Krzysztof Grabczuk, Paweł Nakonieczny i Arkadiusz Bratkowski przyszli w środę do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Członkowie zarządu województwa lubelskiego brali udział w drugiej rozprawie o przywrócenie prof. Elżbiety Starosławskiej na stanowisko dyrektora Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Proces władzom samorządowym wytoczyła była szefowa onkologii.
Elżbieta Starosławska, która nie stawiła się w środę w sądzie, kierowała COZL od października 2006 r. Zarząd województwa zdecydował o jej dyscyplinarnym zwolnieniu 22 marca tego roku po kontroli, jaką przeprowadzili audytorzy marszałka województwa.
Według kontrolerów, zachodziło podejrzenie, że szefowa onkologii mogła naruszyć m.in. ustawę antykorupcyjną. Prof. Starosławska podpisała umowę-zlecenie z firmą Roche na przeprowadzanie badań klinicznych. Ta właśnie firma w latach 2013 - 2015 wygrała pięć przetargów ogłoszonych przez COZL. Za leki dostarczone do apteki przy Centrum firma Roche otrzymała łącznie 15,9 mln zł.
- 14 marca br. otrzymaliśmy z Departamentu Kontroli i Audytu, a także od naszych radców prawnych informacje, że pani dyrektor naruszyła dwie ustawy: o zamówieniach publicznych i antykorupcyjną, ponieważ miała zawarte umowy z firmami, które następnie wygrywały przetargi na dostawy leków do COZL - relacjonował w środę przed sądem wicemarszałek Krzysztof Grabczuk.
Kontrola, która wykazała nieprawidłowości, była spowodowana wcześniejszymi doniesieniami, że dyr. Starosławska zatrudniła w szpitalu około 300 osób, chociaż COZL nie miało podpisanego kontraktu z NFZ.
- Nie poinformowała o tym marszałka, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje w placówce. Nie wiem, czy po otrzymaniu wyników kontroli ktoś rozmawiał z panią Starosławską. Więcej do powiedzenia będzie miał na pewno marszałek Bratkowski, który nadzoruje departament zdrowia - dopowiadał Krzysztof Grabczuk.
Według Arkadiusza Bratkowskiego, członka zarządu województwa, kontakty z dawną dyrektor COZL nie należały do najłatwiejszych.
- Bezpowrotnie straciłem do niej zaufanie. Nawet gdyby zarzuty co do jej pracy się nie potwierdziły, nie wyobrażam sobie dalszej współpracy ze Starosławską - podkreślał Bratkowski.
I zaraz dodał, że wyniki kontroli były jednoznaczne. - Nie mieliśmy wątpliwości, że musimy wyciągnąć wobec dyr. Starosławskiej konsekwencje. Gdybyśmy przemilczeli to, co zostało odkryte, to teraz zapewne siedzielibyśmy na ławie oskarżonych - stwierdził Arkadiusz Bratkowski.
Prawnika reprezentującego w sądzie Elżbietę Starosławską interesowało, czy po otrzymaniu raportu pokontrolnego ktoś rozmawiał z szefową Centrum i próbował wyjaśnić z nią tę sytuację.
- Nie udało się to, bo pani profesor była na zwolnieniu lekarskim. Dlatego poddaliśmy wniosek o jej dyscyplinarne zwolnienie bez wypowiedzenia pod głosowanie. Wszyscy byli „za”, nie było żadnej dyskusji. Przecież Starosławska zatrudniała ludzi, choć nie było kontraktu z NFZ, była wielka obawa o załamanie kondycji finansowej szpitala, a dyrektorka prosiła o dodatkowych 20 mln zł na dokończenie inwestycji - wyjaśniał Arkadiusz Bratkowski.
A ile teraz potrzeba na dokończenie budowy? - dopytywał prawnik. - Ok. 70 mln zł. COZL co miesiąc przynosi straty, brakuje pieniędzy na świadczenia - mówił samorządowiec. - Nastąpiła „dobra zmiana” - ironizował pełnomocnik Starosławskiej.
Arkadiusz Bratkowski jednak punktował dalej: - Starosławska podpisała oświadczenie, że nie ma żadnych kontaktów ani umocowań z innymi firmami, a faktycznie współpracowała na umowę o dzieło z firmą farmaceutyczną Roche. To było jednoznaczne z naruszeniem przepisów - nie miał wątpliwości.
Za tydzień przed sądem przesłuchany ma zostać Sławomir Sosnowski, marszałek województwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?