Uczta się skończyła, czas po niej posprzątać. Zabrzmiało to nieco groźnie, a w przypadku Białorusi nawet bardzo groźnie, bowiem prezydent Aleksander Łukaszenka publicznie zapowiedział srogie rozliczenie: nie tylko działaczy sportowych, ale także sportowców, którzy nie osiągnęli założonych przez władze wyników. Mam nadzieję, że nie pójdą do więzienia, co może czekać sportowców z Korei Północnej, którzy zdobyli tylko 6 medali (Białoruś 12), a władze zapowiadały przed igrzyskami, że posypie się ich grad. Owszem, będzie grad, ale kar i to zapewne srogich, w postaci zesłania do kolonii karnych. Białoruskich sportowców, wszak to Europa, być może tak srogie rozliczenie nie czeka. Sportowcom zamknie się kasę, a pasibrzuchy - działacze powędrują na kołchozowe zesłania.
Jakże jest to dalekie od olimpijskiej idei twórcy nowoczesnych igrzysk, barona Pierre'a de Coubertina.
Gdzie w tym jest chociaż ziarenko filozofii, że nie wynik jest najważniejszy, ale sam udział w zawodach i rywalizacji prowadzonej według zasady fair play? Od czasów idealistycznych zasad olimpijskiej walki głoszonych przez francuskiego barona już wcześniej, wiele się zmieniło. Dobrze się stało, że w imię czystości i przejrzystości zrezygnowano z mocno fałszowanego amatorstwa, które dawało przepustkę do udziału w igrzyskach olimpijskich. Teraz tego wymogu już nie ma, a otrzymywane pieniądze za wysiłek sportowy przestały być olimpijskim przestępstwem. Jest to logiczne, bowiem tylko wysoki wyczyn może przynosić sukcesy olimpijskie. Amator uprawiający sport dla przyjemności nie ma czego szukać wśród olimpijskich gladiatorów, bardzo często sztucznie hodowanych z przeznaczeniem na olimpijskich zwycięzców.
Niektórzy idealiści, a także przegrani w olimpijskim boju, ciągle powtarzają, że najważniejszy jest sam udział w rywalizacji. Guzik prawda!!! Teraz liczą się wyłącznie medale, a najbardziej złote, chociaż faktycznie złote to one nie są, ale to nieważne. Ważne jest pierwsze miejsce, bowiem daje ono preferencyjne miejsce w klasyfikacji medalowej państw. Ktoś powie w tym miejscu, że jest to jakiś straszliwy dziwoląg niemający nic wspólnego z ruchem olimpijskim, gdzie ważny jest zawodnik, a nie jego narodowa przynależność. Tabele zdobyczy narodowych są jednak wszechobecne i mają kolosalne znaczenie dla… polityków. Jak się na nie patrzy, można odnieść wrażenie (ale czy to jest tylko wrażenie?), iż igrzyska organizuje się co cztery lata głównie po to, aby pokazać światu, a także politycznym rywalom, jaką jesteśmy potęgą.
I niechaj oni się tak bawią i ścigają. Grunt, że my, oglądacze, mamy wspaniałą sportową ucztę, chociaż w tle zaprawioną wszech obecną polityką, a sportowcy - splendor i kasę. Żeby tylko jeszcze nasi politycy, od których wszystko zależy, pamiętali, że zdobywanie medali musi mieć swój początek w prawdziwie masowym sporcie. Co jest tak oczywiste, że aż banalne…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?