Teatr Stary pokazał lubelską premierę sztuki Mateusza Pakuły „Wieloryb The Globe” w reżyserii Evy Rysovej.
Jaka była geneza „Wieloryba…”, wiedzą chyba wszyscy. Pakuła napisał tę sztukę dla artysty, który - zdawać by się mogło - wystąpić w niej nie może: dla Krzysztofa Globisza, który przed ponad dwoma laty przeszedł poważny udar mózgu, którego skutkiem są duże problemy z poruszaniem się i mówieniem. Do dramaturga dołączyły byłe studentki Globisza z krakowskiej PWST: reżyserka Eva Rysova oraz aktorki - Zuzanna Skolias i Marta Ledwoń z lubelskiego Teatru Osterwy. A sam Globisz bez wahania zgodził się zagrać wyrzuconego na brzeg wieloryba.
Powrót do świata
Taki pomysł dramaturgiczny tylko na pierwszy rzut oka może zaskakiwać czy zgoła szokować. Ale w gruncie rzeczy jest nader trafną metaforą sytuacji aktora, dla którego ciało i głos są wszak podstawowymi narzędziami pracy, a który dotknięty częściowym paraliżem i głęboką afazją, znajduje się nagle jakby w zupełnie innym świecie. Właśnie jak ów morski ssak w obcym mu środowisku lądowym. Opowieść o ratowaniu wieloryba jest więc historią powrotu aktora do świata, do którego nie chce i nie może przestać należeć - na scenę. My, widzowie, oczywiście nie znamy całej drogi, którą Krzysztof Globisz przebył od tragicznego udaru do chwili, gdy stanął przed publicznością; możemy jedynie podziwiać jej efekty. A te są nadzwyczajne.
Ograniczenie jako atut
O dokonaniach ludzi dotkniętych jakąś niepełnosprawnością zwykło się mawiać, że przekroczyli własne ograniczenia. I to jest prawda. Ale Globisz dokonał znacznie więcej. On nie tylko te ograniczenia przekroczył, lecz - poznawszy je - świadomie zbudował z nich zupełnie nowe, niezwykłe środki aktorskiego wyrazu; ze słabości uczynił siłę. To prawda - porusza się z trudem, ale przecież nikt nie oczekuje odeń hasania po scenie. Owszem - zmaga się z odmawiającymi posłuszeństwa słowami, ale kiedy przemówi, to jest to przejmujące i sugestywne. A przy tym nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż aktor na nowo poznaje słowa, smakuje je i cieszy się nimi. Nie stracił też nic ze swej ogromnej charyzmy scenicznej; przeciwnie - przykuwa uwagę w stopniu może jeszcze większym niż dawniej. A wszystko to składa się na rolę, którą wielu widzów z pewnością zapamięta na zawsze.
I wcale nie jest powiedziane, że musi to być kreacja jedyna. Doskonale mogę sobie wyobrazić Krzysztofa Globisza w wielu innych rolach; także tych z największej klasyki. Wystarczy, aby znaleźli się reżyserzy obdarzeni wyobraźnią i odwagą w jej używaniu. Mam nadzieje, że takich w Polsce nie brak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?