Tygodnik "w Sieci" prześwietlił Annę Grodzką. Posłanka mieszka z kobietą? Lewica oburzona [VIDEO]

Andrzej Rafał Potocki opisał rutynowy dzień posłanki Grodzkiej, która według jego relacji ma mieszkać pod jednym dachem ze Stanisławą Fedorowicz-Podobińską, która oficjalnie jest heteroseksualną kobietą. "w Sieci" sugeruje, że poza relacjami służbowymi (Podobińska jest szefową biura poselskiego Grodzkiej), panie łączy coś więcej. Według sąsiadów posłanka chodzi w domu w męskich ubraniach, a Potocki zwraca uwagę, że operacja zmiany płci przez Grodzką, nigdy nie została dokładnie wyjaśniona i nie wiadomo, czy w Bangkoku doszło tylko do terapii hormonalnej, czy Grodzka faktycznie przeszła zabieg operacji genitaliów.

Obie panie szybko odniosły się do publikacji "w Sieci" za pośrednictwem portalu społecznościowego facebook. - Dom, w którym mieszkam, to bliźniak - w jednej części mieszkają moi przyjaciele: Stanisława Lalka Podobińska i jej mąż, Piotr. Ale o tym autor już nie wspomniał. Skalę kłamstwa pokazują też szczegóły: nigdy rano nie zacięła mi się brama, nie mam w domu męskich ubrań. To wszystko bzdury - napisała Anna Grodzka.

- Właśnie dostałam skan artykułu pseudo dziennikarza Potockiego. Nie wiem, jak Anna Grodzka, ale za takie insynuacje oboje z mężem składamy pozew. No i proszę, tacy dziennikarze śledczy, a umieścili zdjęcie mojego domu, a nie domu Ani!! Zapomnieli też dodać do mieszkańców Piotr Podobiński oprócz mojej matki! - napisała z kolei oburzona Podobińska.

Potocki nie boi się jednak pozwu i na łamach wpolityce.pl stwierdził, że posiada materiały na poparcie każdego słowa. - Panie mijają się z prawdą, choć nie dziwię się, bo co mają powiedzieć? Nie wystarczy stwierdzić, mieszkając w jednym domu, tak w świetle prawa jak i naszych ustaleń faktycznych, że to „bliźniak”, by zamknąć trudny dla całego środowiska lewicowego temat. To nie jest bliźniak. A informacje wskazujące iż pani Grodzka i pani Podobińska prowadzą wspólne gospodarstwo domowe, mieszkają razem, są trudne do podważenia. Nie jest także prawdą, że zamieszkuje pod tym adresem mąż pani Podobińskiej. Jestem pewien, że proces sądowy może przyczynić się do pełnego wyjaśnienia tej sprawy, w tym pozwoli przedstawić nam cały zgromadzony materiał, co z różnych względów w artykule nie było możliwe - wyjaśnił Potocki.

Dziennikarz "w Sieci" artykuł argumentuje faktem, iż Anna Grodzka kandyduje na prezydenta RP. To upoważnia społeczeństwo do poznania prawdy na temat zmiany przez posłankę płci. - Anna Grodzka nie takie pomyje już dostała od prawicy. Martwi mnie, że trwa zaszczuwanie odważnej kobiety, bardzo lewicowej postaci - powiedziała na łamach TOK FM Barbara Nowacka z Twojego Ruchu. Podobnego zdania jest Krzysztof Gawkowski z SLD - To głupota z punktu widzenia prezydentury. Przecież prezydent ma prawo do życia prywatnego - przekonywał w rozmowie z Radio ZET.

- To jest kwestia przyzwoitości, nie estetyki. Pracuję z panią Grodzką na co dzień i muszę powiedzieć, że płeć nie jest głównym tematem ani leitmotivem jej działania. Nie powinnam być jej rzecznikiem i nie jestem, ale mówmy prawdę - mówiła z kolei Radiu Zet Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO.

Jacek Sasin z PiS uważa, że Grodzka ze swojej prywatności zrobiła manifest polityczny. - Jeśli kandydat czyni program polityczny ze swojej seksualności, ze swojej płci, to naturalne, że dziennikarze to prześwietlają - powiedział Radiu ZET. Podobnego zdania jest Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski. - Kto i z czym kojarzy panią Grodzką? Właśnie z tym, ze sferą, która wiąże się z jej życiem prywatnym - podkreślił Ziobro.