Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Lublinie znaleźli sposób na inwazję żółwi

Małgorzata Szlachetka
Lubelski projekt, w ramach którego odławiane są żółwie, finansuje Narodowe Centrum Nauki
Lubelski projekt, w ramach którego odławiane są żółwie, finansuje Narodowe Centrum Nauki Bartłomiej Gorzkowski
– To pierwsze tak kompleksowe badanie gatunków żółwi inwazyjnych na świecie – podkreśla Bartłomiej Gorzkowski, szef egzotarium w Lublinie.

Rzecz idzie o gatunki żółwi ozdobnych, np. czerwonolicego, które nie żyją u nas w naturalnych warunkach. Na wolność są wypuszczane przez ludzi. Przyrodnicy nazywają je gatunkami inwazyjnymi, ponieważ zaburzają równowagę w środowisku. Ale po kolei.

- Malutkie żółwiki były sprzedawane na prezenty. Tylko w latach 1994-1997 legalnie do Polski trafiło 448 tysięcy tych zwierząt, a to tylko dane za trzy lata - podkreśla Bartłomiej Gorzkowski, szef egzotarium w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie.

Obecnie trzeba mieć zezwolenie, żeby je sprowadzić na teren Unii Europejskiej, ale żółwie już żyją w naszych zbiornikach wodnych. I świetnie sobie radzą w zimie.

- Nieodpowiedzialni ludzie wypuszczają żółwie do wody i potem jest problem. Dorosły osobnik w ciągu roku potrafi zjeść nawet 10 kg ikry ryb i skrzeku płazów. Żółwie są też nosicielami patogenów, groźnych dla rodzimych ryb, gadów i ptaków, a nawet ludzi - przestrzega Bartłomiej Gorzkowski.

Nasz rozmówca jest jednym z uczestników naukowego projektu, w trakcie którego inwazyjne gatunki żółwi są odławiane, a próbki pobrane od nich badane.

Łapanie żółwi odbywa się m.in. w Zalewie Zemborzyckim - według szacunków żyje tam około tysiąca żółwi. Tylko w 2016 roku w ramach projektu zostały odłowione 54.

- Wybieramy je ze specjalnych pułapek rozstawionych na wodzie, w które wpadają tylko żółwie. Gdy wejdą na taką pływającą wysepkę, otwiera się zapadnia i spadają do środka - wyjaśnia Gorzkowski.

Złapane, zdrowe zwierzęta trafiają do azylu.

Pułapki na żółwie są rozstawiane także poza Lublinem, m.in. nad Wisłą i w innych zbiornikach w regionie. - Ostatnio mieliśmy prośbę, żeby przyjechać nad zalew w Żółkiewce - dodaje szef egzotarium.

Ważnym etapem projektu trwającego od trzech lat jest badanie laboratoryjne próbek pobranych od żółwi. Na ostateczne podsumowanie wyników jeszcze czekamy, ale już teraz można sformułować kilka interesujących wniosków.

- Chociaż są to gatunki obce dla naszego środowiska, to przekonaliśmy się, że są naprawdę w dobrej kondycji - podkreśla prof. Dariusz Wasyl z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego - PIB w Puławach.

Bartłomiej Gorzkowski dodaje, że m.in. nad Zalewem Zemborzyckim widział jaja żółwi, ale też małe, które mogły się urodzić już na wolności.

- W próbkach pobranych od żółwi wykryliśmy też nieznany dotąd gatunek Chlamydia i inny gatunek tej bakterii, o którym mamy do tej pory tylko jedno doniesienie na świecie - dodaje prof. Wasyl.

Partnerami projektu finansowanego z Narodowego Centrum Nauki są: fundacja Epicrates, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie i Państwowy Instytut Weterynaryjny – Państwowy Instytut Badawczy.

Zobacz też: Żółw towarzyszy nurkowi w pływaniu

Noc Kultury 2017. Lublin nie spał tej nocy (ZDJĘCIA, WIDEO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski