Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Labiryncie: Lekko nieprzyjemny zapach kosmosu

Sylwia Hejno
Wystawę Przemka Branasa "Góra/Kosmos/Głowa" tworzy zaledwie kilka prac. Gdyby było ich więcej, ich zapach mógłby dławić.

Rzeźby ze spleśniałego chleba przytłaczają swoją obecnością, nawet jeśli odwrócimy od nich wzrok, będą wdzierać się do nosa, czepiać ubrań swoim lekko stęchłym, mokrawym, gryzącym zapachem. Sprawia on, że od obumierającej materialności nie ma ucieczki.

Wonie, nie tylko nieprzyjemne, towarzyszą artyście. Spleśniała kanapka była ważnym elementem jego poprzedniej pracy „Generał Bem wraca do domu”, tworzył także instalacje z użyciem wosku, dziegciu czy olejków eterycznych. Laureat 2. nagrody Spojrzeń 2017 porusza się w różnych obszarach, interesują go ludzkie praktyki, obrzędy, znaki kulturowe i fragmenty rzeczywistości, które bierze pod lupę, analizuje i przetwarza.

Niewidzialny odkrywca, naukowiec czy dumny zdobywca zdają się towarzyszyć wystawie Przemka Branasa w Labiryncie. Jednak to, o czym oni mogliby marzyć, kosmos nieosiągalnego, artysta infekuje własną wizją.

Wysoka na prawie dwa metry góra, to niemal przeniesiona do galerii Piramida Balla, skalna wyspa na australijskim Morzu Tasmana. „Kamienny sztylet” ze względu na swoją wysokość i nieprzystępność to fantazja podróżników, a dzięki zamieszkującemu ją rzadkiemu owadowi z rodziny straszyków - także naukowców. Skały przetykane kępkami trawy na zdjęciach zdradzają łudzące podobieństwo do zielonkawej, chlebowej pleśni i odwrotnie - krajobraz ulepiony z zepsutego jedzenia w nieokreślony sposób oddaje ten naturalny.

Chlebowa głowa, dziwaczny, wysunięty badylowaty obiekt oraz druga głowa - o zielonych, pleśniowych oczach dopełniają naukowo-rewolucyjno-kosmicznej wizji. Organicznemu ekosystemowi utkanemu z grzybów i bakterii wtóruje ten geometryczny, składający się czystych, gładkich, regularnych form.

Symboliczna granica niekontrolowanego żywiołu z racjonalnością, biologii z nauką, wizjonerstwa z logiką wydaje się jednak przesuwać w jedną ze stron. Pleśń, żywa, nieokiełznana jest wszędzie, pożera całą salę. Szaleństwo musi zwyciężyć. Jak pisze kuratorka, Magdalena Linkowska: „ Kiedyś z nią przegramy. W powietrzu unoszą się miliony zarodników, zazwyczaj niebezpiecznych dla naszego organizmu. (...)W ich tle plecie się historia pewnego odkrycia, góry wśród morskich fal, ściętej głowy, wielkiej rewolucji i skompromitowanej myśli. Ta i jeszcze wiele innych historii ludzkich zmagań, wierzeń, aspiracji i ograniczeń. Ich pasji, wiedzy, krnąbrności i głupoty, chęci samorealizacji i frustracji”.

Pleśń z chleba ma jeszcze jeden wymiar: nieuchronnie budzi skojarzenia z ciałem, zarówno w swym podniosłym wręcz religijnym wymiarze, jak i z tym, co w nim wyparte, osnute umowną, zielonkawą pajęczyną symbolicznego zepsucia.

Galeria Labirynt/Plaza, ul. Lipowa 13, wt.-niedz. 16.00-17.00, czynne do 11 lutego. Wystawę trzeba oglądać w specjalnych maseczkach. Są dostępne w galerii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski