Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usiłowanie zabójstwa żony obuchem siekiery. Przed Sądem Okręgowym w Lublinie zapadł wyrok

Małgorzata Szlachetka
Lucjan K. był oskarżony o usiłowanie zabójstwa swojej żony. Miał ją wielokrotnie zaatakować obuchem siekiery. Według śledczych kobieta przeżyła atak tylko dlatego, że udawała nieżywą. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Lublinie zapadł wyrok w tej sprawie. Lucjan K. został skazany na 15 lat więzienia. O wcześniejsze zwolnienie może się starać najwcześniej po 12 latach.

Sąd nie miał wątpliwości, że Lucjan K. działał z zamiarem zabójstwa. - Siekiery nie mógł użyć w innym celu, jak dokonanie zabójstwa żony. Zadawał jej ciosy pięściami i siekierą, zarówno w głowę, jak i w korpus. Każde z tych uderzeń mogło spowodować śmierć - tak wyrok uzasadniał we wtorek sędzią Andrzej Wach.

U pokrzywdzonej doszło m.in. do złamania trzech żeber. Sąd podkreślił, że kobieta przeżyła, bo momentami udawała martwą, a sprawca wracał do zadawania ciosów, gdy tylko się poruszyła.

Zdaniem sądu znaczenie miało również miejsce, w którym kobieta została zaatakowana. - Ciosy siekiery odbijały się od ścian łazienki - dodał sędzia Wach. Zwracając jednocześnie uwagę, że na charakter obrażeń mogła mieć wpływ również postawa obronna ofiary.

Przypomnijmy, że prokuratura podnosiła wcześniej, że oskarżony nie zrobił nic, żeby po ataku pomóc swojej żonie. Nie wezwał pomocy. Dopiero, gdy wyszedł z domu, ranna zaalarmowała swoją synową.

Prokuratura domagała się kary 25 lat więzienia. - Nie istnieją żadne okoliczności łagodzące. Sprawca nie ulega resocjalizacji - mówiła 6 kwietnia, w ostatnim dniu procesu prokurator. - Drastyczne okoliczności, wyjątkowa brutalność z jaką działał przemawiają za surową karą - dodawała.

Sąd Okręgowy w Lublinie uznał jednak, że kara 25 lat byłaby w tym przypadku zbyt wysoką, m.in. ze względu na wiek oskarżonego.

Lucjan K. wcześniej był dwukrotnie karany za znęcanie się nad małżonką. Sąd zwrócił uwagę również na ten wątek. Przypominając jednocześnie, że K. groził żonie śmiercią.

- Trzeba powiedzieć, że żona dawała mu wiele razy szansę wspólnego życia. Za każdym razem dochodziło do coraz bardziej brutalnej agresji - podkreślił sąd.

Oskarżony w trakcie procesu nie przyznawał się do zabójstwa żony. Mówił, że jedynie wziął 180 złotych z jej torebki, a samą torebkę porzucił w pobliżu domu. Siekiera w feralnym dniu miała mu być potrzebna do ścięcia choinki. We wtorek, kiedy usłyszał wyrok, powiedział tylko "w ogóle siekiery nie przyniosłem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski