Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W lany poniedziałek panny do rzeki wrzucano - o wielkanocnych zwyczajach mówi kulturoznawca z UMCS

Dorota Krupińska
Dawniej wierzono, że oblana w śmigus-dyngus dziewczyna nie zostanie starą panną
Dawniej wierzono, że oblana w śmigus-dyngus dziewczyna nie zostanie starą panną Marcin Oliva Soto
- Dawniej nie oblewano się perfumami, tylko zimną wodą i w dużej ilości. Kawalerowie wchodzili np. do domu i tam oblewali panny albo siłą trzymali je przy studni i polewali. Były nawet przypadki wrzucania panienek do rzeki - opowiada prof. Jan Adamowski, kierownik Zakładu Kultury Polskiej Instytutu Kulturoznawstwa UMCS.

Jak wyglądała dawna Wielkanoc, jak świętowano?
Wielkanoc rozpoczynała się poranną rezurekcją. Do dziś jest ta praktyka. To główna msza upamiętniająca zmartwychwstanie Chrystusa. Po rezurekcji trzeba było szybko wrócić do domu, były to niemal wyścigi, bo ten, kto pierwszy wróci, upora się pierwszy ze żniwami. Po rezurekcji gospodarz święcił obejście, pole. I rozpoczynało się główne rodzinne spotkanie, czyli śniadanie wielkanocne. Rodzina modliła się, a następnie dzieliła jajkiem, symbolem nowego życia, odrodzenia. Trzeba było spróbować wszystkich potraw. Święconego pokarmu nie można było jeść po zachodzie słońca, bo groziło to tzw. kurzą ślepotą. Po śniadaniu były gry i zabawy z jajkiem. Pamiętajmy, że ze względu na ogólną biedę na dawnej wsi jajko to był rarytas, rzadko się je jadło. Zabawa miała więc także pragmatyczny sens, który polegał na pozyskaniu dużej ilości jajek, a więc i możliwości lepszego pożywienia. W Wielkanoc nie odwiedzano się. Był to czas tylko dla najbliższych, domowników. Wieczorem zaczynały się zabawy, które trwały całą noc, aż do lanego poniedziałku. Chodzili od domu do domu wiosenni kolędnicy, śpiewali pieśni - apokryficzne i życzeniowe, w zamian dostawali jajka. W Wielkanoc nie można było wykonywać żadnych czynności, także np. gotowania. Nie można było też spać w ciągu dnia, by żyto w polu się nie położyło, a ogród nie zarósł badylami (chwastami). Nie wyrzucano skorupek z poświęconych jajek. Rozsypywano je w ogrodzie - na urodzaj albo palono.

Pewnie młodzież z utęsknieniem czekała na lany poniedziałek. To było lanie wiadrami i zimną wodą wprost ze studni?
Tak. Na pewno nie oblewano się perfumami, tylko zimną wodą i w dużej ilości. Kawalerowie wchodzili np. do domu i tam oblewali panny albo siłą trzymali je przy studni i polewali. Były nawet przypadki wrzucania panienek do rzeki. Pamiętam taką opowieść z Dobrynia, że jak panny się zamknęły w domu, to chłopcy potrafili wejść na dach, wyrwać kawał strzechy i wejść do domu i tam je oblać. Nikt się temu nie dziwił. Lany poniedziałek to również dzień towarzyskich spotkań, wspólnych zabaw i potańcówek. Urządzano w ten dzień wesela.

Głównym symbolem świąt jest jajko, pisanki. Malowane jajka to prawdziwe dzieła sztuki.
Jajko jest symbolem życia, początku świata, odrodzenia, ze względu na kształt i strukturę jest też symbolem kosmosu. Żółtko to symboliczne słońce. Symboliczne są także wzory na pisankach. Podziwiamy je, że są misternie zrobione, ale nie są to wzory przypadkowe, nie spełniają tylko funkcji estetycznych. Są tam stare, archaiczne symbole słońca, drzewa życia itp. Dawniej wierzono, że pisanki chronią od złego. Dlatego leżały w czasie burzy na parapecie okna. Im starsza pisanka, tym była ważniejsza, tym więcej może przynieść szczęścia. Wykorzystywana była również w lecznictwie, np. przykładano ją do chorego miejsca. Jest kilka typów pisanek, tzw. byczki, czyli pisanki jednokolorowe bez wzorów, najczęściej czerwone. Jajka kolorowe pisane woskiem. Są tzw. skrobanki, gdy na kolorowym jajku czymś ostrym wyskrobywano wzory.

"Palma bije nie zabije, za tydzień wielki dzień". To dawna świąteczna sentencja, która dotrwała do naszych czasów. Czy przetrwały jakieś inne z okresu Wielkiej Nocy?
Tak, ta formuła została i jest związana z Palmową Niedzielą. W niektórych miejscowościach poświęconą palmą uderzano symbolicznie różne osoby, np. na Podlasiu lubelskim rano młodzi chłopcy odwiedzali śpiącą pannę i wierzbowymi witkami uderzali ją. Jest to symboliczny gest pobudzania do życia. Były też specjalne formułki związane z przyniesieniem święconki do domu. Mówiono: "Karaluchy i stonogi i wszelkie robactwo z chałupy, bo święcone idzie do chałupy". Wtedy dopiero koszyk ze święconką stawiano na stole. W wielu miejscowościach do dzisiaj ludzie po rezurekcji pozdrawiają się słowami: "Chrystus zmartwychwstał!", co wymaga odpowiedzi: "Prawdziwie zmartwychwstał"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski