Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Veljko Nikitović (Górnik Łęczna): W tej pracy każdy dzień jest nauką

Karol Kurzępa
fot. Łukasz Kaczanowski
- Człowiek całe życie się uczy i tak samo jest ze mną. Każdy dzień w tej pracy uczy mnie czegoś nowego. Przede wszystkim jest to pokora, ale też walka z różnymi przeciwnościami losu - mówi Veljko Nikitović, prezes pierwszoligowego Górnika Łęczna.

W połowie lipca 2017 roku został pan prezesem łęczyńskiego klubu. Zdążył się pan już oswoić z tą funkcją?
Czasami pytam siebie w myślach “czy ja naprawdę jestem prezesem Górnika?” Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jak ktoś się mnie pyta, czy mi brakuje gry w piłkę na boisku, to odpowiadam, że nie. Gdy skończyłem karierę zawodniczą w 2016 roku, to od razu byłem dokooptowany do sztabu szkoleniowego. Cały czas miałem styczność z piłką i uczestniczyłem w treningach, jeśli kogoś brakowało. Później dołączyłem do zarządu, a między sezonami zostałem prezesem. Nie miałem nawet czasu, żeby się zastanowić czy dojrzałem do tej roli, czy nie. Człowiek całe życie się uczy i tak samo jest ze mną. Każdy dzień w tej pracy uczy mnie czegoś nowego. Przede wszystkim jest to pokora, ale też walka z różnymi przeciwnościami losu. Jako prezes klubu musisz myśleć o ponad 20 zawodnikach i kilkudziesięciu pracownikach klubu. Twoim celem jest, by oni co miesiąc byli szczęśliwi i dostali wypłatę za swoją pracę. Kiedy jeszcze byłem zawodnikiem, wchodziłem do szatni i łapałem “za bety” lub pogłaskałem jednego czy drugiego i w ten sposób załatwiałem pewne kwestie. Teraz już tak nie jest i muszę rozwiązywać sprawy w inaczej.

Mógłby pan totalnie odejść od futbolu do innej dziedziny życia?
Tak. Zawsze twierdziłem, że dla mnie najważniejsza jest rodzina. Dla swojej żony i synów jestem w stanie poświęcić bardzo dużo. Nie miałbym żadnego problemu z tym, żeby przez 12 godzin pójść kopać rowy, jeśli byłaby taka konieczność. Są ludzie, którzy bardzo dużo dali Górnikowi na boisku i poza nim, ale w jakimś sensie tych ludzi już nie ma w klubie. Chociażby Paweł Bugała czy Mirosław Budka, którzy pracują i normalnie żyją. Jestem świadomy tego, że nadejdzie taki dzień, w którym skończę swoją przygodę związaną z Górnikiem Łęczna. Jednak życzę sobie, by ten dzień nastąpił jak najpóźniej.

A wybiega pan w przyszłość i ma plan dotyczący życia po prezesurze?
Jestem człowiekiem sportu i chciałbym zostać przy nim jak najdłużej. Chociaż mógłbym nawet rozwozić bułki, gdyby to miało zapewnić wyżywienie mojej rodzinie.

Ma pan za sobą kursy trenerskie...
Nadal jestem na kursie w Belgradzie, tylko niestety czas mi nie pozwala na uczestniczenie w nim. Belgrad jest 1000 km stąd, czyli trochę daleko i trochę blisko. Lot trwa tylko 80 minut, ale gdyby nie byłoby mnie w klubie siedem czy dziesięć dni, to moje obowiązki spadłyby na innych. Czasowo mi się to nie spina. W przyszłości mógłbym być też dziennikarzem.

Może komentatorem meczów?
Chciałem kiedyś sprawdzić się w tej roli. Dobrze żyłem z naszym byłym trenerem, a teraz specjalistą, Filipem Surmą. Mówiłem mu kiedyś, żeby zaprosił mnie do studia. Odpowiedział: “jak Crvena Zvezda będzie w pucharach”. Napisałem mu niedawno, że ten zespół gra w Lidze Europy, więc mogę spróbować skomentować. Póki co, żadnej propozycji nie dostałem. Widzę, że coraz więcej piłkarzy idzie w tym kierunku. Np. nasz były trener bramkarzy Arek Onyszko jest zapraszany przy okazji meczów z duńskimi drużynami. Tomasz Hajto to już jest znana postać. Lubię sposób jego komentowania, który jest zabawny i szczery, taki prawdziwie piłkarski.

Może będzie okazja pojawić się jako ekspert przy okazji mundialu, na którym wystąpi reprezentacja Serbii?
Moi rodacy awansowali na ten turniej, ale powiem szczerze, że jak oglądałem ich ostatni mecz eliminacji z Gruzją, to aż oczy mnie bolały. Grali bardzo słabo. Chociaż uważam, że jak na mały kraj liczący pięć i pół miliona mieszkańców, to awans piłkarzy na mistrzostwa świata to duży sukces. Poza tym, w ostatnim czasie dwie piłkarskie drużyny klubowe grały w europejskich pucharach, koszykarze zostali wicemistrzami Europy, siatkarze wywalczyli trzecie miejsce na Starym Kontynencie, a siatkarki zdobyły złoto. Jest też piłka wodna, w której wiele lat z rzędu zdobywaliśmy mistrzostwo świata. Na tak małe państwo jak Serbia, to dobry wynik. Chociaż znając podejście Serbów, to wszyscy zaraz będą chcieli złoty medal na mundialu. A na pewno każdy kibic będzie chciał wyjścia z grupy.

Za nami rok 2017. Pomocnik Górnika Łukasz Tymiński powiedział, że gdyby miał wymyślić gorszy scenariusz na rundę jesienną, to chyba by go nie wymyślił. Prezes myśli podobnie?
Jeżeli chodzi o sprawy sportowe to tak, nie jesteśmy zadowoleni z wyniku zespołu w tej rundzie. Trzeba jednak pamiętać, z jakiego punktu startowaliśmy. Wolę patrzeć do przodu, a nie w przeszłość, ale w tym przypadku trzeba pamiętać o tym co działo się z końcem poprzedniego sezonu. Górnik spadł z ekstraklasy i w tym wariancie prawie wszystkim kończyły się umowy. Tylko Grzegorz Bonin, Aleksander Komor i Aleks Aftyka mieli ważne kontrakty, a do tego dwóch ostatnich było kontuzjowanych. Wiedzieliśmy, że zawodnicy z naszej Akademii Piłki nie będą stanowić o sile pierwszego zespołu, ponieważ potrzebują jeszcze sporo czasu i indywudalnej pracy. Nie mieliśmy wtedy ani jednego członka sztabu szkoleniowego, ponieważ Sławomir Nazaruk był na zasłużonym urlopie. Gdyby nie umowa z naszym sponsorem strategicznym, to 10 lipca Górnik Łęczna nie miał prawa wystartować w Nice 1 Lidze, które inauguracja była zaplanowana na 29 lipca. Takie są fakty. Nie spodziewaliśmy się walki o awans i zdawaliśmy sobie sprawę w jakiej sytuacji jesteśmy. Kiedy trener Franciszek Smuda odchodził z klubu, to powiedział wiele na temat funkcjonownaia Górnika. Niektóre jego słowa były prawdziwe, ale też spora część była w jego stylu podkoloryzowana. Jego wypowiedzi nie ułatwiły nam rozmów z potencjalnymi trenerami i zawodnikami. Niedawno czytałem, że Adam Ryczkowski, który gra obecnie w Chojniczance Chojnice jest odkryciem Nice 1 Ligi. Zdradzę, że ten piłkarz jechał już samochodem do Łęcznej, żeby podpisać kontrakt. Jednak gdy przeczytał wywiad z trenrem Smudą i dowiedział się, że były selekcjoner odchodzi z naszego klubu, to się wycofał. Pierwszym graczem, który podpisał z nami kontrakt latem był Arkadiusz Kasperkiewicz. Kiedy on zobaczył wywiad to chciał rozwiązać umowę.

W trakcie rundy pożegnaliście się z trenerem Tomaszem Kafarskim, więc wyniki musiały być dla zarządu bardzo niesatysfakcjonujące.
Każdy pracownik naszego klubu chce by Górnik wygrywał, niezależnie od tego, czy jest piłkarzem, trenerem czy prezesem. Trzeba podziękować trenerowi Kafarskiemu za to, że zgodził się objąć zespół w tak trudnym momencie. Trener bardzo rzetelnie wykonywał swoją pracę, ale to się nie przekładało na wyniki drużyny. O ile w środku rundy wygraliśmy trzy mecze z rzędu i liczyliśmy, że ten zespół zacznie już konsekwentnie punktować, to potem mieliśmy serię dziewięciu spotkań bez zwycięstwa. Gdybyśmy zremisowali mecz w Częstochowie, gdzie do 88. minuty było 1:1, ale ostatecznie przegraliśmy 1:3 oraz gdybyśmy nie przegrali u siebie z GKS-em Katowice, gdy do 86. minuty prowadziliśmy 1:0, to byśmy mieli znacznie lepsze miejsce w tabeli. Inna rozmowa byłaby też gdybyśmy nie przegrali 1:2 w Olsztynie ze Stomilem czy zremisowali 2:2 z Zagłębiem Sosnowiec. Chociaż w tych meczach byliśmy świadkami niezrozumiałych decyzji sędziowskich. Jednak każdy popełnia błędy, sędziowie także. Wolałbym, żeby nasi napastnicy rzadziej się mylili. Jednak w piłce nożnej takie rzeczy się zdarzają i musimy się z tym pogodzić.

Liczyliście na to, że zwolnienie trenera Kafarskiego da drużynie implus i zacznie ona punktować pod wodzą trenera Nazaruka?
Trener Nazaruk w zeszłym sezonie przejął drużynę w podobnej sytuacji i w dwóch meczach wywalczył cztery punkty. Teraz liczyliśmy na to samo. Sławek Nazaruk to jest człowiek związany z Górnikiem Łęczna od ponad 25 lat. On bardzo dobrze zna każdy skrawek szatni, boiska i każdego zawodnika. Mieliśmy nadzieję, że Sławek tchnie w zespół nowego ducha i tak zrobił, ale niestety zagraliśmy bardzo nieszczęśliwy dla nas mecz z Odrą Opole. Przegraliśmy 0:3, choć mieliśmy przewagę, obijaliśmy poprzeczkę, słupek, a bramkarz rywali został wybrany do jedenastki kolejki. Natomiast ostatni zeszłoroczny mecz z Zagłębiem Sosnowiec pokazał, że nasza drużyna ma jakość i potrafi grać w piłkę, a miejsce w tabeli jest nieadekwatne do umiejętności naszych zawodników.

Szykuje się bardzo gorąca zima w Górniku Łęczna?
Jak każdy okres przygotowawczy w każdym klubie. Jesteśmy świadomi tego, że zespół potrzebuje wzmocnień. I nie zdaliśmy sobie z tego sprawy w 12 czy 13 kolejce. Wiedzieliśmy o tym od samego początku, bo latem drużyna została skaleczona. Teraz potrzebujemy czterech czy pięciu piłkarzy. Pracujemy nad tym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski