Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewoda na celowniku CBA, bo myśliwi łamali prawo

Barbara Majewska
Wojewódzka Straż Łowiecka skontrolowała w ubiegłym roku plany łowieckie i stwierdziła szereg przekroczeń, których przez lata bezkarnie dopuszczali się myśliwi
Wojewódzka Straż Łowiecka skontrolowała w ubiegłym roku plany łowieckie i stwierdziła szereg przekroczeń, których przez lata bezkarnie dopuszczali się myśliwi Andrzej Szozda / archiwum
Myśliwi przez lata bezkarnie łamali prawo strzelając do zwierzyny leśnej ponad limity. W ten sposób narazili skarb państwa na stratę co najmniej 4,36 mln zł. Wojewoda lubelski i Państwowa Straż Łowiecka w Lublinie zrobili niewiele, by ukarać koła łowieckie i odzyskać pieniądze. Tak wynika z raportu Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Afera leśna ujrzała światło dzienne w czerwcu ubiegłego roku na łamach Kuriera. Ujawniliśmy wówczas szokujące informacje dotyczące polowań na Lubelszczyźnie. Okazało się, że aż 70 legalnie działających kół łowieckich przekroczyło dopuszczalne limity odstrzału zwierzyny. Rekordziści w ciągu trzech lat nielegalnie wybili ponad 700 zwierząt.

Tymczasem każdy nadprogramowy odstrzał to strata dla skarbu państwa. Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska, każde upolowane w ten sposób zwierzę ma swoją cenę (najtańsze są m.in. zające - tysiąc złotych za sztukę). I właśnie dlatego sprawą zajęło się CBA. Jak ustalili funkcjonariusze, kwota niepobranego przez wojewodę ekwiwalentu wynosi co najmniej 4,36 mln zł. Te pieniądze powinny zasilić skarb państwa.

Urzędnicy tłumaczą, że żaden przepis prawa nie zobowiązuje wojewody czy PSŁ do kontroli realizacji planów łowieckich i podejmowania działań w przypadku ewentualnych nieprawidłowości.

- Sprawa nie jest oczywista z punktu widzenia prawnego. Wątpliwości mają nie tylko służby wojewody, ale także Prokuratoria Generalna, która w imieniu skarbu państwa będzie dochodziła ekwiwalentu przed sądem powszechnym - podkreśla Marcin Jarzyna z biura prasowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Mimo tych wątpliwości, Wojewódzka Straż Łowiecka skontrolowała w ubiegłym roku plany łowieckie i stwierdziła szereg przekroczeń, których przez lata bezkarnie dopuszczali się myśliwi. Wszystkie sprawy kierowała do właściwych prokuratur. Te zaś notorycznie je umarzały, m.in. ze względu na niską realną szkodę majątku skarbu państwa.

Jak się okazało, komendant Straży Łowieckiej przekazując sprawy prokuraturom, nie wykazywał realnej szkody, tzn. ekwiwalentu, a jedynie cenniki skupu tuszy zwierzyny łownej, które są nieporównywalnie niższe. Co więcej, komendant razem z dokumentami wysyłał organom ścigania projekty postanowień o umorzeniu poszczególnych spraw.

- Takie mamy prawo, że prokuratura umarza tego typu sprawy i dlatego od razu wysyłaliśmy gotowe projekty - tłumaczy Stefan Kowalewski, komendant wojewódzki PSŁ i dodaje: - Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.

Przekroczeniami limitów odstrzału zwierzyny w lubelskich lasach zajmie się Prokuratoria Generalna. Wybierze do prowadzenia przed sądem jedną ze spraw, która zostanie potraktowana jako precedensowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski