Pierwszy zabieg żużlowiec przeszedł w szpitali w Hiszpanii, ale było to głównie przygotowanie nogi pod następną operację. Zawodnik potem trafił do Warszawy, a po kilku dniach zdecydował się przyjechać do Lublina i u nas poddać się zabiegowi, który być może uratował mu nogę. Diagnoza była bowiem fatalna – martwica. - Lekarz uświadomił mi, że starania o to, bym jak najszybciej wrócił do sportu, to już nie jest jedyny problem, że jest inny – poważniejszy i… zaczęła się walka o uratowanie mojej nogi… - powiedział Zengota w rozmowie z serwisem „Po bandzie”.
Przed tygodniem żużlowiec przyjechał do Lublina i wylądował na stole operacyjnym u dr. Tomasza Konaszczuka. – (doktor – red.) Powiedział, że przyjechałem do niego „za trzy dwunasta”… Że gdybym dotarł dobę później, to nie wziąłby za mnie odpowiedzialności. Dwadzieścia godzin dłużej i… byłaby dupa. To jakiś koszmar –mówi Zengota w wywiadzie na „Po bandzie”.
W niedzielę żużlowcy Speed Car Motoru mieli po raz pierwszy w tym roku wyjechać na lubelski tor. Pogoda jednak pokrzyżowała te plany, więc drużyna w komplecie stawiła się u Zengoty w szpitalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?