Wolę cyrk niż politykę

Radny Lublina Michał Krawczyk chce, by miasto nie dzierżawiło gruntów objazdowym trupom cyrkowym, bo jest przeciwnikiem znęcania się nad zwierzętami. Jak mówi: klatka i wybieg nie są naturalnym środowiskiem zwierząt. Z tego powodu nigdy nie zabrał swojego dziecka na takie pokazy.

No cóż, Michale (z racji znajomości pozwolę sobie tak się do Ciebie zwracać), trochę wszystko upraszczasz, a przy okazji niestety próbujesz być równie modny i medialny co Robert Biedroń w Słupsku. Ja córki do cyrku nie zabrałem tylko z braku okazji, ale wspólnie uwielbiamy oglądać archiwalne relacje z festiwalu cyrkowego w Monte Carlo.

I o dziwo, córka nawet się mnie nie pyta, dlaczego tak męczą te zwierzęta. Za to jest pod wrażeniem umiejętności zwierząt i współpracy z ludźmi. Dla Ciebie te umiejętności i ta współpraca to, jak czytam, forma znęcania się nad zwierzętami. A psa, kota czy papugę swojemu dziecku byś kupił?

A czy, Twoim zdaniem, trzymanie zwierząt w czterech ścianach przez osiem czy dziewięć godzin nieobecności właścicieli w domu, to nie jest forma znęcania się? Upraszczam tak jak i Ty to czynisz. Tak jak nie każdy mieszkaniec slumsów to złodziej, a polityk to kłamca, tak nie każdy cyrkowiec to sadysta.

Ja dla przykładu wolałbym pójść z córką do cyrku niż zabrać ją na obrady różnych gremiów politycznych, nie chcę bowiem by przesiąkła fałszem, intrygą i zdradą. Wybacz Michale, ale znam więcej osób, które oglądając nazbyt często polityków stają się agresywni, niż tych, którzy pod wpływem występów cyrkowych zaczęli znęcać się nad zwierzętami. Każdy jednak ma prawo wychowywać dzieci jak chce, oby ich tylko nie krzywdził.