Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wanda Włoch o FS Holding: Do dziś mam żal do polityków

Aleksandra Dunajska
Po odejściu z FS Włoch została wiceprezeską Monteksu. Obecnie na emeryturze.
Po odejściu z FS Włoch została wiceprezeską Monteksu. Obecnie na emeryturze. Jacek Babicz
Z Wandą Włoch, pierwszym dyrektorem zarządzającym FS Holding, rozmawia Aleksandra Dunajska.

FS Holding w ciągu kilku lat może zostać zlikwidowany. Jak wyglądały jego początki?
Kiedy w 1995 r. do Lublina weszli Koreańczycy, od pięciu lat byłam dyrektorem finansowym Fabryki Samochodów w Lublinie. Inwestor chciał przejąć tylko nieruchomości i urządzenia potrzebne do produkcji samochodów. Reszta weszła w skład firmy, przy któ rej pozostała nazwa - FSL. Podlegała ministerstwu przemysłu, ja stanęłam na jej czele. Miałam być likwidatorem, bo istnienie firmy planowano na maksymalnie pięć lat. FSL miała utworzyć fundusz gwarancyjny w kwocie 5 mln zł na ewentualne, nieprzewidziane w momencie tworzenia spółki z Daewoo szkody (np. w ochronie środowiska). Potem majątek miał być spieniężony i zasilić budżet państwa. A był naprawdę duży, wyceniany na ok. 65 mln zł, w tym 30 mln zł płynnej gotówki. Wtedy lokaty były oprocentowane na 20 proc. rocznie. Firma miała sporo cennych nieruchomości, ośrodek wypoczynkowy w Firleju, nad jeziorem Łukcze, w Rabce i Święcajtach. Posiadała też osiedle mieszkaniowe, ujęcie wody na Bystrzycy, masę wyposażenia z zakładów produkcyjnych. A ponadto - należności pozostałe z rozliczeń przed prywatyzacją. Wtedy pomyślałam, żeby na bazie FSL stworzyć regionalny fundusz inwestycyjny. Mógłby pomagać lokalnym firmom, bo wówczas o kredyty bankowe było bardzo trudno, a także przejmować inne przedsiębiorstwa. Stwierdziłam też, że lepiej będzie, jeśli firma będzie działała pod skrzydłami wojewody, a nie ministerstwa. To był mój największy błąd.

Dlaczego?
Lubelscy politycy i pseudobiznesmeni zwęszyli, jak łakomym kąskiem jest firma i postanowili to wykorzystać. Gdyby pozostała pod ministerstwem, nie byłoby to takie proste. Zgodnie z umową z Daewoo FS miała być likwidowana, a ja, jako likwidator, miałabym święty spokój i przez pięć lat mogłabym pracować. Ale mnie się zamarzyło zrobić coś dla regionu. W 1996 r. poszłam do ówczesnego wojewody Edwarda Hunka (PSL). Przedstawiłam mu swoją wizję roli, jaką przedsiębiorstwo mogłoby pełnić. Za poparciem Hunka w 1996 r. organem założycielskim firmy stał się wojewoda. Początkowo wszystko działało dobrze. W 1997 r. w ramach FSL powołałam kilka spółek i zmieniłam nazwę na FS Holding. Jedna z podległych FS spółek kupiła akcje Lubelskiej Fabryki Wag. Druga zajęła się nieruchomościami. Zaczęliśmy budowę akademików, dwóch budynków przy Chodźki, przejęliśmy sanatorium w Muszynie. Miałam masę planów. Gdyby wtedy udało się je wszystkie zrealizować, powstałoby kilka prężnych przedsiębiorstw. Zaczęłam wykupować akcje piątego NFI Victoria, w którym było kilka lubelskich przedsiębiorstw. Miałam już nawet uzgodniony zarząd dla NFI. Ale po wyborach w 1997 r. do władzy doszła AWS. Wojewodą został Krzysztof Michalski. Politycy AWS zażądali ode mnie pieniędzy na sfinansowanie samorządowej kampanii wyborczej w 1998 r. Spodziewali się, że będę z nimi, bo wywodziłam się z "S", byłam jedną z przewodniczących i organizatorów pierwszego zjazdu NSZZ "S" w Świdniku, a oni się przecież na ten rodowód powoływali. Ja się oczywiście na taką "współpracę" nie zgodziłam.

Została Pani wyrzucona z FS.
Wojewoda Michalski stwierdził, że stracił do mnie zaufanie. Nasyłał kontrole, ale nic mi nie mogli udowodnić. Pozwałam go do sądu i wygrałam proces o bezpodstawne odwołanie. Ale co z tego, skoro odszkodowanie wypłacił skarb państwa, a nie niekompetentni urzędnicy. Pracownicy protestowali w mojej obronie. Ogłosili strajk. Bez skutku. To był 1998 r. Potem doszło do rozkradania majątku firmy na wielką skalę. Głośne było, jak państwowy FS Holding kupił za kosmiczne 27 mln zł bezwartościowe akcje Herbapolu Białystok, należącego do prywatnego Herbapolu Lublin.

Po aferze pieniądze zwrócono.
Tak, ale niecałe 30 mln zł. A ja wyliczyłam, że w tym czasie narosło od tej sumy 6 mln zł odsetek. Gdzie się więc podziała reszta tych pieniędzy? Z tego co wiem podobnych, mniejszych transakcji, było więcej. Były z tego śledztwa, ale nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności. Całą historię opisał w"Złodziejach milionów" dziennikarz Henryk Pająk.

Czy po 2000 r. do realizowania Pani idei FSH dało się wrócić?
Oczywiście. Tylko że firma już na zawsze stała się politycznym łupem. Przecież tam się zmieniały władze w rytmie zmiany rządów w kraju. Jednocześnie zupełnie nie było pomysłu na działalność. A można było pomagać przedsiębiorstwom tak, jak to się robi dziś z funduszy UE, w drodze konkursów. Europejskich pieniędzy nie starcza dla wszystkich, a w FS Holding one były! Ale lepiej było je konsumować poprzez "swoich" i wyprzedawać majątek.

MARS FIZ, posiadający większość akcji w FS Holding, wszedł do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dla lubelskiej spółki są dziś dwa plany: działanie w ramach PGZ albo zbycie majątku i likwidacja. Który jest bardziej prawdopodobny?
Myślę, że dojdzie do likwidacji. To będzie wielka strata dla Lublina. Kapitał spółki (władze FS Holding szacują, że nieruchomości firmy są dziś warte ok. 40 mln zł - dop. red.) mógłby być przecież ulokowany w województwie. Szanse na wykorzystanie majątku po FSC z korzyścią dla regionu przepadły jednak już dawno. Do dziś mam o to żal do polityków.

Rozmawiała A. Dunajska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski