Podhale Nowy Targ od dawna nie „leży” piłkarzom Avii Świdnik. Nie inaczej było w minioną sobotę. Jeden z kandydatów do awansu do drugiej ligi uległ u siebie ekipie z Małopolski 0:1. Strata żółto-niebieskich do czołówki tabeli się powiększa.
Świdniczanie do konfrontacji z Podhalem przystępowali w dobrych humorach, ponieważ w poprzedniej kolejce pokonali na wyjeździe ówczesnego lidera tabeli, Star Starachowice 1:0. Tym razem podopieczni Wojciecha Makowskiego zawiedli. W całym meczu stworzyli sobie zaledwie kilka okazji do zdobycia goli, ale byli nieskuteczni.
– Negatywny wynik i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Jest mi przykro, że tak szybko tracimy bramkę. Takiemu doświadczonemu zespołowi, jak my, nie powinno to się przytrafiać. Mieliśmy swoje okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy i nad tym musimy pracować. Dużo pracujemy, tylko na końcu liczy się wynik. To jest denerwujące, że nie przynosi to efektów. Ale nie załamujemy się, wyciągamy wnioski i pracujemy dalej – mówi Wojciech Kalinowski, pomocnik Avii.
Goście już w 6. minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z prawej strony boiska, głową na bramkę zamienił Piotr Giel.
Gospodarze próbowali odrobić stratę, ale dobrą okazję zmarnował doświadczony Adrian Paluchowski. Swoje szanse mieli jeszcze między innymi Patryk Małecki, Andrij Remeniuk, czy w końcówce meczu Mateusza Machała. Ostatecznie trzy punkty powędrowały do Podhala.
– Nie byliśmy wystarczająco dobrzy w kreowaniu sytuacji podbramkowych. To spowodowało, że było ich za mało, a te, które mieliśmy, po prostu byliśmy w nich nieskuteczni. Przeciwnik miał dwie szanse. Jedną wykorzystał, drugą zblokowaliśmy i to wszystko, cała historia meczu, przegrywamy 0:1 – wyjawia Makowski.
Avia Świdnik – Podhale Nowy Targ 0:1 (0:1)
Bramka: Giel 6
Avia: Murawski – Rozmus (60 Letkiewicz), Dobrzyński (83 Wróblewski), Kalinowski (71 Tkaczyk), Remeniuk, Małecki (60 Maj), Szczygieł (71 Galara), Uliczny, Machała, Paluchowski, Popiołek. Trener: Wojciech Makowski
Podhale: Styrczula – Michota, Mirosznik, Salak – Rubiś (75 Kurzeja), Nowak, Vaclavik, Seweryn (82 Kozarzewski) – Hamed (75 Duda), Giel (75 Niedziałkowski), Purcha (75 Marcinho). Trener: Tomasz Kuźma
Żółte kartki: Dobrzyński, Letkiewicz
Sędziował: Kamil Chmielewski (Warszawa)
Lewart Lubartów, beniaminek trzeciej ligi wciąż płaci frycowe. Tym razem biało-niebiescy ulegli przed własną publicznością w derbach regionu z Chełmianką Chełm 1:4. Dla gości, było to trzecie zwycięstwo z rzędu, dające im awans na drugie miejsce w klasyfikacji.
Pierwsza akcja przyjezdnych od razu przyniosła im prowadzenie. Około 30 sekundy spotkania Paweł Ofiara dośrodkował futbolówkę ze skrzydła, a Jakub Romanowicz skierował ją do siatki.
Chełmianka długo nie cieszyła się z prowadzenia. W 4. min ponownie był remis. Krystian Żelisko dobił strzał Łukasza Najdy.
W 23. min po rzucie rożnym strzałem głową Damiana Podleśnego pokonał Ofiara. W tej części gry więcej goli nie było.
Po przerwie Lewart dążył do wyrównania, ale z kolejnego trafienia cieszyli się goście. W 78. min kolejna główka, tym razem Krystiana Mroczka i zrobiło się 1:3.
Chełmianka zanotowała jeszcze jedno trafienie, ale za sprawą zawodnika gospodarzy. W 82. min Oskar Gede nieszczęśliwie skierował piłkę do swojej bramki i zawody zakończyły się wysokim triumfem ekipy z Chełma.
Lewart Lubartów – Chełmianka Chełm 1:4 (1:2)
Bramki: Żelisko 4 – Romanowicz 1, Ofiara 23, Mroczek 78, Gede 82 samobójcza
Lewart: Podleśny – Drozd, Chyła, Gede, Plesz (79 Wdowicz), Wójcik (65 Aftyka), Wolski (84 Nojszewski), Najda, Morenkov (79 Paluch), Myśliwiecki (84 Zieliński), Żelisko. Trener: Grzegorz Białek
Chełmianka: Jerke – Ofiara (84 Misztal), Cichocki, Kvenstar, Zmorzyński, Piekarski (84 Złomańczuk), Pek (72 Stępień), Karbownik (72 Konojacki), Romanowicz (65 Klec), Korbecki, Mroczek. Trener: Grzegorz Bonin
Żółte kartki: Myśliwiecki, Żelisko – Kvenstar
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska)
Świdniczanka była bliska triumfu na terenie jednej z czołowych ekip trzeciej ligi, KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Mimo, że drużyna ze Świdnika przez większość meczu grała w dziesiątkę, długo prowadziła 1:0. Gospodarze punkt uratowali w 89. min.
W 21. min „Świdnia” wygrywała, kiedy to ładnym uderzeniem zza pola karnego golkipera zespołu z Ostrowca Świętokrzyskiego pokonał Kamil Sikora.
Jednak sytuacja ekipy z Lubelszczyzny pogorszyła się w 34. min. Wtedy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Michał Koźlik.
Wcześniej, bo w 27. min powinno być 0:2, ale sędzia nie uznał gola, którego główką zdobył Igor Kuchta, dopatrując się pozycji spalonej gracza Świdniczanki.
Po zmianie stron optyczną przewagę miało KSZO, ale groźniejsze sytuacje stwarzali goście. Między innymi w 60. min bramkarz miejscowych na róg odbił piłkę po strzale głową Marcela Myszki.
Gdy wydawało się, że trzy punkty wywalczą podopieczni Łukasza Gieresza, w 89. min Igor Dziedzic celnie egzekwował rzut wolny i skończyło się na remisie, po którym goście mają spory niedosyt.
– Po spotkaniu z KSZO mam duże uczucie niedosytu, bo zespół wykonał kapitalną pracę w obronie niskiej, ofiarnie broniąc pola karnego. Uczucie niedosytu potęguje fakt, że grając w osłabieniu wykreowaliśmy dwie dogodne sytuacje, które mogliśmy zamienić na gole, a nie uznana bramka w pierwszej połowie strzelona przez Igora Kuchtę była prawidłowa, co potwierdził po zakończonym meczu sędzia, kierując przeprosiny w naszym kierunku. Mimo niedosytu czuję też dumę z postawy moich zawodników, którzy mimo niesprzyjających okoliczności tego meczu pokazali olbrzymią siłę mentalną i charakter – mówi Gieresz.
KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski – Świdniczanka Świdnik 1:1 (0:1)
Bramki: Dziedzic 89 – Sikora 21
KSZO: Kot – Kołoczek (68 Mężyk), Domagała, Jarzynka (68 Morys), Lis – Kron (59 Brągiel), Nowak, Orlik (60 Mazurek), Dziedzic – Pisarek, Zimnicki. Trener: Radosław Jacek
Świdniczanka: Socha – Futa, Bartoszek, Koźlik, Bayer, Szymala, Sikora (79 Koper), Kuchta (60 Kutyła), Brzozowski (60 Myszka), Zuber, Kosior (79 Sypeń). Trener: Łukasz Gieresz
Żółte kartki: Kołoczek, Domagała – Koźlik, Bayer, Myszka, Zuber
Czerwona kartka: Koźlik, 34. min za drugą żółtą kartkę
Sędziował: Norbert Chrząstek (Radom)
Plaga kontuzji (zabrakło chociażby Maksyma Horzhuia, czy Pawła Lipca) nie przeszkodziła w kolejnym zwycięstwie Podlasia. Zespół z Białej Podlaskiej przegrywał u siebie z Wiślanami Skawina 0:1, ale ostatecznie wygrał 2:1. Podopieczni Artura Renkowskiego w tym sezonie przed własną publicznością są niepokonani.
Pierwsze fragmenty były wyrównane. W 20. min zrobiło się 0:1, kiedy to w potwornym zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki wepchnął Błażej Radwanek. Gospodarze się nie poddali i w miarę szybko doprowadzili do wyrównania. W 33. min stan meczu wyrównał Piotr Cichocki.
W 53. min piłkę do siatki skierował Michał Pokora. Podlasie przeważało, a wynik mogli podwyższyć m.in. Pokora, Michał Opalski, który trafił w słupek, czy Jarosław Kosieradzki. Ostatecznie rezultat spotkania już się nie zmienił.
– Ciężki tydzień za nami, bo byliśmy po bolesnej porażce w Lubaczowie, a na dodatek w tygodniu kilku kluczowych zawodników odniosło kontuzje. Dodatkowo już na początku spotkania Dominik Maluga musiał opuścić boisko przez uraz, a następnie szybko straciliśmy bramkę na własne życzenie z rzutu rożnego – ocenia Renkowski. – Biorąc pod uwagę okoliczności chłopacy zasługują na duże słowa uznania, bo mimo problemów wyciągnęli zwycięstwo z bardzo dobrym jakościowo przeciwnikiem, co było widoczne w pierwszej połowie, gdy przeciwnik wychodził spod naszego pressingu. W pierwszej części gry mogliśmy lepiej odczytywać gdzie jest miejsce na boisku, co już poprawialiśmy na początku drugiej połowy. Im dalej w mecz tym stawał się coraz bardziej otwarty i musimy zachowywać więcej chłodnej głowy w sytuacjach bramkowych, bo ponownie stworzyliśmy kilka okazji, które musimy kończyć bramkami – dodaje trener bialczan.
Podlasie Biała Podlaska – Wiślanie Skawina 2:1 (1:1)
Bramki: Cichocki 33, Pokora 53 – Radwanek 20
Podlasie: Misztal – Krawczyk, Podstolak, Avdieiev, Maluga (6 Kamiński), Orzechowski (84 Jakóbczyk), Andrzejuk, Kaczyński (84 Kozłowski), Opalski, Pokora (60 Lepiarz), Cichocki (60 Kosieradzki). Trener: Artur Renkowski
Wiślanie: Brańczyk - Bociek, Krasuski (80 Żurek), Morawski, Wiśniewski, Bąk, Kołodziej, Gądek (71 Kolec), Dynarek (71 Ożóg), Stachera, Radwanek (40 Cholewa). Trener: Bartosz Szcząber
Żółta kartka: Cichocki, Avdieiev, Kaczyński – Gądek, Morawski.
Sędziował: Damian Szczytniewski (Płock)
Galaktyczny Lewy - również na kadrze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?