Dla obu drużyn był to mecz z gatunku tych "o 6 punktów". - Z psychologicznego punktu, zwycięstwo byłoby dla nas bardzo ważne. Moglibyśmy przeskoczyć Górnika w tabeli. Ale jest to taki mecz, jak każdy z 15 przed nami - mówił przed meczem trener Zielonych Dawid Szulczek.
Stawka meczu miała duży wpływ na poczynania obu drużyn. Gra się nie kleiła, wiele było niedokładności. Oba zespoły skupiały się głównie na defensywie. W Warcie wyróżniał się Jayson Papeau, który jako jedyny potrafił wygrywać pojedynki i starał się przyspieszać akcje swojej drużyny. Francuz w 14 min był bliski strzelenia gola. Jego uderzenie zatrzymało się na poprzeczce.
Zaczyna się sezon, zaczyna się "Wokół Bułgarskiej":
Ten stojący na słabym poziomie w pierwszej połowie mecz, tuż przed przerwą uatrakcyjnił Zrelak. Słowak po dośrodkowaniu Łukasza Trałki, wyskoczył idealnie w tempo i głową skierował piłkę do siatki.
Radość kibiców Warty z gola nie trwała jednak długo. Po interwencji VAR arbiter gola nie uznał. Okazało się, że Słowak w momencie podania był na minimalnym spalonym. Może było to 5, może 10 centymetrów. Cóż...biednemu wiatr w oczy. Na Twitterze dziwił się tej sytuacji dyrektor sportowy Warty Poznań - Radosław Mozyrko, który wrzucił zdjęcie tej akcji, dokładając podpis ze sporym zdziwieniem.
Po zmianie stron mecz nabrał rumieńców. W 50. min. Daniel Szelągowski strzałem z rzutu wolnego po raz drugi trafił w poprzeczkę bramki gości. Górnik, który do tej pory był zespołem zdecydowanie słabszym, jednak nieoczekiwanie objął prowadzenie.
W 58. min. Jason Lokilo minął rywala, dośrodkował w pole karne do Bartosza Śpiączki, a ten strzałem przewrotką pokonał Adriana Lisa. Bramkarz Warty przy tej sytuacji mógł się zachować dużo lepiej. Przepuścił do siatki jednak dosyć łatwe do obrony uderzenie, ale brawa dla urodzonego w Rakoniewicach Śpiączki, który zdobył piękną bramkę.
Poznaniacy od tego momentu wreszcie zaczęli grać w piłkę. Podopieczni Dawida Szulczka od 80. min. właściwie nie schodzili z połowy gości. Okazje na strzelenie wyrównującej bramki mieli Zrelak i Jakóbowski. Ten drugi trafił jednak w słupek.
Zobacz też: Absurdalnie długa wideoweryfikacja. W meczu Warta Poznań - Górnik Łęczna anulowano gola Adama Zrelaka
I kiedy wydawało się, że goście wywiozą z Grodziska trzy punkty, "bohaterem ostatniej akcji" okazał się Adrian Lis. Bramkarz Warty wykorzystał swój wzrost przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego i pięknym strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Na ten remis Warta zasłużyła, szkoda, że przespała pierwszą odsłonę, bo spokojnie mogła ten mecz wygrać. Choć punkt wywalczony w takich okolicznościach może poprawić Zielonym humory przed niedzielnym spotkaniem z Legią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?