AKTUALIZACJA:
Godz. 15.15
Sąd zdecydował się umorzyć postępowanie stwierdzając, że kontrowersyjne wypowiedzi wojewody były prywatnymi opiniami i nie ma podstaw do oceniania ich z prawnego punktu widzenia. - Żądanie ukarania Przemysława Czarnka jest przejawem woli zmiany ocen społecznych za pomocą przymusu państwowego. Zakazanie krytyki określonych zjawisk czy postaw to nic innego, jak pozostawienie miejsca jedynie na milczenie i afirmację - mówił sędzia Bernard Domaradzki.
- Tzw. mowa nienawiści nie może stanowić knebla wolności słowa, który będzie krępował obywateli Rzeczpospolitej, w tym polityków, w głoszeniu własnych opinii i poglądów - dodał.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Stronom przysługuje zażalenie. Bartosz Staszewski zapowiedział we wtorek, że na pewno je złoży.
- Tam kończy się wolność słowa, gdzie zaczyna się krzywda drugiej osoby. Sąd tę granicę przesuną za daleko - komentował adwokat Bartosz Przeciechowski.
Godz. 15
***
Chodzi o wypowiedzi, które wojewoda zamieścił m.in. w nagraniu na swoim kanale na YouTube. W filmiku pt. "Czarnek przeciwko zboczeniom, dewiacjom i wynaturzeniom" urzędnik stwierdził w kontekście Marszu Równości m.in., że "takie obnoszenie się ze swoją seksualnością na ulicy jest po prostu obrzydliwe". Dodawał, że świadczy też o braku kultury osób, które uczestniczą w tego typu wydarzeniach.
ZOBACZ TEŻ: Marsz Równości w Lublinie. Policja podsumowuje: W naszą stronę leciały butelki i kamienie (ZDJĘCIA, WIDEO)
Pełnomocnik Bartosza Staszewskiego przekonywał przed sądem, że: "takie słowa nie powinny padać z ust przedstawiciela administracji rządowej". Podkreślał, że o "niefortunnych" wypowiedziach wojewody zrobiło się bardzo głośno. Pismo w tej sprawie trafiło m.in. do władz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie wojewoda prowadzi zajęcia. - Stopień społecznej szkodliwości tych słów nie może być więc uznany za znikomy - podkreślał adwokat Bartosz Przeciechowski.
Wojewoda odpierał te zarzuty i zapewniał, że nie chciał nikogo obrazić. Podkreślał, że jego intencją było jedynie wyrażenie swojej opinii. Przekonywał też, że nie znał wcześniej Bartosza Staszewskiego. - Nie kierowałem do niego moich słów. Nie stwierdziłem nigdy, że jest dewiantem ani zboczeńcem ani wynaturzeńcem. Nie mogłem tego stwierdzić, bo mnie nie interesuje jego orientacja seksualna - mówił w sądzie Przemysław Czarnek.
ZOBACZ TEŻ: Zamieszki podczas Marszu Równości w Lublinie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?