Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Własne ściany nadal nie chcą pomóc. Koszykarze Pszczółki Startu Lublin przegrali w hali Globus z Legią Warszawa po dogrywce

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Dokładnie rok temu, 2 marca 2021 roku, koszykarze Startu Lublin po raz ostatni wygrali ligowy mecz w hali Globus. Wydawało się, że czekanie na kolejny triumf zakończy się w spotkaniu z Legią Warszawa, ale chociaż w 26. minucie gospodarze prowadzili różnicą 22 punktów, to przegrali po dogrywce 97:107. To już 10. domowa porażka Startu w tym sezonie.

Do meczu z drużyną ze stolicy koszykarze Startu przystąpili 10 dni po udanym turnieju Suzuki Pucharu Polski, w którym lublinianie zaskoczyli dobrą grą i awansowali do finału. Podopiecznym trenera Tane Spaseva nie udało się jednak utrzymać formy pucharowej. - Mecz trwa cztery kwarty, a nie trzy. Zawodnicy chyba o tym zapomnieli – mówi szkoleniowiec. - W czwartej kwarcie był kompletny pogrom. Planujemy zagrywkę na penetrację, a decydujemy się na rzut. Mieliśmy pięć start przy kozłowaniu. Tak nie można grać – dodaje.

Pierwsze punkty z gry gospodarze zdobyli po upływie 2,5 minuty. Przed końcem pierwszej kwarty udało im się jednak po raz pierwszy wyjść na prowadzenie. Mateusz Dziemba przeciął podanie rywali, natomiast akcję rzutem zza linii 6,75 m zakończył Mike Scott.

Amerykanin świetnie rozpoczął spotkanie i był fantastycznie dysponowany rzutowo. Do przerwy Scott zdobył 16 punktów, trafiając wszystkie siedem rzutów (w tym dwa za trzy punkty).

W 7. minucie w czerwono-czarnych barwach zadebiutował Andre Walker, który ma odciążyć Scotta na rozegraniu. Pierwszego meczu w lubelskiej drużynie nie zaliczy do udanych. Na początku oddał dwa niecelne rzuty z dystansu i zanotował jedną asystę, gdy świetnie dostrzegł pod koszem Dziembę. W sumie na parkiecie spędził ponad 13 minut, ale na więcej rzutów już się nie zdecydował, a po jednej z nieudanych akcji usłyszał sporo ostrych słów od trenera.

- Walker ma pomóc Mike’owi, żeby nie był on zmęczony. Nie mogłem mu dać więcej gry, gdy Legia zaczęła odrabiać straty. Gdyby wszystko było w porządku, to zagrałby ostatnie pięć minut. Ale liczymy na niego i uważam, że będzie dużą wartością dla nas – mówi Tane Spasev

Pierwszą kwartę wygrali goście, a obie drużyny rzucały ze skutecznością na poziomie 50-procent. Po drugich 10 minutach prowadzili już lublinianie – 44:41, a kwartę zakończył rzut za trzy punkty Scotta. Amerykanin „zatańczył” z obrońcą, zrobił krok w tył i celnie przymierzył.

Wynik oscylował wokół remisu do 17. minuty. W tym momencie Legia wygrywała 41:38. Przez kolejne ponad osiem minut lublinianie grali niczym w transie, przy coraz większej swobodzie. Gracze z Warszawy przestali trafiać, a gospodarzom wychodziło niemal wszystko. Okres gry na przełomie drugiej i trzeciej kwarty Start wygrał 30:5 i wyszedł na prowadzenie różnicą 22 punktów – 68:46.

Trener Legii wydawał się już pogodzony z bezradnością swojej ekipy i na siedząco śledził tę nierówną walkę. Przed ostatnią kwartą czerwono-czarni mieli przewagę 18 punktów i… wszystko roztrwonili.

Goście zagrali mocniej w obronie, podwajali i zmuszali lublinian do prostych błędów. Ich najlepszy strzelec, Robert Johnson, w pierwszej kwarcie zdobył 12 punktów, ale w dwóch kolejnych tylko trzy. W decydujących momentach Amerykanin zagrał jednak, jak na lidera przystało. W czwartej kwarcie Johnson zdobył 16 punktów. W tym samym czasie Mike Scott, ani razu nie trafił do kosza.

- Gratuluję drużynie Startu trzech kwart, bo grali na bardzo wysokim poziomie. Trafiali otwarte rzuty, byli w gazie, a my w drugiej kwarcie wypadliśmy ze swojego rytmu. Brawa dla mojego zespołu szczególnie za defensywne wstawki w czwartej kwarcie. Graliśmy z energią i wiarą – podkreśla trener rywali, Wojciech Kamiński.

O zwycięstwie rozstrzygnęła dogrywka, w której skuteczniejsi byli zawodnicy Legii. - Mamy teraz dwie opcje. Albo wszystko, co do tej pory wypracowaliśmy wyrzucamy, albo zapominamy o tym meczu i walczymy dalej. Moim zdaniem musimy to wziąć na siebie i zapomnieć. Mamy jeszcze 10 meczów i jeżeli będziemy grać, jak przez te trzy kwarty, to będzie bardzo ciężko z nami wygrać – twierdzi Spasev.

Następny mecz Start zagra 6 marca w Stargardzie ze Spójnią.

Polski Cukier Pszczółka Start Lublin – Legia Warszawa 97:107 D (20:25, 27:16, 31:19, 12:30, d 7:17)

Start: Scott 26, Melvin 20, Dziemba 17, Wilson 14, Taylor 11, Kostrzewski 7, Szymański 2, Jeszke, Pelczar, Walker. Trener: Tane Spasev

Legia: Johnson 36, Cowells III 17, Jovanović 15, Skifić 13, Koszarek 7, Wyka 6, Abdur-Rahkman 6, Kemp 4, Kulka 3. Trener: Wojciech Kamiński

Sędziowali: Dariusz Zapolski, Michał Chrakowiecki, Mateusz Skorek; Widzów: ok. 400

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski