Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko wolności brak

Alicja Chwałczyk
Osadzeni  piszą skargi, straszą Trybunałem Praw Człowieka
Osadzeni piszą skargi, straszą Trybunałem Praw Człowieka Jacek Babicz
Niewiele wskazuje na to, że przy ulicy Owocowej mieści się więzienie. Nie ma wieżyczek obserwacyjnych, nie widać uzbrojonych strażników. Jedynie siedmiometrowe, betonowe ogrodzenie przywodzi na myśl kryminał. Obiekt jest naszpikowany elektroniką, każdy ruch monitorują komputery. Jesienią 2009 r. otwarto w Opolu Lubelskim najnowocześniejszy w Polsce męski zakład karny dla sześciuset skazanych. Wszystko jest tu z europejskim szykiem: cele, pomieszczenia gospodarcze, sportowe, terapeutyczne i edukacyjne, służba medyczna, kuchnia serwująca kilka rodzajów diet.

Młodszy referent działu kwatermistrzowskiego Grzegorz Górecki: - Na przykład dla wegetarian na śniadanie mleczak, czyli kasza na mleku, żółty ser, marmolada, margaryna, chleb, herbata, na obiad jarzynowa, fasola w warzywach, purée ziemniaczane, gotowana marchewka, na kolację ryż z jabłkami, herbata. Urozmaicamy jedzenie zgodnie z zaleceniami dietetyka, podajemy posiłki zwykłe, dla jaroszów, cukrzyków.

Pragnę rzeźbić ciało

Wszędzie widać wytyczne Unii Europejskiej. Wyjątek stanowią normy powierzchni na jednego osadzonego. Na Zachodzie przypada 7 mkw., u nas trzy metry. Na tyle Polskę stać. Jednak cele są w większości trzyosobowe, widne, zradiofonizowane, z wydzielonymi toaletami. Opole to miejsce odosobnienia dla skazanych na najsurowsze kary za przestępstwa, których same nazwy napawają lękiem.

Apolinary B. (25 lat więzienia za okrutny mord) pogardliwy wobec prawa, biegły w grypserze i wymyślaniu wyrafinowanych zarzutów pod adresem administracji więzienia: Chcę codziennie rozmawiać z rodziną, a dyrektor mi tego zabrania. Jacek U. (dziesięć lat za udział w bójce, w której śmierć poniósł przypadkowy przechodzień): Mam życzenie, żeby w kantynie była dwulitrowa coca-cola, inna pojemność mnie nie interesuje.

Jan J., wybitny specjalista od nabijania ludzi w butelkę, ma na koncie oszkapienie kilku starszych pań i całkiem młodych panienek. Sąd dał mu sześć lat na przeanalizowanie wizyt składanych w domach ofiar. J.: Chcę mieć w celi grzałkę, koniecznie tysiącwatową, protestuję przeciwko temu, że w paczkach nie mogę dostawać napojów w metalowych puszkach, żądam zdjęcia blendy.

Marian K. odsiaduje wyrok za gwałt. Do wyjścia pozostało mu dwanaście lat. Domaga się ćwiczeń siłowych: Pragnę rzeźbić ciało, żebym po opuszczeniu tego przybytku nie był jak ten przysłowiowy flak.

Rzeczniczka prasowa zakładu karnego w Opolu Lubelskim An-na Ausz: - Jeszcze kilka lat temu w modzie było pastwienie się grypsery nad własnym ciałem, połyki, uszkodzenia, sznyty. Wstrzykiwano sobie np. ślinę, powodując zapalenia, gangreny. Dziś panuje kult ciała, pełne są sale gimnastyczne, wielu skazanych chce zasłużyć na nagrodę w postaci udziału w zajęciach sportowych. Na to zezwalamy. Natomiast paczki są przeszukiwane skrupulatnie. Wyjmowano z nich np. narkotyki ukryte w owocu pomarańczy, prezerwatywę wypełnioną alkoholem znajdującą się w szamponie czy telefon komórkowy umieszczony w podwójnym dnie dezodorantu. Blendy, czyli szklane, matowe przesłony okien uniemożliwiają porozumiewanie się więźniów.

Sucz urzędnicza

Miesięczne utrzymanie jednego osadzonego - wchodzi w tę kwotę całość funkcjonowania więzienia, wyposażanie, oświetlenie, ogrzewanie oraz inne media i płace dla 250 osób personelu - wynosi około dwóch tysięcy złotych. Na dzienne wyżywienie dla jednej osoby w zależności od diety przypada od 4,90 zł do 5,35 zł. To na pozór niedużo, ale gdy za te pieniądze kupuje się wiktuały, wkładane do jednego kotła, skazani jedzą lepiej niż w niejednym domu.

Kazimierz M., spec od włamań do nowo zasiedlanych willi, w których właściciele jeszcze nie zdążyli zamontować alarmów, a już zmęczeni budową powyjeżdżali na wypoczynek. Na siedmiu stronach papieru kancelaryjnego, który więzienie ma mu obowiązek udostępnić: Życzę sobie do posiłków chleba słonecznikowego. Nie jestem przyzwyczajony do jedzenia zwykłego chleba. W domu takiego nie spożywałem i tu też nie mam zamiaru. Odmawiam jedzenia śniadań i kolacji, bo szprotki ze zwykłym chlebem mi nie smakują. Takie i inne banialuki.

Grypsera nie przebiera w słowach. Pretensje wyraża językiem z rynsztoka: Sucz urzędnicza, bydło, sadyści, kurwistan, burdel, obóz przetrwania. Wyzywa, grozi, obiecuje. Najczęściej straszy powiadomieniem sądu i Trybunału Praw Człowieka. Skargę już wysłałem, teraz szykuję pozew, bo światło w celi pali się za krótko, jest za mało aparatów telefonicznych, w kantynie nie ma żelu do golenia, a ja nie mam zamiaru golić się przy użyciu pianki. Anna Ausz: - Zmieniają się obyczaje skazanych, zapanował konsumpcjonizm, rządzi nie tyle fama spoza krat, ile pieniądze. Ten ma mir, kto otrzymuje lepsze paczki, ma pod dostatkiem papierosów, za które może kupować posłuch i posługi. Dają się zauważyć dwie grupy osadzonych: grypsujący cwaniacy - grzeczni wobec administracji, ale sekujący współosadzonych, oraz skargowcy. Ci właśnie specjalizują się w pisaniu skarg i donosów, potrafią wysyłać po kilkanaście listów jednego dnia. Studiując kodeksy karne piszą w swoim imieniu i kreując się na adwokatów, wstawiają się za innymi. Nie mogąc się pogodzić z wymierzonymi karami, sfrustrowani wymyślają niestworzone rzeczy. Marek J. doniósł sądowi, że podczas przeszukania oddziałowy dotykał jego genitaliów. Po kilku tygodniach skrupulatnego wyjaśnienia zarzutów, J. rzucił z niefrasobliwością: Tak mi tylko się zdawało.
Apolinary B. już w tym roku przysłał do sądu dwadzieścia skarg na warunki bytowe. W minionym roku sąd odebrał ze wszystkich podległych jednostek ponad trzysta takich skarg.

Przewodnicząca Wydziału Penitencjarnego Sądu Okręgowego w Lublinie sędzia Elżbieta Piotrowska-Kosmala: - Znamy osadzonych, wiemy, że kieruje nimi pogarda dla prawa. Celem jest paraliżowanie naszej pracy. Są sfrustrowani życiem w zamknięciu, koniecznością przestrzegania regulaminu, norm współżycia społecznego, a więc porządku prawnego, co na wolności było im całkiem obce. Ryszard K., gwałciciel, dopiero co skazany na piętnaście lat pozbawienia wolności, recydywista biegły w prawie karnym, dobrze wiedział, że na jakąkolwiek przepustkę nie wyjdzie. Mimo to zażądał pozwolenia na udział w pogrzebie prezydenta Kaczyńskiego. Na każdą skargę, nawet pełną inwektyw i wulgaryzmów, musimy odpowiadać. Zamiast się zajmować pracą merytoryczną, sędziowie badają bezzasadne skargi. Przepisy w tym względzie miały się zmienić, niestety, kolejna nowelizacja nie zajęła się tym problemem.

Kadzidełko i Budda

Bezpośredni kontakt z więźniami mają w Opolu fachowcy wykształceni na uniwersytetach, pedagodzy specjalni i psycholodzy ze stopniami oficerskimi. Wśród dwunastu oddziałowych są cztery panie, m.in. Magda i Katarzyna. Sympatyczne, otwarte trzydziestolatki, absolwentki resocjalizacji UMCS, codziennie wizytują cele. Każda ma pod okiem pięćdziesięciu skazanych: - Jesteśmy opiekunkami osadzonych, ich pierwszym kontaktem z administracją. To my najlepiej wiemy, który więzień czego potrzebuje, czy prośba o dostarczenie kadzidełek i figurki Buddy jest potrzebą duszy czy fanaberią.

Urządzono w więzieniu oddział terapeutyczny dla alkoholików, można się uczyć w liceum, planuje się otwarcie szkoły zawodowej, naukę rzemiosła. Wychowawcą do spraw kulturalno-oświatowych jest filolog polski Łukasz Pruchniak. Kieruje biblioteką z sześcioma tysiącami książek, radiowęzłem, introligatornią i dekoratornią. Pod jego okiem są prowadzone programy resocjalizacyjne, czyli filmoterapia i muzykoterapia. Do wykonywania wielu robót są dopuszczani więźniowie. Żyć nie umierać do dnia zakończenia wyroku, konfrontując się ze złem w sobie samym. Tylko wolności brak.

Spacerniak

Ludzi zamknięto na elektroniczne skoble i kłódki, bo życie zupełnie powypadało im z osi, przekroczyli wszelkie granice prawa i przyzwoitości. Pozbawili się możliwości wyboru i nie mogą tu zrobić kroku ani w prawo, ani w lewo, tylko przed siebie. Spacerniak jest wąskim tunelem, ograniczonym wysokim ogrodzeniem. Zaprojektowano go wachlarzowato, nawet sokolim okiem nie dojrzy się sąsiada spacerującego opodal.

Sędzia Elżbieta Piotrowska-Kosmala: - Skazani mają różne biografie. Jedni wymagają więcej pracy wychowawczej, inni mają poranione dusze i bardziej potrzebują pomocy niż restrykcji. Bywa tak, że osiemnastoletni człowiek żyje z tego, co ukradnie. Innego życia nie zna. Matka świadomie korzysta z łupów. Syn odsiedzi wyrok i wraca do swojego środowiska, często znowu przekraczając wszelkie bariery prawa i moralności, znowu przy aprobacie bliskich. Bywa i tak: Rodzina powiadomiona o śmiertelnej chorobie osadzonego nie jest zainteresowana przyjazdem na widzenie. Polskie prawo nakazuje stosowanie kar z uwzględnieniem zasad humanitaryzmu, w szczególności z poszanowaniem godności człowieka. To właśnie uzasadnia tworzenie jednostek takich, jak Opole.

Wyjść na prostą

Czy wszyscy są tego godni? Maciej G. najpierw się znęcał nad żoną Grażyną, następnie dopadł ją w sklepie, gdzie była kierowniczką i zadźgał bagnetem, uderzając kilkakrotnie prosto w serce. Ze strachu przed ojcem syn zmienił nazwisko. Oboje z siostrą napisali do sądu: Nie wierzymy w resocjalizację człowieka, który zamordował naszą matkę. Boimy się, że po opuszczeniu więzienia, choć będzie wtedy dobijał sześćdziesiątki, znowu zacznie pić, że zrobi krzywdę nam i naszym dzieciom. Prosimy o to, by odbywał karę jak najdalej Wybrzeża.

Sędzia Elżbieta Piotrowska-Kosmala: - Pokrzywdzeni i część społeczeństwa mogą nie wierzyć w naprawę tego typu ludzi. Sędziowie, służba więzienna i kuratorzy nie maja prawa wątpić w efekty swojej pracy. Znam wielu skazanych, którzy po odbyciu kary, wyszli na prostą i dziś nie ma do nich najmniejszych zastrzeżeń.

Personalia zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski