Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W PZL-Świdnik wrze. Pracownicy obawiają się kolejnych zwolnień

Piotr Nowak
Na dobrowolne odejście z pracy u producenta śmigłowców zdecydowało się już 90 osób. Kolejne obawiają się, że wkrótce nie będą miały wyboru.

W obronie miejsc pracy pikietowało w czwartek kilkuset zatrudnionych w PZL-Świdnik.

- Boimy się, że z dnia na dzień stracimy pracę. Właściciel wymaga od nas, żebyśmy byli ze stali, nie chorowali i nie odpoczywali. A przecież nawet maszyny się psują, co mówić o człowieku - skarży się jedna z pracownic montażu. Nie chce jednak zdradzić nazwiska, żeby „nie podpaść” przełożonym.

W ramach programu dobrowolnych odejść, w ubiegłym roku na pożegnanie z firmą zdecydowało się ok. 90 osób. Kolejnych 50 wytypowano ostatnio. I to właśnie w przypadku tych osób związki zawodowe oskarżają firmę o łamanie praw pracowniczych.

- Większość przypadków dotyczy pracowników, którzy podpadli przełożonym lub zachorowali i musieli wziąć zwolnienie na podreperowanie zdrowia. Kiedy wrócili do pracy, czekało już na nich wypowiedzenie - mówi Andrzej Kuchta, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w PZL-Świdnik. Inaczej tłumaczy to jednak pracodawca. - Firma zdecydowała się na racjonalizację zatrudnienia, która dotyczy do 50 osób na 3 tys. zatrudnionych. Proces ten będzie obejmować pracowników mało efektywnych oraz z wysokim poziomem absencji - informuje PZL-Świdnik w stanowisku przesłanym na adres redakcji. (Na czele firmy stoi prezes Mieczysław Majewski.)

- Firma pozbywa się osób z dużym stażem pracy, a zatrudnia pracowników agencyjnych (w ramach tzw. outsourcingu - przyp. red.). To dezorganizuje produkcję - twierdzi jeden z zaniepokojonych stanem firmy pracowników.

- Outsourcing jest działaniem realizowanym w wielu nowoczesnych organizacjach - argumentują jednak władze zakładu. - W przypadku PZL-Świdnik wprowadzony plan outsourcingu został wynegocjowany i uzgodniony 13 kwietnia br. ze związkami zawodowymi.

PZL-Świdnik został sprywatyzowany w 2010 r. Od tego czasu właścicielem firmy był koncern AgustaWestland, w kwietniu przemianowany na Leonardo Helicopters Company.

To właśnie włoskich właścicieli część załogi obwinia za sytuację w zakładzie.

- W firmie panuje nepotyzm, a jedyny pomysł to outsourcing. Krótko mówiąc: „włoskie zarządzanie” - twierdzi wieloletni pracownik firmy.

Innego zdania jest Andrzej Słotwiński, przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej PZL-Świdnik. - Po przejęciu przez Włochów, wyniki finansowe PZL-Świdnik były bardzo dobre. Natomiast w 2016 roku obserwujemy tąpnięcie, spowodowane problemami wewnątrz całej grupy i kryzysem na rynku ropy naftowej. Duża część produkcji szła do krajów arabskich. Teraz zamówień jest coraz mniej - tłumaczy Słotwiński.

- Firma pracuje w oparciu o budżet zatwierdzony na 2016 rok i plan wieloletni na lata 2017 - 2020. Aktualnie w opracowaniu jest budżet na 2017 rok oraz perspektywa na lata 2018-2021 - informuje PZL-Świdnik.

Przedstawiciele załogi domagają się uwzględnienia swojego zdania w planach spółki.

Związki proponują m.in. utrzymanie produkcji w kooperacji z innymi firmami, które w tym roku były wygaszane. Wnioskują też o przenoszenie części prac z Włoch i innych zakładów na świecie do Świdnika, bo tutaj koszty produkcji są niższe.

Związkowcy zapewniają, że ich celem nie jest uderzenie w pracodawcę, tylko obrona praw zatrudnionych. Przypominają też o walce o przetarg na śmigłowce, podczas której manifestowali w Warszawie w interesie skrzywdzonego, w ich ocenie, PZL-Świdnik. Wówczas zarząd i załoga mówiły jednym głosem.

Przetarg niezgody

Za cztery miesiące miną dwa lata od rozpoczęcia procedury wyboru śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii. Wśród oferentów był też PZL-Świdnik. Realizacja wartego 13,4 mld zł kontraktu miała stanowić solidny zastrzyk finansowy dla firmy i zapewnić pracę na lata. Dlatego wybór przez rząd PO-PSL oferty francuskiego Airbus Helicopters wywołał protesty zarządu i załogi. PZL zaskarżył przetarg do sądu. Ten jednak w maju odrzucił pozew.

Obecnie w Ministerstwie Rozwoju trwają negocjacje offsetowe z Airbusem. Na początku sierpnia do przedłużających się rozmów wicepremier odniósł się w rozmowie z PAP.

- Te negocjacje są bardzo trudne, ale negocjacje lubią ciszę, więc szczegółów negocjacji z Airbus Helicopters nie mogę ujawniać. Po naszej stronie są one prowadzone w sposób bardzo rzetelny - powiedział minister Mateusz Morawiecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski