- To jakiś absurd. Znaki może stawiać każdy, kto chce i gdzie chce? Czy funkcjonujemy w państwie opartym na zasadzie „kto wcześniej wstaje, ten rządzi? - pyta pani Anna, nasza Czytelniczka.
Znaki drogowe pojawiły się dwa miesiące temu. Stanęły na dzikiej ścieżce wzdłuż Czerniejówki, którą kierowcy skracali sobie przejazd między ulicami Chłodną i Piaskową. - Omijaliśmy w ten sposób korki - wyjaśnia nasza Czytelniczka. I przyznaje: - To nie jest urządzona, wyznaczona droga. Po prostu przejeżdżaliśmy przez dwie miejskie działki, na których nic nie ma. A w zasadzie nic nie było, bo teraz z obu stron, od ul. Chłodnej i od ul. Piaskowej, stoją znaki zakazu ruchu.
Pani Anna próbowała ustalić, kto i dlaczego je postawił. Pytanie skierowała 7 grudnia do Zarządu Dróg i Mostów (odpowiada za drogi i stawiane przy nich znaki), Wydziału Gospodarowania Mieniem (odpowiada za komunalne nieruchomości) i Wydziału Gospodarki Komunalnej (zajmuje się m.in. porządkowaniem miejskich terenów).
- I tu zaczęło się naprawdę ciekawie. Wydział Gospodarowania Mieniem stwierdził, że to kompetencja ZDiM i oni powinni odpowiedzieć. A ZDiM? Z pisma od niego dowiedziałam się, że sprawa leży w kompetencjach Wydz. Gospodarowania Mieniem. Efekt? Znaki stoją jak stały, a urzędnicy przerzucają się pismami - nie kryje irytacji pani Anna.
- Sprawa na pewno nie dotyczy ZDiM. To nie jest droga - przekonywał Karol Kieliszek z biura prasowego ratusza.
Na „polu walki” pozostały wydziały Gospodarowania Mieniem oraz Gospodarki Komunalnej. - Po zbadaniu dokumentów okazało się, że żaden z nich nie zlecił montażu znaków. To samowola - poinformował wczoraj Kieliszek.
Aby dojść do tego wniosku, ratuszowi urzędnicy potrzebowali ponad miesiąca. - Sprawa była rozpatrywana w okresie bożonarodzeniowo-sylwestrowym. W tym czasie było wiele dni wolnych od pracy - tłumaczył długość postępowania Kieliszek.
Teraz ratusz zapowiada przyśpieszenie w sprawie znaków. W ciągu tygodnia mają być zdemontowane. To jednak nie otworzy kierowcom drogi do ponownego korzystania ze skrótu wzdłuż Czerniejówki. - To przecież nie jest droga i nawet jej nie przypomina. Kierowcy nie powinni tędy przejeżdżać, bo to niszczenie terenu, który jest własnością miasta - podkreślał Kieliszek.
Sprawca „znakowej samowoli” pozostanie prawdopodobnie nieznany.- Raczej nie będziemy ustalać, kto postawił znaki. Mimo że stanęły samowolnie, nie powodowały zagrożenia - stwierdził Kieliszek.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?