Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź - Górnik Łęczna 2:2. Remis pozostawiający niedosyt. Zobacz zdjęcia

KK
fot. Krzysztof Szymczak / Polska Press
Zrehabilitować się za porażkę sprzed trzech dni oraz sprostać faworyzowanemu rywalowi na jego boisku, przy ogłuszającym dopingu kilkunastu tysięcy kibiców - z takimi celami piłkarze Górnika Łęczna przystąpili do wyjazdowego spotkania z Widzewem Łódź. Zielono-czarni podołali wyzwaniu połowicznie, długo prowadząc, ale ostatecznie sięgając tylko po punkt.

- Co sądzę o Widzewie? - zdradzał przed pierwszym gwizdkiem środowej konfrontacji trener Górnika, Kamil Kiereś. - Pracowałem w GKS Tychy, gdzie także piłkarze grali pod wielką presją, a na mecze przychodziło od 14 do 15 tysięcy kibiców. Rywale wychodzili na spotkanie z nami podwójnie zmotywowani. Grało się nam ciężko. Bardzo istotnym punktem obecnej drużyny z Łodzi jest Marcin Robak, który może nie biega obecnie za dużo, ale jest ogromnym mentalnym wsparciem dla pozostałych zawodników. Widać, że Widzew nie jest nastawiony na grę atakiem pozycyjnym, ale z kontry. To jednak zespół, który ciągle się tworzy, choć nowy trener ma już trzon drużyny - podsumował szkoleniowiec.

Po niedzielnej przegranej z Elaną Toruń 1:3, Kiereś zdecydował się na powrót do wyjściowej jedenastki, na którą stawiał w dwóch pierwszych kolejkach obecnego sezonu. Tym samym, w porównaniu z poprzednią serią gier, na ławce rezerwowych usiadło czterech graczy: obrońca Tomasz Midzierski, pomocnicy Dominik Lewandowski i Donatas Nakrošius oraz napastnik Przemysław Banaszak, który jest wypożyczony do Górnika właśnie z Widzewa.

Łęcznianie od początku spotkania udowadniali, że nie przystąpili do rywalizacji z bojaźnią wobec gospodarzy. - Trener powiedział nam w szatni słowa, które mocno utkwiły mi w pamięci: ten stadion jest Widzewa, ale boisko może być nasze - zdradził przed kamerami TVP 3 w przerwie Paweł Wojciechowski, napastnik zielono-czarnych. - W tej lidze nie ma faworytów i każdy może wygrać z każdym. Chcieliśmy od pierwszych minut jak najdłużej utrzymywać się przy piłce oraz korzystać zarówno z kontry, jak i ataku pozycyjnego - dodał.

W pierwszej połowie plan "Górników" został w pełni zrealizowany. Zespół trenera Kieresia grał odważnie, przechwycał piłkę w newralgicznych strefach boiska, przeprowadzał groźniejsze ataki od miejscowych i dobrze radził sobie w defensywie. Goście oddali także celne strzały na bramkę, czego nie byli w stanie dokonać łodzianie. Jedno z tych uderzeń dało łęczyńskiej drużynie prowadzenie.

Wynik meczu otworzył w 40. minucie gry Paweł Wojciechowski. Napastnik Górnika otrzymał świetne podanie na wolne pole od Igora Korczakowskiego, wpadł w pole karne i kapitalnym strzałem pokonał stojącego między słupkami Patryka Wolańskiego.

Tuż po wznowieniu stron zielono-czarni mogli podwyższyć prowadzenie. Najpierw na bramkę Widzewa strzelał Aron Stasiak, ale jego strzał został zablokowany. Chwilę później, po wrzutce z rzutu rożnego i uderzeniu głową Pawła Baranowskiego, piłka ostemplowała poprzeczkę łodzian.

Łęcznianie dopięli swego i strzelili gola na 2:0 w 58. minucie spotkania, za sprawą pewnie wykonanego rzutu karnego. "Jedenastka" została podyktowana po faulu Sebastiana Rudola na Michale Golińskim, a na bramkę zamienił ją Paweł Wojciechowski, który zdobył tym samym trzeciego gola w obecnych rozgrywkach.

Po tym trafieniu goście skoncentrowali się głównie na obronie korzystnego dla nich rezultatu. Ta sztuka jednak im się nie powiodła, bowiem w ostatnim kwadransie zespół czterokrotnych mistrzów Polski znacząco podkręcił tempo i - ku radości swoich kibiców - wreszcie zaczął konstruować ataki, które się zazębiały.

W 77. minucie gry pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy dla "Górników" miał miejsce za sprawą strzału Daniela Mąki, po bardzo dobrej akcji Marcela Pięczka. Z uderzeniem doświadczonego zawodnika poradził sobie Patryk Rojek.

Kilkadziesiąt sekund później bramkarz zielono-czarnych musiał już wyciągać piłkę z siatki, gdy kontaktowego gola zdobył Marcin Robak. Na konto dwukrotnego króla strzelców Ekstraklasy zapisano także drugie trafienie dla Widzewa w tym meczu, które padło po fatalnym błędzie Rojka. 20-letni wychowanek Górnika wypuścił piłkę z rąk w z pozoru niegroźnej sytuacji i futbolówka przekroczyła linię bramkową, a sędzia wskazał na środek boiska.

Więcej goli w tym meczu już nie padło, choć w 90. minucie wprowadzony z ławki rezerwowych Przemysław Banaszak mógł zapewnić łęcznianom trzy punkty, lecz jego strzał dobrą interwencją zatrzymał Wolański.

Zielono-czarni zanotowali w Łodzi trzeci remis w obecnych rozgrywkach. Podopieczni trenera Kieresia będą mieli szansę na powalczenie o drugie zwycięstwo w sezonie już w najbliższą niedzielę, gdy zmierzą się przed własną publicznością z GKS-em Katowice. Początek tej rywalizacji zaplanowano na godzinę 13.05.

Widzew Łódź - Górnik Łęczna 2:2 (0:1)
Bramki: Robak 79, 80 - Wojciechowski 40, 58 (z rzutu karnego)

Widzew: Wolański – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Pięczek, Mandiangu (59 Mąka), Poczobut (63 Zejdler), Radwański, Ameyaw (73 Gutowski), Wolsztyński, Robak. Trener: Marcin Kaczmarek

Górnik: Rojek – Orłowski, Baranowski, Pajnowski, Leandro, Goliński (85 Lewandowski), Korczakowski (83 Wójcik), Stromecki, Tymosiak, Stasiak (75 Turek), Wojciechowski (84 Banaszak). Trener: Kamil Kiereś

Żółte kartki: Zejdler - Tymosiak, Stromecki

Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk)

Widzów: 16 682

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski