Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tygrysy w Koroszczynie. Weterynarze stają w obronie Jarosława N. Na lekarzu ciążą zarzuty

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Łukasz Gdak
Polscy weterynarze stanęli w obronie Jarosława N. Graniczny lekarz weterynarii usłyszał wcześniej zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z tragedią tygrysów uwięzionych na przejściu granicznym w Koroszczynie.

Krajowa Rada Lekarsko-Weterynaryjna i Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej stają w obronie Jarosława N., granicznego lekarza weterynarii w Koroszczynie.

„Przypominamy, że to nikt inny jak Jarosław N. rozpoczął walkę o przeżycie zwierząt, wychodząc poza swoje obowiązki służbowe i alarmując wiele instytucji i ogrodów zoologicznych o potrzebie udzielenia niezbędnej pomocy” – czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.

„Jednocześnie wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec nagminnemu szkalowaniu w przestrzeni publicznej pracowników Inspekcji Weterynaryjnej i podważania ich decyzji podejmowanych w wyniku działań służbowych. Sprawa transportu tygrysów i zarzutów wobec Granicznego Lekarza Weterynarii w Koroszczynie jest kolejnym tego przykładem. Informacje przekazywane przez media są bardzo jednostronne i krzywdzące. Niestety z przykrością i niepokojem obserwujemy, że opinia publiczna już wydała wyrok w tej sprawie. Często bez głębszego zastanowienia i pod wpływem emocji oraz bezpodstawnych oskarżeń publikowanych na portalach społecznościowych uznano, że winę za los tygrysów ponoszą pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej. Nie zgadzamy się z takim stawianiem sprawy” – czytamy w oświadczeniu.

Pod listem podpisali się lek. wet. Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej i lek. wet. Sara Meskel, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej.

Autorzy oświadczenia argumentują, że to nie polskie, ale włoskie organy weterynaryjne zgodziły się na wielodniową podróż tygrysów do dalekiego Dagestanu. Przekonują, że polska inspekcja weterynaryjna została postawiona przed faktem dokonanym.
Ponadto, graniczni lekarze weterynarii nie przeprowadzają weterynaryjnej kontroli granicznej zwierząt opuszczających Unię Europejską. Weryfikują jedynie, czy poświadczenia wydane przez organy właściwej władzy weterynaryjnej w kraju wysyłki są poprawne. Nie mają jednak prawa bezpodstawnie przetrzymywać zwierząt.

„Nawet gdyby istniała szybka ścieżka prawna odebrania drapieżników, nie ma możliwości udzielenia jakiegokolwiek schronienia takim zwierzętom w miejscu kontroli. Przejście graniczne w Koroszczynie jest nowoczesnym obiektem, ale nie jest przystosowane do przebywania w nim 10 niebezpiecznych drapieżników. Nie było więc możliwości poprawy ich warunków dobrostanu w podróży poprzez wypuszczenie np. do większych klatek. Nie jest również winą Inspekcji Weterynaryjnej, że w Polsce nie ma obiektów, w których można by przetrzymywać dzikie zwierzęta, którą są przewożone z naruszeniem prawa” – czytamy w oświadczeniu rady i związku zawodowego.

W dalszej części listu autorzy podkreślają, że pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej wykonują swoją pracę sumiennie i z poświęceniem mimo permanentnego niedofinansowania i braków kadrowych.

Zarzuty dla weterynarza

Jarosław N. usłyszał prokuratorskie zarzuty pod koniec listopada. Zdaniem śledczych, graniczny lekarz weterynarii z Koroszczyna miał nie dopełnić obowiązków służbowych. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i nie chciał składać wyjaśnień. Został zawieszony w obowiązkach służbowych.

Za niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę interesu publicznego grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.

Tygrysy trafiły do Hiszpanii

Ciężarówka z dziesięcioma tygrysami wyjechała z Włoch 22 października. Kierowała się do Dagestanu w Rosji. Granicy polsko – białoruskiej nie przekroczyła, ponieważ kierowcy nie mieli wiz i dokumentów weterynaryjnych zwierząt. Tygrysy kilka dni spędziły na przejściu granicznym w Koroszczynie.

Zwierzęta były przewożone w fatalnych warunkach - w zbyt małych klatkach, ograniczających ich swobodę ruchu, bez dostępu do wody i odpowiedniego pokarmu. Głodowały przez kilka dni. Jeden tygrys padł. Zarzut znęcania się nad tygrysami usłyszał Rinat V., Rosjanin odpowiedzialny za organizację transportu. Zarzuty znęcania się nad zwierzętami usłyszało także dwóch kierowców, którzy mieli przewieźć tygrysy do Rosji.

Zestresowane i wycieńczone zwierzęta trafiły pod opiekę zoo w Poznaniu i Człuchowie. Pięć drapieżników z Poznania zostało już przewiezionych do Hiszpanii. Resztę życia mają spędzić w ośrodku Primadomus Adwokatów Zwierząt (AAP Foundation). Jak informuje Głos Wielkopolski, tym razem transport był zorganizowany zgodnie ze wszystkimi wymaganiami, tak aby zwierzętom nic nie zagrażało. Nad ich bezpieczeństwem czuwali profesjonaliści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski