Uciekli przed wojną w Syrii do Lublina. Tu starają się stworzyć dom dla swoich dzieci (ZDJĘCIA)

Sześć lat temu Assef Salloom wraz z żoną i synkiem opuścili Syrię przed wojną. Wybór akurat naszego kraju był dość naturalny, bo Hamida urodziła się w Lublinie. Jej matka jest Polką, a ojciec Syryjczykiem.

Czytaj też: Z Syrii do Lublina. - Spotkałem tu najlepszych ludzi na świecie

Na KUL-u skończyli europeistykę po angielsku. Obecnie są doktorantami na tej uczelni. Ubolewają, że Syria kojarzy się ludziom tylko z
wojną, islamem i terroryzmem.

- Lublin w sumie jest bardzo podobny do naszego rodzinnego miasta Latakii, tylko, że bez dostępu do morza. Tam też żyją bardzo otwarci ludzie. Ja nigdy tam nie widziałem kobiety w hidżabie, tak jak to pokazują media - tłumaczy Assef.

I podkreśla, że trzeba rozróżnić kraje arabskie między sobą, bo ludzie tutaj uważają, że to jeden świat, jedna myśl, jedna religia i jedna kultura.

- Tak naprawdę to 400 mln osób. Arabia Saudyjska, Irak, Afganistan różnią się od Syrii, Libanu i Jordanii - wyjaśnia mężczyzna.

Rodzina zaznacza, że w Lublinie nigdy nie spotkali się z dyskryminacją.

- Czuję się tu bardzo dobrze, mieszkańcy są otwarci, sympatyczni i pomocni. Spotkałem tutaj najlepszych ludzi na świecie - zaznacza Assef.

Hamida i Assef otworzyli na jesień przy Świętoduskiej kreatywną salę zabaw „Mały Kopernik", gdzie uczą angielskiego i muzyki. Dzieci mogą uczyć się w praktyce gry na pianinie, skrzypcach czy gitarze. Nie znajdziemy tu podręczników do nauki języka angielskiego.

- Słówek uczymy się zadając nietypowe pytania o największą planetę, ile krajów mamy na świecie, największe zwierzę. Chcemy rozbudzać w dzieciach ciekawość do świata. Pomagamy odkryć drzemiące w nich talenty i pasje - tłumaczy Assef Salloom.