„Design” przywodzi na ogół na myśl ładne rzeczy, przedmioty luksusowe czy ekstrawaganckie. Zwykle nie dostrzegamy jego aspektu społecznego. - Komfort, fajność, estetyka to słowa, które dominują. Pytania po co, dla kogo, kto na tym zyska, kto ustala zasady, kto użytkuje, czy jak wygląda proces projektowy są na marginesie - zauważa Michał Kubieniec, kurator wystawy „Design w służbie społecznego wykluczenia” w Brain Damage Gallery.
Krytycznie spogląda ona na otaczającą nas rzeczywistość - tę codzienną, od strony grodzonych osiedli, skwerów usianych pomnikami, ulic i alejek, na których ruch jest dyscyplinowany barierkami.
Projektant Victor Papanek stwierdził w książce „Dizajn dla realnego świata. Środowisko człowieka i zmiana społeczna”, że „istnieją co prawda dziedziny działalności bardziej szkodliwe niż wzornictwo przemysłowe, ale jest ich bardzo niewiele”. Pytanie o społeczną odpowiedzialność towarzyszy także wystawie, która stawia wiele ważnych pytań. Na przykład, czy potrzeby rynku odpowiadają faktycznym potrzebom ludzi. Instalacja Grzegorza Layera zderza wizję idylli z deweloperskich ulotek z czysto dokumentalnymi zdjęciami osiedli. Rozdźwięk jest porażający. „Tu odetchniesz pełną piersią”, czytamy na przykład, lecz ponure, pozbawione zieleni, nowoczesne betonowe pustynie aspirującej klasy średniej pozostają niespełnioną obietnicą. Na straży snu o lepszości stoją tanie i szpetne żelazne płotki, częsty element miejskiego krajobrazu.
Czy designowi może brakować empatii? Odpowiedzi udziela praca Palce Lizać. Składa się z trzech minimalnie różnych wizualnie powierzchni, jednak całkowicie odmiennych, jeśli chodzi o funkcję i wymiar etyczny. Symetryczne wybrzuszenia odpowiadają piłkarskim korkom, nawierzchni dotykowej ułatwiającej orientację osobom niewidomym oraz kolcom uniemożliwiającym bezdomnemu położenie się w danym miejscu. Ten ostatni wynalazek, zastosowany m.in. przed marketami w Londynie, wywołał prawdziwą burzę dyskusji na temat „wrogiego” designu, który zamiast ułatwiać, utrudnia życie, odstrasza i wyklucza.
To nie tylko kolce czy niewygodne ławki, ale i agresywne, dominujące nad otoczeniem obiekty. Alternatywę dla ideologicznych monumentów proponuje BudCud. Pomniki „bez znaczenia”, za to afirmujące neutralne, pozytywne wartości, jak szczęście, wygoda czy nadzieja, zamiast monumentalizmu wprowadzałyby do miejskiej przestrzeni nutkę swobody, humoru czy przyjemności. Podpowiedź do tego, co można zrobić z wszędobylskimi barierkami (np. biegnącymi wzdłuż chodników) podsuwa Supergut Studio. Na przykład przerobić na stylowy, miejski leżak. Kolejnym pozytywnym przykładem - bo wbrew tytułowi stanowią na wystawie większość - jest wrocławskie Podwórko im. Wszystkich Mieszkańców. Możemy nie tylko zapoznać się z jego historią, ale i do niego wejść i poznać sąsiadów.
„Design w służbie społecznego wykluczenia” zderza dwa oblicza projektowania. Designu, który służy tylko niektórym, staje się narzędziem kontroli bądź wyrazem czystej komercji z tym drugim - społecznie odpowiedzialnym, który widzi swoją rolę jaką wtórną wobec autentycznych ludzkich potrzeb.
"Design w służbie społecznego wykluczenia". Brain Damage Gallery, pl. Teatralny 1, do 30 listopada
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?