Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gródku koło Hrubieszowa odnaleziono skarb. To słynne boratynki z czasów króla Jana Kazimierza

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie
Na miedziane szelągi natrafiono podczas trwających prac archeologicznych w Gródku koło Hrubieszowa. Przez kilka miesięcy w tym rejonie udało się zebrać już około pół tony zabytków sprzed tysięcy lat.

- Niedawno archeolodzy zauważyli kilka miedzianych krążków o zielonkawej patynie. Niezbędne były doraźne badania ratownicze m.in. przy wykorzystaniu detektorów metali, zgodne z pozwoleniem konserwatorskim. W trakcie prac udało się odkryć łącznie 351 monet o łącznej wadze niemal pół kilograma - informuje Bartłomiej Bartecki, dyrektor Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie.

Wszystkie znajdowały się w warstwie ornej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby to było kilka sztuk, a nie kilkaset w jednym miejscu. Znaleziono też fragmenty glinianego naczynia, w którym pierwotnie były ukryte. - Za kilka dni chcemy wrócić w ten rejon ponownie, bo przypuszczamy, że pod powierzchnią ziemi mogą znajdować się jeszcze jakieś szelągi. Skarb bez wątpienia trafi w przyszłości na wystawę stałą w naszym muzeum - dodaje.

Odnalezione monety to miedziane szelągi króla Jana Kazimierza, zwane popularnie boratynkami (od nazwiska projektodawcy emisji i dzierżawcy mennic T.L. Boratyniego). W XVII wieku były wybijanie w ogromnych ilościach, miały być sposobem na rozwiązanie kryzysu finansowego spowodowanego m.in. konfliktami zewnętrznymi ze Szwecją i Rosją. Szacuje się, że łączna liczba szelągów wybitych w latach 1659-1668 to około 1,8 miliarda sztuk.

- Gdy do tego dodamy łatwe w wykonaniu powszechne fałszerstwa, to aż trudno sobie wyobrazić ile faktycznie monet było w regularnym obiegu. Proceder ten był tak lukratywny, że nie można go było wykorzenić mimo kar, jakie spadały na fałszerzy i ich współpracowników. Winnym odrąbywano dłonie, chłostano, osadzano w więzieniach, konfiskowano dobra, ścinano głowy - dodaje dyrektor muzeum.

Wartość boratynek była znikoma, dlatego do poważnych transakcji potrzebna była wytrzymała sakiewka z kilkuset lub kilkoma tysiącami sztuk. Nawet rycerze buntowali się przeciwko wypłacie żołdu w szelągach. Odnaleziony skarb nawet w czasach, kiedy był gromadzony, nie stanowił wielkiego bogactwa.

- Można stwierdzić, iż były to niewielkie oszczędności pozwalające na przetrwanie krótkiego okresu niedostatku. Odkryty w miejscowości Gródek skarb nie świadczy o dużej zamożności jego właściciela, a wręcz odwrotnie – dokumentuje jego ubóstwo. Skarb ten odpowiada w przybliżeniu miesięcznym dochodom osiąganym przez chłopów. Pozwala to przypuszczać, iż odłożenie nawet tak małych kwot było dużym wysiłkiem - wyjaśnia Bartecki.

Do odkrycia doszło podczas trwania nieinwazyjnego badania archeologicznego (tj. geofizyczne i powierzchniowe) w Gródku, które jest elementem projektu dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od maja zebrano już dziesiątki tysięcy zabytków (z 10 hektarów pól) o łącznej wadze około pół tony. Przede wszystkim były to fragmenty neolitycznej ceramiki sprzed kilku tysięcy lat, ale trafiały się także narzędzia krzemienne, fragmenty ozdób, gliniane przęśliki do wrzecion, grociki do strzał i wiele innych o chronologii od epoki kamienia aż po średniowiecze.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski