nie tylko interesem biznesowym, ale i sympatią do ulubionej dyscypliny.
Wśród sympatyków sportu znaleźć można również kibiców - dziennikarzy, wybitnych znawców sportu, recenzentów, pełnych pomysłu, mogących służyć reformie dyscypliny. Szkoda, że nie zauważanych przez władze i związki sportowe. W trakcie swojej działalności w roli działacza sportowego miałem szczęście złowić spośród kibiców dwóch specjalistów od najcenniejszej umiejętności, jaką jest marketing sportowy. Nieco później pełnili odpowiedzialne funkcje w kilku klubach. Z przyjemnością wymienię ich nazwiska. Gabriel Milczuk i dr Andrzej Tarkowski potrafili wzbogacać ich budżety niebagatelnymi kwotami.
Najliczniejszą grupą są kibice - wolontariusze, bezinteresowni współpracownicy gotowi poświęcać swój wolny czas do pracy na rzecz klubu. O gigantycznym potencjale jaki tkwi w kibicach przekonałem się ogłaszając w czasie meczu konkurs na hasło reklamowe jednego ze sponsorów. W ciągu godziny kibice złożyli ponad 200 propozycji, a najciekawszych z nich nie powstydziłyby się najbardziej prestiżowe agencje reklamowe.
Po zwycięskim meczu w Toruniu, nasłuchałem się od naocznego świadka niekończących się pochwał o zachowaniu tysięcznej rzeszy kibiców Motoru na Motorarenie. Takimi sympatykami można się chwalić na wszystkich stadionach świata. Gratuluję!
Autor był dziennikarzem działu sportowego „Kuriera” w latach 1988-2008
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?