Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Wesele” na Kodach. Złoto Eldorado pod naszymi nosami

padf
Kronos Quartet po raz pierwszy w 40-letniej karierze weźmie udział w projekcie z polską muzyką
Kronos Quartet po raz pierwszy w 40-letniej karierze weźmie udział w projekcie z polską muzyką mat. organizatora
Kronos Quartet na Kodach przypomina o prawdzie starego powiedzenia: najtrudniej zobaczyć wartość w tym, co pod naszym nosem.

„Sztoj pa moru” to białoruska pieśń tradycyjna, która w 2015 roku w Polsce stała się wyjątkowo modna za sprawą Laboratorium Pieśni. Może nawet nie tyle o wielogłosową pieśń, co o zamieszczone na YouTube wideo jej towarzyszące chodziło: młode, ładne kobiety w przypominających indyjskie, albo indiańskie strojach pląsały w rytm bębnów szamańskich, śpiewając białoruską pieśń.

Ten eklektyzm się opłacał, bo teledysk ma dziś prawie dwa miliony wyświetleń. Był to pierwszy przypadek, gdy białoruska kultura wiejska trafiła do polskiej popkultury. Ale żeby było to możliwe, trzeba było dodatków w postaci egzotycznych bębnów, bynajmniej nie tradycyjnych tańców i nie tradycyjnych strojów. Wersja surowa „Sztoj…” nie miała szans na takie powodzenie.

Podobnym przykładem, ale dotyczącym polskiej, a nawet lubelskiej kultury wiejskiej, była „ojDADAna”, płyta Grzegorza Ciechowskiego z 1996 roku. Artysta do „Piejo kury, piejo” Anny Malec z regionu biłgorajskiego dograł nowoczesne wówczas podkłady, sample piania kur, zmienił rytmikę i ciął, ile się tylko dało, za co część etnomuzykologów była gotowa go udusić.

Nie mówiąc o kontrowersjach związanych z prawami autorskimi. Album był hitem, ale znów - do polskiego odbiorcy polska pieśń ludowa dotarła jedynie po obróbce, jak pizza, którą amerykanie zmienili na swoją modłę, albo dania indyjskie, łagodzone dla europejskiego odbiorcy.

„Wesele” z udziałem kwartetu smyczkowego Kronos Quartet, z muzyką Aleksandra Kościówa jest próbą zbliżenia się do prawdy o polskiej muzyce tak blisko, jak to tylko możliwe, z potencjałem komercyjnym, jaki może przynieść zaangażowanie popularnych zagranicznych muzyków.

Kwartet wykona utwór zamówiony na Festiwal „Kody” u Kościówa, przeplatany tradycyjnymi lubelskimi pieśniami weselnymi.

Wykonają je śpiewaczki pod kierownictwem Jana Bernada i Moniki Mamińskiej. Weselne pieśni zostaną nagie, bez indiańskich fatałaszków i pląsów, bo i Bernad, i Mamińska to najlepsi eksperci w tej materii, doskonale wiedzą, że nie o mizdrzenie się do słuchacza tu chodzi

„Muzycy z Kronos Quartet od ponad 40 lat, kierując się ogromnym doświadczeniem i intuicją, wyznaczają nowe nurty w światowej kulturze XX i XXI wieku. Poszukując kluczy do uniwersalnych wartości ukrytych w lokalnych kulturach, dostrzegli oni w tradycji muzycznej Lubelszczyzny wszystko to, co stanowi osnowę kultury człowieka i co jest warte prezentacji odbiorcom na całym świecie”, piszą organizatorzy - Ośrodek „Rozdroża”.

Lubelszczyzna pod względem piękna jej pieśni to Eldorado. Różnorodne skale, bogata, magiczna niekiedy symbolika, ciekawe gwary, a do tego: różne faktury, bo wschodnia część regionu to śpiew wielogłosowy - złoto na każdym kroku. Widzi je jednak mało kto, bo najtrudniej zobaczyć piękno, które lśni tuż przed nami.

Trawa zawsze jest bardziej zielona u sąsiada, a i jego pieśń wydaje się zawsze ciekawsza. Nie ma się więc co oszukiwać, że projekt „Wesele” zdobędzie popularność równą Laboratorium Pieśni, a Lubelszczyzna zasłynie swą muzyką, lecz jeśli próbować pokazywać ją światu, to lepszej metody nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski