W tym wszystkim jest wspólny mianownik - należy pójść do kościoła, wyjdzie na to, że w przypadku zwykłych wierzących dwa razy (święconka i rezurekcja), a w przypadku gorliwszych pięć razy. Żałuję, że świętowanie największych prawd naszej wiary zostało sprowadzone jedynie do chodzenia do kościoła, wbrew wskazaniom Ewangelii i nauce Kościoła. To duże i smutne zubożenie wiary. Ale przecież, zamiast wierności "obyczajom przodków" możemy zrobić sobie naprawdę Wielki Tydzień. I dotknąć tajemnicy Zmartwychwstania.
Ewangelia podpowiada, że Pan Bóg chce raczej miłosierdzia niż ofiary (np. Oz 6,6 lub Mt 9,13), więc policzmy ile dzieł miłosierdzia mamy za sobą po całym Poście Wielkim. Ile? To sprawdzian naszej wiary. To z Ewangelii, a teraz jeszcze coś z nauki Kościoła, świętej nauki, bo głoszonej przez błogosławionego Jana Pawła II, wkrótce świętego.
Prawie 10 lat temu (2004, "Mane nobiscum") polski papież wołał o poszerzenie horyzontu naszej wiary: "Czyż zatem nie można by Roku Eucharystii uczynić okresem, w którym wspólnoty diecezjalne i parafialne w sposób szczególny postarają się zaradzić czynną braterską pomocą którejś z tak licznych form ubóstwa na naszym świecie? Mam tu na myśli tragedię głodu, który dręczy setki milionów istot ludzkich, mam na myśli choroby nękające kraje na drodze rozwoju, samotność starców, trudności przeżywane przez bezrobotnych, przeciwności losu znoszone przez emigrantów. Są to nieszczęścia, które dotykają też - chociaż w innej mierze - regiony zamożniejsze. Nie możemy się łudzić: tylko po wzajemnej miłości i trosce o potrzebujących zostaniemy rozpoznani jako prawdziwi uczniowie Chrystusa (por. J 13, 35; Mt 25, 31-46). To właśnie jest kryterium, wedle którego będzie mierzona autentyczność naszych celebracji eucharystycznych."
Tyle papież i jego nauka. I to jest tak, Wielki Tydzień o tyle będzie Wielki i prawdziwy, jeżeli komuś głodnemu zaniesiesz chleb albo zupę pomidorową (kapuśniak też jest dobry), o ile pójdziesz na godzinę pogadać ze starszym i samotnym dziadkiem, znajdziesz uchodźców z Czeczenii i zaprosisz na śniadanie w Wielkanoc (nie udawaj, że to taka polska świąteczna i rodzinna tradycja, gdzie tylko rodzinka ma się dobrze). Dodajmy do tego więźniów, dzieci z biednych ulic naszych miast, bezdomnych, chorych psychicznie i wszystkich innych odrzuconych i wykluczonych.
Jeśli dasz komuś swój czas, energię, chleb, rzeczy, a przede wszystkim miłość, żadne Alleluja nie zabrzmi fałszywie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?