Tradycyjne wędzenie może być bezpieczne
Od września ma wejść w życie rozporządzenie unijne, według którego dopuszczalna ilość substancji smolistych w dymie drzewnym ma być 2,5 raza mniejsza niż obecnie. Chodzi dokładnie o substancję benzo(a)piren, która w dużej dawce jest rakotwórcza.
Teraz zakłady mięsne na Lubelszczyźnie sprawdzają zawartość substancji smolistych w produkowanych wędlinach. Wyniki w ciągu kilkunastu dni będą przesłane do Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego w Lublinie.
- Dane dopiero poznamy, ale tradycyjne wędzenie może być bezpieczniejsze i nie oznacza, że wszystkie firmy mają z niego rezygnować - mówi dr Magdalena Świątkowska z Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego. - Wszystko zależy od technologii, gatunku, wilgotności drewna i temperatury. To nieprawidłowy sposób wędzenia ma wpływ na ilość składników szkodliwych - dodaje.
Jednak zaostrzenia przepisów obawiają się małe firmy, które produkują wędliny tylko i wyłącznie w tradycyjny sposób, czyli dymem z paleniska drzewnego. Według szacunkowych danych Lubelskiej Izby Rolniczej, na Lubelszczyźnie takich zakładów jest kilkanaście, a w całej Polsce kilkaset. - Nie wiadomo, czy długo utrzymają się na rynku. Na pewno będzie im trudniej konkurować z wielkimi zakładami mięsnymi, które sobie poradzą - wyjaśnia Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej w Lublinie. - Komisja Europejska zarzuca, że dym jest szkodliwy, a nikt nie protestuje, że w składzie wędlin z marketów znajduje się dużo więcej szkodliwych substancji, np. fosforany - mówi Jakubiec.
Potrzebne będą nowe piece i nowe technologie
Ci, którzy chcą się utrzymać na rynku, muszą kupić nowe piece i wprowadzić nowe technologie, a to wymaga dużych pieniędzy. - Dobry piec, czyli taki, który spełnia normy unijne, kosztuje ok. 150 tys. zł - mówi Adam Bojarski, prezes Rolniczej Spółdzielni "Zagroda" z Siennicy Różanej. - Nie wszystkie firmy będzie na to stać, więc może im grozić likwidacja.
Prezes Bojarski uważa, że ci, którzy tradycyjnie wędzą, mogą przekraczać normy. - Jeśli chcą wyrabiać wędliny, będą musieli się dostosować do unijnych zarządzeń - dodaje.
Unijna ustawa uderzy też w klientów
Jeśli wejdzie w życie, znikną smaczne wyroby regionalne. - Wędzę kiełbasy w dębinie. Mają piękny złoty kolor i są smaczne. Mam wielu klientów - mówi Zbigniew Wawerski, który produkuje w Lublinie tradycyjne wędliny. - Nikomu to do tej pory nie przeszkadzało - dodaje.
Prof. Mirosław Piotrowski - lubelski europoseł uważa, że polski rząd i Ministerstwo Rolnictwa przegapili sprawę. - Unijne rozporządzenie zostało przez Komisję Europejską przyjęte w 2011 r., a wprowadzone ma być w tym roku. Polski rząd dopiero teraz odkrył, że te przepisy są dla nas niekorzystne i zagrażają małym i średnim firmom. Łotysze potrafili obronić swój produkt regionalny, wędzonego szprota - mówi. Prof. Piotrowski. Widzi jednak szansę, by przepisy nie weszły w życie: - Dalej rozmawiamy z Komisją Europejską - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?