Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wielkanoc nie bądź gapiem - mówi ks. Kozłowski

Agnieszka Kasperska
- Wielkanoc to święta radosne. Wszystko budzi się do życia. Ten wawrzynek wilczełyko rośnie przed kościołem w Świdniku - mówi ksiądz Janusz Kozłowski.
- Wielkanoc to święta radosne. Wszystko budzi się do życia. Ten wawrzynek wilczełyko rośnie przed kościołem w Świdniku - mówi ksiądz Janusz Kozłowski.
- Otwórzmy się na bogactwo zmartwychwstania także i my. Obiecuję, że nikt nie pożałuje. Da nam to takiego kopniaka do dalszego życia, że wszystkie używki mogą się schować. Z księdzem Januszem Kozłowskim z kościoła pod wezwaniem NMP Matki Kościoła w Świdniku, o wyższości Świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem, rozmawia Agnieszka Kasperska.

Które święta Ksiądz woli: Boże Narodzenie, czy Wielkanoc?Zdecydowanie Wielkanoc.

To odpowiedź kapłana czy człowieka?Jedno i drugie. Wielkanoc daje mi większego kopa. Wiąże się z większymi przeżyciami. Oczywiście grudniowe święta i radość płynąca z narodzin Jezusa to czas szczególny. Oprócz tego choinka, prezenty i Wigilia z całym jej ceremoniałem - jak mówią w modnej teraz reklamie: bezcenne. Na Wielkanoc Bóg daje nam jednak o wiele więcej.

Co mianowicie? Świadomość tego, że nie umrzemy. Przecież życie z myślą, że w każdej chwili możemy umrzeć i to już będzie koniec naszego wszechświata, byłoby nie do wytrzymania. Nie byłoby wtedy sensu żyć, uczyć się, pracować. Po co? Tymczasem w Wielkanoc Chrystus pokazał nam cel i drogę. Udowodnił, że życie nie kończy się z chwilą śmierci. Zmienia się tylko wymiar, a potem jest dalsza droga. Jezus pokonał śmierć i szatana i dał tym samym dowód na to, że my to też zrobimy.

Szkoda, że nie wszyscy w to wierzą.Szkoda. Ludzie mają jednak wolną wolę i mogą robić i wierzyć w co tam sobie chcą. Ich sprawa. Przed nami jednak czas pięćdziesiętnicy - po zmartwychwstaniu apostołowie też nie wierzyli, że Chrystus zmartwychwstał. Nie wierzyli tak zwyczajnie, po ludzku, jak my. A Jezus umacniał ich w wierze. Pokazywał im swoje rany i pozwalał ich dotykać. To był dla apostołów wspaniały czas poznawania prawdziwej wiary. Teraz ten czas otwiera się także dla nas wszystkich. Zwłaszcza dla tych, którzy pogubili się na ścieżkach wiary. Teraz może uda im się odnaleźć wreszcie właściwy kierunek.

Wierzy Ksiądz w takie cuda? Gdybym nie wierzył nie byłbym księdzem. Wierzę, że w każdej chwili cud może się dokonać w sercu każdego z nas. Nawet tego, który do kościoła przychodzi tylko w święta. Człowiek nie zna dnia ani godziny, kiedy dopadnie go wiara. Dopadnie i już nie puści. Dlaczego to nie ma być właśnie teraz?

Czy Kościół cieszy się z takich katolików świątecznych?A dlaczego nie? Kościoł cieszy się z każdej osoby. Wolelibyśmy oczywiście spotykać ich w każdą niedzielę, ale cieszymy się nawet ze sporadycznych spotkań. Przecież podczas każdego z nich może dokonać się cud nawrócenia. W pewnym lubelskim kościele - ze zrozumiałych względów nie powiem, w którym - w Wielką Niedzielę homilię głosił ksiądz emeryt. Ględził okropnie. Było bardzo długo i bardzo nudno. Połowa kościoła ziewała. Chcieliśmy go potem odsunąć od takiej formy posługi, bo zwyczajnie nie dało się go słuchać. I wtedy do zakrystii przyszedł jakiś facet. Pytał, jak można przyjąć sakrament bierzmowania. Okazało się, że do kościoła chodził w dzieciństwie, a potem już tylko w święta. Przyszedł też akurat na tę okropnie nudną homilię. I co? Tak go poruszyła, że się nawrócił! Nikt nie zna dnia ani godziny, gdy wiara go dopadnie.

Wróćmy jednak do wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem. Ja się z taką tezą jednak nie zgodzę. Choćby z uwagi na długość świąt - teraz mamy dwa dni wolne, a w grudniu aż trzy. Ale przecież cały czas tłumaczę, że nawet w rankingu liczonym dniami wygrywa Wielkanoc. Przecież oprócz dwóch dni świątecznych mamy całe Triduum Paschalne. Wielki Czwartek i Piątek z ich smutkiem i żałobą. Potem cisza po śmierci Chrystusa i głębia modlitwy tego dnia w nieprzeniknionej ciszy kościoła. A potem Wielka Sobota z oczekiwaniem na to, co się zaraz stanie. To cudny i bardzo długi czas na zastanowienie co dzieje się z naszym życiem. A że ludzie z tego nie korzystają? Cóż, tracą bardzo wiele.

Bo Polacy to głównie katolicy świąteczni.Jest ich mnóstwo. Niektórych widzę przy ołtarzu tylko na pasterce i rezurekcji. Przychodzą też zatwardzialcy, którzy pojawiają się w kościele tylko w Wielką Sobotę, żeby poświęcić jajka. Śmiesznie ich podpatrywać, bo nawet nie wiedzą jak się wtedy zachować. A ja apeluję. Idźmy do spowiedzi i idźmy do kościoła. Nie stójmy przed ołtarzem jak gapie w hipermar-kecie albo kibice. Bądźmy częścią tych świąt. Oczywiście zastawiony stół jest ważny, ale musi być zachowana hierarchia wartości.

A co Ksiądz powie na przenoszenie na polski grunt tradycji innych państw, np. szukania czekoladowych jajek podkładanych przez świątecznego zajączka? A co w tym złego? Przenośmy. Kiedy na początku mojej drogi kapłańskiej byłem w zakonie, w Boże Narodzenie był taki zwyczaj, że przeor chował gdzieś figurę Dzieciątka Jezus. Wszyscy jej szukaliśmy. Kto znalazł, miał trzy życzenia, np. mógł prosić o jakiś fajny wyjazd albo o piłkę. I super! Dla wszystkich była to świetna zabawa. Były prezenty i była symboliczna nauka, bo szukaliśmy Jezusa. Teraz możemy szukać jajek od zająca. Zwłaszcza dla dzieci to wspaniała zabawa. Wielkanoc to przecież święta rodzinne. Zróbmy wszystko co w naszej mocy, by ucieszyć domowników.

Czyli wymyślajmy też własne tradycje?Pewnie. Od wielu lat namawiam, by po wielkanocnym śniadaniu wskoczyć na rower i pojechać na wycieczkę. Wiele w tym dobrego, bo po pierwsze spędzamy czas razem z bliskimi, po drugie palimy kalorie wprowadzone przed chwilą do organizmu. To dobre na linię i dobre samopoczucie.

I do kościoła też idziemy koniecznie. Koniecznie. Inaczej święta się nie liczą. Msza Święta w Wielką Niedzielę jest obowiązkowa. W Wielki Poniedziałek obowiązkowa nie jest, ale zachęcam do wzięcia w niej udziału. Bez uczestnictwa w nabożeństwie święta nie będą dla nas niczym ważnym. Nie poczujemy ich. To tylko będzie kolejny, niedzielny rodzinny obiad. Nuda. Nic ważnego.

20 lat temu w moim pierwszym tomiku wierszy "Agnuski" napisałem wiersz pt. "Brzask":
Oliwne ogrody
tracą powoli fiolet nocy
z różowej poświaty
wyłania się kształtny bochen słońca
Jest cicho i dostojnie
jak podczas rezurekcyjnej konsekracji
ogromny złocisty kielich
otwiera swe okno na oścież
zmartwychwstaniu.

Otwórzmy się na bogactwo zmartwychwstania także i my. Obiecuję, że nikt nie pożałuje. Da nam to takiego kopniaka do dalszego życia, że wszystkie używki mogą się schować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski