Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uju Ugoka (Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS Lublin): W Nigerii pomógł mi polski misjonarz

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
Uju Ugoka rozgrywa swój drugi sezon na parkietach Basket Ligi Kobiet. W poprzednich rozgrywkach nigeryjska podkoszowa była najskuteczniejszą zawodniczką Pszczółki Polski-Cukier AZS UMCS Lublin. 24-latka notowała wówczas średnio 12,6 punktu oraz 10 zbiórek na mecz, trafiając do kosza z ponad 40-procentową skutecznością z gry, będąc w czołowej szesnastce najlepszych koszykarek ligi. Dobra postawa w minionym sezonie sprawiła, że lubelski klub zaproponował Uju kontrakt na kolejny rok. W trwającej ligowej kampanii Ugoka rozegrała dotychczas sześć spotkań, w których ponownie jest najlepiej zbierającą z Pszczółek (średnio 10,3 zb na mecz). Jednak droga do tego, by ponownie bronić barw akademickiej drużyny nie była łatwa dla afrykańskiej koszykarki.

Na początku jesieni dołączyłaś do drużyny po niemal trzech tygodniach opóźnienia z powodu problemów z pozwoleniem na pracę i wizy. Na czym dokładnie one polegały i czy obawiałaś się, że nie uda ci się zagrać w tym sezonie w Pszczółce?
Na początku byłam bardzo zaniepokojona z tego powodu. Proces zdobycia wizy w Nigerii jest dość trudny, bo tamtejsza polska ambasada jest właściwie jedyną w zachodniej części Afryki. Najpierw musisz złożyć odpowiednie wnioski, a potem czekać dwa lub trzy miesiące na spotkanie w twojej sprawie. Gdybym nie otrzymała wizy w przyspieszonym trybie, to mogłabym stracić część sezonu w Basket Lidze Kobiet. Odnalazłam jednak polskiego misjonarza w Abudży, który pomógł mi dostać się wcześniej do waszego konsulatu. Dzięki niemu, udało mi się przyjechać do Lublina na kilka dni przed startem sezonu.

Przed twoim debiutanckim sezonem w Pszczółce nie miałaś tego rodzaju problemów?
Wtedy udało mi się wstrzelić z moim wnioskiem w odpowiedni moment i przybyłam do Polski wcześniej niż tym razem.

Miałaś jakiś "plan b", na wypadek gdyby nie udało się otrzymać wizy?
Po prostu czekałam na rozwój wydarzeń, podobnie jak klub. Na szczęście, wszyscy w Pszczółce podeszli do mojej sprawy z wyrozumiałością i cierpliwością. Gdybym usłyszała, że poszukują w moje miejsce kogoś innego, to zrozumiałabym to. Byłam bardzo szczęśliwa, że w Lublinie na mnie czekano. Dlatego teraz chcę się odwdzięczyć możliwie jak najlepszą grą dla mojego klubu.

Dlaczego zdecydowałaś się pozostać w Pszczółce na kolejny sezon?
Przedłużyłam swój kontrakt, ponieważ bardzo podoba mi się Lublin i klub. Ogólnie wszyscy ludzie, są dla mnie w Polsce bardzo mili. Czuje się tutaj niemal jak w domu. Oprócz tego, parę spraw osobistych sprawiło, że nie zastanawiałam się długo nad pozostaniem w Pszczółce.

Co najbardziej podoba ci się w Lublinie?
Bardzo często chodzę do galerii handlowej Lublin Plaza. Lubię także centrum miasta. Poza tym, jestem częstym bywalcem w kinach. Ciesze się, że w Polsce większość filmów jest puszczana w oryginalnej ścieżce dźwiękowej, z napisami. Mogę więc oglądać filmy po angielsku, którym posługuje się płynnie. Kiedy grałam przez dwa sezony we Włoszech, to właściwie nie miałam po co chodzić do kina, bo tam wszytkie filmy są dubbingowane. To było straszne (śmiech). Bardzo lubię kino, więc cieszy mnie fakt, że mam możliwość śledzenia wszystkich najciekawszych premier.

Jak porównałabyś potencjał Pszczółki w tym sezonie do drużyny z poprzednich rozgrywek? Jakie są wasze mocne strony?
Trzon drużyny z zeszłego roku pozostał, bo doszło do tylko trzech zmian kadrowych. Myślę, że jako zespół jesteśmy na dość podobnym poziomie, choć mamy lepsze rozgrywające i rzucające. Jesteśmy dobrze zbalansowaną drużyną i w naszym zespole jest dużo chemii. Teraz potrzebujemy tylko zwycięstwa, żeby znów poczuć się pewniej. Ciężko to jednak porównywać do ubiegłego roku, bo w tym sezonie dowodzi nami inny trener, który preferuje odmienny sytem gry od poprzedniego szkoleniowca. Cały czas wdrażamy się w tę taktykę.

Masz swoje indywidualne cele na ten sezon?
Chcę stawać się lepszą zawodniczką każdego dnia, rozwijać się. By tak było, muszę stale poprawiać elementy, w których mogłabym prezentować się lepiej, chociażby zbiórki czy rzuty. Pragnę pomagać mojej drużynie jeszcze bardziej niż w poprzednim sezonie.

Czy w lubelskim zespole jest jakaś zawodniczka, z którą łączy cię szczególna więź?
Niekoniecznie. Każdą koleżankę z drużyny traktuje na równi. Łatwo nawiązuje znajomości i ze wszystkimi się lubię. Wszystkie jesteśmy tutaj głównie po to, by grać w koszykówkę. Często rozmawiam i żartuje z każdym, ale nie nawiązałam z nikim wielkiej przyjaźni.

Swój ostatni ligowy mecz rozegrałyście 4. listopada. Na kolejny przyjdzie wam czekać aż do 25. listopada. Jak wykorzystujecie tak długą przerwę i jak wygląda forma zespołu?
Myślę, że jesteśmy w świetnej dyspozycji. W ostatnich dniach miałyśmy doskonałą okazję do tego, żeby popracować nad naszymi zagrywkami i taktyką. Był czas na to, by obejrzeć kilka naszych spotkań i meczów rywalek oraz dobrze przygotować się do kolejnego starcia w Siedlcach. Pracowałyśmy także nad naszymi rzutami. Zespół odpoczął psychicznie po trzech porażakach z rzędu i ciężko pracuje, by w kolejnych meczach było lepiej.

A jak oceniasz swoją obecną formę? Wcześniej miałaś nieco zaległości fizycznych.
Tak, przez problemy z wizą przyjechałam do Lublina tak późno i musiałam mocniej popracować nad formą, by dojść do poziomu koleżanek. Czuje jednak, że moja dyspozycja wzrasta wraz z każdym kolejnym meczem i treningiem. Jest coraz lepiej.

Macie za sobą trzy porażki z rzędu. Jaka jest obecnie atmosfera w szatni?
Pozytywna. Dużo rozmawialiśmy na temat ostatnich spotkań i wiemy, co należy poprawić w naszej grze, by rezultaty były lepsze. Staramy się wyeliminować błędy indywidualne, których było zbyt dużo. Poza tym, musimy zbierać więcej piłek i grać uważniej w obronie. Dlatego cały czas nad tym pracujemy.

Dostrzegasz wiele różnic we współpracy z trenerem Szawarskim w porównaniu do trenera Szewczyka, który był waszym poprzednim szkoleniowcem?
Tak właściwie, to oni są jak bliźniacy (śmiech). Mają jednak inne podejście do niektórych spraw. Przede wszystkim każdy trener ma zawsze jeden cel: chce by jego zespół ciężko pracował i wygrywał. Podobnie jest z nami, zawodniczkami.

Uważasz, że Basket Liga Kobiet to silne rozgrywki?
Grałam m.in. we Włoszech i uważam, że polska liga jest silniejsza. Zwłaszcza biorąc pod uwagę grę na mojej pozycji. W BLK podkoszowe są mocniejsze fizycznie. Ogólnie, w lidze włoskiej pierwszy sezon był dla mnie trudniejszy od drugiego. Natomiast tutaj, póki co, drugi sezon jest dla mnie cięższy od poprzedniego. Duży wpływ ma na to udział kilku polskich zespołów w europejskich pucharach. To podnosi poziom rozgrywek. W każdym meczu trzeba naprawdę mocno walczyć, nie ma żadnej taryfy ulgowej.

Czy twoim zdaniem udział Pszczółki w fazie play-off to realny cel na ten sezon?
Łatwo jest powiedzieć "tak, na pewno zagramy w play-offach". Wiemy jednak, że czeka nas mnóstwo pracy, by to osiągnąć. Wraz z rozwojem sezonu mecze będą coraz trudniejsze. Przeciwnicy będą jeszcze bardziej utrudniać nam grę. Dlatego każdego dnia trzeba dawać z siebie wszystko i zostawiać zdrowie na parkiecie, niezależnie od tego, czy masz trening czy mecz ligowy. Z takim podejściem możemy zakwalifikować się do play-offów.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski