Krzysztof Żuk wziął w czwartek udział w widekonferencji Unii Metropolii Polskich. W trakcie była mowa o walce z koronawiusem i problemach, z jakimi teraz zmagają się samorządy. Palącą sprawą jest otwarcie żłobków i przedszkoli. Rząd dał do tego zielone światło, ale ostateczną decyzję zostawił samorządom. Dlatego w Lublinie publiczne placówki są zamknięte.
Prezydent Żuk tłumaczył, że to przez fakt, że samorządy zostały zaskoczone decyzją premiera, a kryteria określone przez służby sanitarne są niejasne i trudne do spełnienia.
Do piątku dyrektorzy miejskich żłobków i przedszkoli mają przedstawić raporty o tym, jak są przygotowani do przyjęcia dzieci.
- Jesteśmy przekonani, że liczba dzieci zadeklarowanych przez rodziców będzie przyjęta. Zainteresowanie w przypadku przedszkoli nie przekracza 20 procent, a w żłobkach jest to bliżej 40 procent – mówił podczas wideokonferencji prezydent Lublina.
Tłumaczył, że 64 przedszkola ulokowane są w budynkach samoistnych, a 27 kolejnych znajduje się w szkołach. – Każdy dyrektor musi podjąć decyzję samodzielnie, przy naszym wsparciu zarówno jeśli chodzi o środki ochrony osobistej jak i organizacyjnym – dodał.
- Mam nadzieję, że od poniedziałku żłobki i przedszkola w Lublinie będą dostępne - ogłosił Żuk.
Jest jeszcze sprawa otwarcia szkół. Rząd wyznaczył termin 24 maja, ale Krzysztof Żuk mówił, że miasto nie ma oficjalnych danych o zagrożeniu epidemicznym. Ostatnia 3-godzinna narada z sanepidem nie wyjaśniła wszystkich wątpliwości ratusza.
- Chcielibyśmy wiedzieć, czy 24 maja możemy szkoły bezpiecznie otworzyć dla uczniów – mówił prezydent. I dodał: - Dopóki nie będziemy mieli wytycznych sanepidu, nie potrafimy powiedzieć czy będą problemy, czy nie.
Dodał, że wszystkie placówki zostały zdezynfekowane i nadal to będzie robione. Problemem Lublina jest to, że musi za takie zabiegi płacić z własnej kasy, bo nie otrzymuje wsparcia rządowego.
Pieniądze były kolejnym tematem rozmowy. Z powodu koronawirusa i spowodowanego nim kryzysu Lublin może osiągnąć o 20 procent niższe dochody własne niż planował. To 200 mln zł mniej w miejskiej kasie. – Nie da się takiej dziury budżetowej, w krótkim czasie, zasypać – oświadczył Krzysztof Żuk.
Do kłopotów finansowych dodał jeszcze problemy w komunikacji miejskiej, która może – jak mówił prezydent – zarobić nawet 50 mln zł mniej niż zakładano jeszcze niedawno. Dodatkowo Lublin, jak wiele innych miast w Polsce i organizacji, chce poluzowania ograniczeń co do liczby pasażerów w autobusach.
Dziś w 18-metrowym autobusie, który może przewozić 150 osób, może być tylko 21 pasażerów. – 100-osobowy może mieć tylko 13 pasażerów. Proszę sobie wyobrazić, jakie koszty ponoszą miasta, żeby podstawić dodatkowy tabor – mówił Żuk nawiązując do luzowania obostrzeń co sprawia, że chętnych do jeżdżenia komunikacją miejską przybywa. – Sprawa robi się paląca, bo za chwilę będę musiał mieszkańcom powiedzieć, że nie ma już taboru do podstawienia – ogłosił.
- Majówka w czasie pandemii. Gdzie spędzali ją lublinianie?
- Polonez, grochówka, defilady. Tak kiedyś wyglądał 3 maja
- Święto Flagi odmieniło najważniejsze budynki w Lublinie
- Trwa remont dawnego szpitala żydowskiego. Zobacz zdjęcia
- Wiosna w lubelskim skansenie. Zobacz, jak jest pięknie
- Ten powiat jest „zieloną wyspą”. Tam nie ma koronawirusa

Książka pod choinkę Targi Książki we Wrocławiu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?