Władysław Kowalik skończył dziś 100 lat (WIDEO)

Potem był tort urodzinowy i szampan za zdrowie pana Władysława, który ma syna, troje wnucząt, troje prawnuków i ... niesamowite szczęście w życiu. - Nie tylko dlatego, że mimo tak sędziwego wieku porusza się samodzielnie po mieszkaniu i dzięki spożywaniu dużej ilości warzyw i kaszy, a od czasu do czasu także ziół, jest w niezłej kondycji, ale przede wszystkim dlatego, że wielokrotnie uciekł śmierci dosłownie w ostatniej chwili - mówi Jerzy Kowalik, syn pana Władysława.

Pierwszy raz urodzony w Niemcach koło Lublina Władysław znalazł się w poważnych tarapatach podczas I wojny światowej. Pocisk, który spadł tuż obok małego chłopca... nie rozerwał się. W styczniu 1939 roku znowu nad Kowalikiem czuwała opatrzność. Był poważnie kontuzjowany (tym razem ładunek wybuchł), nabawił się zapalenia płuc, ale przeżył. Po wojnie żołnierz BCh, odznaczony m.in. krzyżem tych batalionów, Krzyżem Partyzanckim, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Pro Memoria, znalazł się ponownie w sytuacji niemal ostatecznej. Autobus, którym podróżował z Krzczonowa do Bychawy zaczepił bokiem o hak holowniczy wywróconej ciężarówki. Pan Władysław został ranny. Kobieta, której ustąpił miejsca zginęła.

Stulatek zbudował dom, posadził sad. W 1944 roku ożenił się, a pięć lat później został ojcem Jerzego.
- Tata przez wiele lat pracował w przedsiębiorstwie budowlanym w Lublinie, potem lakierował szczotki i lutował bezpieczniki. Myślę, że dzisiaj jest szczęśliwy - dodaje Jerzy.

Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski