Czy cena doprowadzenia wody i odprowadzenia ścieków musi rosnąć i czy powinno to się dziać z coroczną cyklicznością? W to wnikać nie zamierzam. Mam jedynie nadzieję, że ktoś mądry nad tym czuwa i dba o interes mieszkańców, a nie zysk wodociągów, bo jako miejska spółka mieć go nie muszą.
Zaciekawiło mnie w tym wszystkim co innego, a mianowicie: ile wody przy okazji każdorazowej debaty o podwyżkach leją miejscy radni. Gdyby mieli za nią płacić, pewnie przestaliby jej tyle lać. Tymczasem mieszkańcy miasta, oszczędzając wodę z kranu, są zalewani populistycznym wodolejstwem polityków. Co kadencję z innych ust daje się słyszeć: "Stanowcze NIE dla podwyżek cen wody" i jeszcze parę ładnych okrągłych zdań w stylu: "Ludzie tego nie zniosą" czy "Nie dobijajcie mieszkańców miasta".
A jak się sprawdzi, co przedstawiciele politycznej opcji, która właśnie wylewa krokodyle łzy nad lublinianami, mówili o podwyżkach, gdy akurat stali u sterów władzy, to się okazuje, że ceny wody muszą rosnąć, bo przecież wszystko drożeje. Jeżeli jest się w opozycji, to ceny wody zbyt ostro szybują w górę, jeżeli w koalicji, to ostro w górę szybują inwestycje wodociągów, które trzeba z czegoś pokryć. I tak prawie co cztery lata mamy wodną schizofrenię wśród naszych przedstawicieli.
W idealnym świecie powinno być tak, że koalicja przedstawia nam szczegółowe wyliczenia będące potwierdzeniem potrzeby podwyżki, a opozycja tak samo szczegółowe wyliczenia, które będą kontrargumentem. Świata idealnego jednak nie mamy, woda więc będzie płynąć jak płynie i w kranach, i z ust polityków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?