Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W najbliższy weekend trzecioligowcy znów walczą o punkty. Podlasie Biała Podlaska podejmuje wicelidera tabeli

Marcin Puka
avia-swidnik.pl
W 24. kolejce trzeciej ligi prawie wszystkie zespoły z naszego regionu zagrają w sobotę. Ciekawie zapowiada się spotkanie w Piszczacu (sobota, godz. 15), gdzie walczące o utrzymanie Podlasie Biała Podlaska podejmie wicelidera tabeli i głównego faworyta do awansu, Stal Rzeszów.

Podlasie po niezłym początku rundy rewanżowej spuściło z tonu. Podopieczni Przemysława Sałańskiego przegrali trzy kolejne batalie (w dwóch wyjazdowych bataliach z rzędu sędziowie dyktowali rywalom po dwa rzuty karne) i chcąc uchronić się przed degradacją muszą punktować wszędzie, niezależnie od tego, z kim i gdzie grają. W środę bialczanie prowadzili w Ostrowcu Świętokrzyskim z KSZO 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3.

O tym, że ekipa ze stolicy Podkarpacia jest do ugryzienia w rundzie wiosennej pokazały dwie drużyny z dolnych rejonów tabeli. Tydzień temu rzeszowianie przegrali na wyjeździe z Sołą Oświęcim 1:2, a w minioną środę, co prawda pokonali u siebie Spartakusa Daleszyce 5:2, ale goście napędzili im strachu. Ekipa z Kielecczyzny przegrywała 0:2, ale zdołała doprowadzić do wyrównania.

– Rozgoryczenie jest, ale nie składamy broni. W starciu z KSZO sędzia nie powinien podyktować jednego rzutu karnego, ale później straciliśmy też bramki po błędzie naszego bramkarza, po którym miejscowi mieli rzut wolny pośredni zamieniony na gola i nieodpowiedzialnym zachowaniu Bartłomieja Tkaczuka, który został ukarany czerwoną kartką w zupełnie niegroźnej sytuacji. W poprzednich meczach, ale też w Ostrowcu Świętokrzyskim, pokazaliśmy, że potrafimy rywalizować z teoretycznie silniejszymi drużynami. Potrafimy strzelać gole, stwarzamy sobie też dużo niezłych sytuacji – wyjawia Sałański. – W starciu ze Stalą musimy wejść na wyższy poziom i stać nas na to. Stal gra ultra ofensywnie, bardzo się otwiera, przez co naraża się na kontry. Natomiast Motor bazuje na futbolu fizycznym, dobrze wykonuje stałe fragmenty gry i na ten moment daje to lepsze efekty. Życzę awansu lublinianom, ale należy też pamiętać o Podhalu Nowy Targ, które po cichutku wygrywa prawie mecz za meczem i też się liczy. Wszyscy powinni się cieszyć i trzymać kciuki, żeby zespoły z naszego regionu występowały w jak najwyższych klasach rozgrywkowych.

Wisła Puławy po derbowej porażce w Lublinie z Motorem, w niedzielę (godz. 16) podejmie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Ekipa z naszego regionu nie wygrała trzech spotkań.

– W każdym meczu musimy walczyć o zwycięstwo, bo one budują morale w drużynie. A teraz jest z tym słabo, bo w trzech ostatnich meczach zdobyliśmy tylko jeden punkt – mówi Paweł Socha, bramkarz Wisły. - Musimy poprawić nasze nastawienie. W Lublinie, w drugiej połowie, gdy zagraliśmy na luzie, było widać, że potrafimy grać piłką. W pierwszej części byliśmy chyba zbyt spięci i był po prostu przerost formy nad treścią – dodaje.

Co gorsza, puławianie tracą już 12 punktów do pierwszego miejsca w tabeli zajmowanego przez Podhale Nowy Targ Oznacza to, że w tym sezonie już raczej nie uda jej się powrócić po roku przerwy do drugiej ligi. O co więc powalczą biało-niebiescy w dalszej części sezonu, czy możliwa jest zmiana taktyki, czy więcej szans będzie dostawać młodzież?

– Jeszcze raz dodam, że głośno nie mówiliśmy o awansie, ale mieliśmy takie ambicje – wyjawia Marcin Popławski, drugi trener Wisły. – Gramy dalej o zwycięstwo w każdym meczu. Zajmujemy piątą lokatę w tabeli, ale chcemy być wyżej. Nasza młodzież regularnie dostaje szansę występów. Na boiskach pojawiają się chociażby Mateusz Supryn, czy Dawid Chudyba. Ale pewnie jakieś zmiany będą. Systemu gry nie zmieniany, dalej konsekwentnie będziemy robić to, co do tej pory. Mamy nad czym pracować. Do spotkania z KSZO podejdziemy mocno zdeterminowani. Chcemy znów wygrać potyczkę o punkty – kończy "Papaj".

Avia Świdnik w środę uległa w Nowym Targu zajmującemu pierwszą pozycję Podhalowi 1:2, mimo, że prowadziła. Była bliska punktów, ale gospodarze zwycięskie trafienie zaliczyli w 83. min. za sprawą Artura Pląskowskiego.

Świdniczanie, plasujący się na 11 miejscu podejmą (godz. 16) znajdującą się lokatę niżej Wólczankę Wólka Pełkińska. Obydwie ekipy zgromadziły po 27 “oczek”. Przyjezdni nie przegrali od trzech meczów. Starcie sąsiadów w tabeli zapowiada się ciekawie.

– To spotkanie o tzw. “sześć” punktów. My i oni walczymy o utrzymanie. Gramy u siebie i musimy takie mecze z bezpośrednimi przeciwnikami bezwzględnie wygrywać – wyjawia Tomasz Bednaruk. – Wólczanka to niewygodny rywal. Musimy zagrać agresywnie, być blisko graczy gości i czekać na swoją szansę. Sytuacje do strzelenia goli sobie stwarzamy. Oni mają swoje plany i będą chcieli nam pokrzyżować szyki. Musimy być jeszcze bardziej zdeterminowani. Gramy u siebie, prezentujemy się nieźle i czas na kolejne trzy punkty. Niestety poważna kontuzja wyklucza na dłuższy czas Konrada Kołodzieja, a po kartkowej absencji do gry gotowy jest Sebastian Głaz. Kilku zawodników jest poobijanych po meczu z Podhalem, ale być może będą do dyspozycji – dodaje.

W poprzedniej serii gier Orlęta Radzyń Podlaski zremisowały w gościach z Wólczanką 1:1. To pierwszy punkt i gol podopiecznych Rafała Borysiuka w tym roku. Teraz zmierzą się u siebie (godz. 13) z niepewnymi ligowego bytu Wiślanami Jaśkowice i mogą poprawić sobie humory, który nie są najlepsze.

Niepokonana wiosną Stal Kraśnik (w środę bezbramkowo zremisowała przed własną publicznością z Czarnymi Połaniec) powalczy (godz. 17) w Krakowie z innym beniaminkiem, Hutnikiem. To dwaj najlepsi nowicjusze w trzeciej lidze, zajmujący odpowiednio czwartą i szóstą lokatę.

Krakowianie po rundzie jesiennej byli liderem, ale wiosną grają w kratkę. Dobre mecze przeplatają słabymi i wydaje się, że plany kolejnego awansu z roku na roku muszą zostać odłożone w czasie. Co ciekawe, zespół z Małopolski ma prawie identyczny wyjazd domowych i wyjazdowych potyczek. U siebie wygrał siedem razy, raz zremisował i trzykrotnie przegrał. W gościach ekipa z "Suchych Stawów" zwyciężała siedmiokrotnie, raz podzieliła się punktami i cztery razy schodziła z boiska pokonana. Jesienią lepsza była Stal, zwyciężając 2:0.

– Jakoś specjalnie nie płaczemy po ostatnich remisach. Z Czarnymi chcieliśmy ponownie wrócić na zwycięską ścieżkę, ale przeciwnik był ustawiony bardzo defensywnie – mówi Jarosław Pacholarz, trener Stali. – Ograniczał się praktycznie do przerywania naszych akcji, a sam nam nie zagrażał. Nawet grając w przewadze po czerwonej kartce dla Macieja Welmana. Przyjechali po punkt i konsekwentnie realizowali swój plan. Trzykrotnie w polu karnym przeciwnika była ręka i przynajmniej raz sędzia powinien wskazać na wapno. Forma Hutnika może i faluje, ale to groźny zespół. Jedziemy do Krakowa po jak najlepszy wynik. Jesteśmy w tabeli wysoko, to cieszy, ale pamiętajmy, że przed nami jeszcze wiele kolejek, a na pełną ocenę przyjdzie czas po zakończeniu sezonu – dodaje Pacholarz.

Chełmianka w tym tygodniu tylko zremisowała u siebie 1:1 z ostatnią w tabeli Sołą Oświęcim, a przed nią znów starcie (po 23. kolejce) z outsiderem. Tym razem (godz. 16). w Daleszycach ze Spartakusem. Gospodarzy od 4 kwietnia 2019 roku trenuje Krzysztof Trela, zastępując na tym stanowisku Andrzeja Więcka. Jeśli Spartakus okaże się gorszy od ekipy z Chełma to jego sytuacja w tabeli stanie się nie do pozazdroszczenia.

– Popełniliśmy jeden kosztowny błąd i straciliśmy dwa punkty. A nasz rywal nie miał klarownych sytuacji do zdobycia bramek – wyjawia Artur Bożyk, trener Chełmianki. – W potyczce ze Spartakusem musimy wyciągnąć z tego wnioski. Liga pokazuje, że nie można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji, bo każdy drużyna ma w swoich szeregach zawodników, potrafiących to natychmiast wykorzystać. Natomiast w porównaniu do poprzednich spotkań, wzrosła szybkość przeprowadzanych przez nas akcji. Mecz z Sołą był jednym z najlepszych naszych zawodów w trwających rozgrywkach. Gola strzelił Damian Szpak, który także zagrał najlepszy mecz i systematycznie widać u niego progres. – wyjawia Artur Bożyk, trener Chełmianki.

Są też złe wieści dla fanów biało-zielonych. – W wyniku różnych kontuzji i urazów grę zakończył Paweł Jabkowski. W najbliższym czasie będziemy musieli sobie radzić także bez Krzysztofa Zawiślaka. Są też inne problemy. Sytuacja jest trudna, ale to dla nas wyzwanie, z którym musimy sobie poradzić – kończy Bożyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski