Szpecące nasze miasto bazgroły są trudne do usunięcia, a sam zabieg wymaga czasu i jest bardzo kosztowny – mówią specjaliści, którzy zajmują się czyszczeniem kamienic.
W naszym mieście funkcjonuje kilka firm specjalizujących się w odrestaurowywaniu i czyszczeniu budynków zniszczonych brzydkimi mazajami.
– Zazwyczaj dzwonią do nas administratorzy kamienic czy właściciele prywatnych firm – przyznaje Kamil Kowalski z Eco-Service. – Walczymy z napisami, które wykonali wandale – dodaje.
Do usuwania bazgrołów specjaliści używają preparatów, które rozpuszczają graffiti. – Niestety, to trudne zadanie, często nie udaje się rozpuścić napisu. Wtedy trzeba użyć metody piaskowania – wyjaśnia Kowalski.
CZYTAJ TEŻ: Ataki pseudografficiarzy w Lublinie. Kto oszpecił Lubartowską?
Pseudografficiarze nie mają łatwego życia. Płacą wysokie kary. Na razie w Rzeszowie
Stawiajmy na formy graffiti, które upiększają, a nie szpecą nasze miasto
Praca polega na zdarciu części powierzchni elewacji. – Niewiele, milimetr czy dwa. Piasek jest wprowadzany pod wysokie ciśnienie, dzięki czemu da się zetrzeć pomalowaną powierzchnię – precyzuje Kowalski.
Według naszego rozmówcy, to trudny, czasochłonny i kosztowny zabieg.
– Czyszczenie powierzchni na jednym metrze kwadratowym kosztuje 50 – 100 zł. Wszystko dlatego, że starą farbę bardzo ciężko usunąć. A cała sztuka polega na tym, by przywrócić pierwotny wygląd cegły – wyjaśnia pracownik Eco-Service. – Nie zapominajmy, że potem to miejsce należy często odmalować, a to wymaga kolejnych środków finansowych od administratora, który musi zapłacić za farbę i robociznę – dodaje.
Rocznie firma Kamila Kowalskiego dostaje po kilka zleceń związanych z pseudograffiti w naszym mieście.
– Ale pracujemy też w innych miastach, ostatnio usuwaliśmy graffiti w Berlinie. Nasze miasto jest zanieczyszczone, ale na zachodzie problemy są jeszcze większe. Warszawa, Kraków, Poznań – tam bazgroły są dużo bardziej zauważalne – przyznaje.
Właśnie w Krakowie powstała grupa „Pogromców bazgrołów”. Osoby działające w niej zajmują się zamalowywaniem zniszczonych przez pseudografficiarzy miejsc.
– Ci, którzy pozostawiają wulgarne znaki graficzne, to zwykli chuligani i przestępcy! By z nimi walczyć, pokrywamy farbą bzdury pojawiające się na murach w naszym mieście – piszą o sobie.
***
Zobacz także: W Grudziądzu na przystankach zamiast bezmyślnie pomazanych wiat - są kolorowe obrazki. Odkąd na wiatach pojawiły się artystyczne graffiti, przystanki przestały być demolowane. Dawniej miasto wydawało 20 tysięcy złotych rocznie na usuwanie skutków dewastacji. Teraz - jak twierdzą urzędnicy - Grudziądz nie wydaje na to ani złotówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?