We wtorek rusza trzydniowy maraton egzaminacyjny ósmoklasistów

Przed ósmoklasistami wielki tydzień testowania – na początek język polski, później matematyka, egzaminy zakończą się w czwartek testem z języka obcego. Na uzupełnienie arkuszy uczniowie będą mieli kolejno 120, 100 i 90 minut. W przypadku dysleksji czy dyskalkulii ich czas wydłuży się w zależności od przedmiotu o 60, 50 lub 45 minut.

Tegoroczny egzamin ósmoklasistów to już trzeci z kolei egzamin od wprowadzenia nowej reformy szkolnictwa, związanej m.in. z likwidacją gimnazjów i drugi przeprowadzony w pandemicznych warunkach.

Dyrektorzy lubelskich podstawówek zapewniają jednak, że wszystko dopięte na ostatni guzik i zaplanowane, zarówno w obszarze organizacyjnym, jak i merytorycznym, będzie przebiegać zgodnie z harmonogramem.

- W naszej szkole ograniczyliśmy liczbę uczniów w poszczególnych salach, gdzie odbywają się egzaminy. I tak w 25 salach egzamin zdaje 7 klas czyli łącznie 162 osób. Uczniowie wchodzą kilkoma wejściami, żeby zminimalizować kontakt między nimi. Oczywiście obowiązują maseczki i rękawiczki, zarówno zespoły nadzorujące, jak i samych uczniów. Ten rygor sanitarny jest taki sam jak to było w ubiegłym roku, mamy wszystko przećwiczone – mówi Marek Krukowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II w Lublinie.

Czas egzaminów ósmoklasistów dla młodszych uczniów to przeważnie dni wolne od zajęć dydaktycznych, tzw. dyrektorskie. Uczniowie klas 4-7 nie będą mieć zajęć, natomiast ci najmłodsi przyjdą do szkoły normalnie, nawet na obiad będą przechodzić przez zewnętrzne wejście, tak żeby nie przeszkadzać tym piszącym egzamin. - Oszacowaliśmy koszt zaangażowania nauczycieli w opiekę świetlicową i uznaliśmy, że korzystniej będzie, gdy lekcje się odbędą. Mamy ten komfort, że są one w innym bloku – przyznaje Krukowski.

Uczniowie przystępujący do egzaminu mogą mieć ze sobą długopis z czarnym wkładem, szkolną legitymację i butelkę wody. Żeby wszystko przebiegło zgodnie z planem, przed egzaminami odbyło się szkolenie rady pedagogicznej, a także spotkanie z rodzicami uczniów klas ósmych, aby ustalić jak mogą wspomagać swoje dzieci w tych ostatnich dniach przed „małą maturą”.

- W ostatnim tygodniu przed egzaminami zaaplikowałem naszym uczniom uderzeniową dawkę szkoły – przyznaje dyrektor Krukowski. Jak to przebiegło? Zdecydowana większość uczniów chodziła do szkoły, ale były też takie dzieci, u których poziom lęku związany z możliwością zakażenia był na tyle duży, że rodzice zdecydowali, że zostaną w domu. Ci uczniowie, ze zdalną pomocą nauczycieli, do egzaminu przygotowały się samodzielnie.

- Teraz jedyne czego możemy się obawiać to jakichś maili lub telefonów z alarmem bombowym czy innym zagrożeniem terrorystycznym – wspomina dyrektor Krukowski, ale dodaje, że i na to szkoła jest bardzo dobrze przygotowana. - W poniedziałek sprawdziliśmy okna, drzwi, zaplombowaliśmy każdą salę, żeby mieć pewność, że nikt niepowołany nie wszedł na teren szkoły. Pani wicedyrektor odpowiedzialna za egzamin będzie odbierała każdą z klas. Mamy też dobry system alarmowy i czujki – zapewnia Krukowski.

- Chciałabym już mieć ten egzamin za sobą. Myślę, że jestem dobrze przygotowana, przerobiłam dużo testów z ubiegłych lat – mówi tegoroczna ósmoklasistka i dodaje, że wynikami nie zamierza przejmować się tak bardzo: - Co ma być to będzie. Wybrałam trzy szkoły, myślę, że do którejś się dostanę. Jak nie za pierwszym razem to z odwołania.

- Trochę mam stracha, czy na pewno wszystko powtórzyłem i czy czegoś nie zapomnę. Z jednego przedmiotu jestem zwolniony, angielski pewnie będzie łatwy, najbardziej obawiam się polskiego, bo z tym czytaniem lektur to bywało różnie – przyznaje Wojtek, ósmoklasista z innej szkoły.