Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W pojedynku drużyn braci Jureckich zdecydowanie lepsze były Azoty. Piłkarze ręczni z Puław wygrali w Piotrkowie Trybunalskim

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Po wpadce przed dwoma tygodniami w Gdańsku i porażce po rzutach karnych z Wybrzeżem, piłkarze ręczni Azotów wrócili na zwycięskie tory. W Piotrkowie Trybunalski pokonali miejscowego Piotrkowianina 40:28.

Piotrkowianin jest najsłabszą drużyną w lidze, która na zwycięstwo czeka już pięć miesięcy. Puławy były więc zdecydowanym faworytem tej potyczki, a największe emocje budziła konfrontacja braci Jureckich – Michała, rozgrywającego Azotów i Bartosza, trenera piotrkowian (a w przeszłości zawodnika i trenera także puławian). Taryfy ulgowej, ze względu na znajomości, ze strony Azotów nie było. Piotrkowianin przegrał w lidze 10. spotkanie z rzędu, a zespół z Puław po raz trzeci w tym sezonie rzucił rywalowi co najmniej 40 bramek.

– Może to wyglądać, że wygraliśmy łatwo, ale w tej lidze nie można nikogo lekceważyć. Wtedy bowiem może się to skończyć, jak w Gdańsku. Od pierwszej minuty zagraliśmy mocno w defensywie i tak właśnie musimy grać z zespołami, które są niżej notowane – twierdzi Robert Lis, trener Azotów.

Mecz rozpoczął się od dwóch trafień Andrija Akimenki i jednego Antoniego Łangowskiego. Gospodarze odpowiedzieli bramką dopiero w 4. minucie, i to z rzutu karnego. Podopieczni Roberta Lisa systematycznie jednak powiększali przewagę. Po upływie kwadransa gry Azoty prowadziły 13:8.

Druga część meczu rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza – od trzech bramek gości. Tym razem na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Łangowski, a raz Michał Szyba. W kolejnych minutach gra się wyrównała i piotrkowianie potrafili nawet odpowiadać golami na trafienia puławian.

W 42. minucie przewaga przyjezdnych wynosiła siedem bramek (28:21). Pięć minut później trener Robert Lis wykorzystał przysługującą mu przerwę, aby jeszcze zmotywować i zmobilizować zespół na ostatni fragment spotkania. Puławianie znów więc przycisnęli w obronie i szybko powiększyli przewagę.

- Graliśmy na ile nas było stać. Z takim rywalem nie można popełniać błędów, trzeba grać na 110 procent i liczyć na jego słabszy dzień. W innym przypadku nie ma szans na dobry wynik – przyznaje Bartosz Jurecki, trener Piotrkowianina.

Ostatecznie obie połowy zakończyły się identycznym wynikiem – 20:14 dla Azotów. Należy zwrócić uwagę, że zdobywanie bramek w puławskiej drużynie rozłożyło się równomiernie na kilku zawodników. Po cztery trafienia zanotowało aż 8 graczy.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski – Azoty Puławy 28:40 (14:20)

Piotrkowianin: Ligarzewski, Kot – Stolarski 6, Mastelarz 6, Tórz 4, Surosz 3, Szopa 3, Pożarek 3, Pacześny 2, Iskra 1, Sobut, Mosiołek, Wawrzyniak
Kary: 4 min. Trener: Bartosz Jurecki

Azoty: Bogdanov, Zembrzycki, Borucki – Akimenko 4, Łangowski4, Kowalczyk 4, Dawydzik 4, Szyba 4, Przybylski 4, Gumiński 4, Rogulski 4, Jurecki 3, Podsiadło 3, Jarosiewicz 2, Bachko, Seroka. Kary: 12 min. Trener: Piotr Lis

Sędziowali: Jakub Mroczkowski (Sierpc) i Sebastian Patyk (Warszawa)

Azoty Puławy tracą kolejne punkty. W Gdańsku przegrały z Tor...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski