Niektórzy zarzucają mi, że naruszyłem jakąś świętość. Nie sądzę. Odtworzyłem model, nic więcej. Autorzy prototypu też dosłownie go lepili. Moja pasja trzyma mnie przy życiu. Cały czas walczę z rakiem, który jest wyjątkowo złośliwym łobuzem. Trafiłem na lekarzy-pasjonatów, wyciągają mnie za każdym razem za uszy. Teraz jestem królikiem doświadczalnym. Testuję nowy lek. Trzeba czymś się zająć. Czymś więcej niż pracą. Jakąś pasją, która daje radość. Na przykład jakimś kolejnym autem. Chciałbym też doczekać wnuków, żeby im opowiedzieć różne historie… - mówił Mirosław Mazur w sierpniu ubiegłego roku, tuż po ukończeniu budowy pierwszej repliki syreny sport z 1960 roku.
19 kwietnia, po długiej chorobie odszedł Mirosław Mazur, miłośnik motoryzacji, honorowy członek Automobilklubu Lubelskiego, twórca repliki syreny sport. Rodzina i przyjaciele pożegnali Pana Mirosława w poniedziałek na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
- Nigdy nie mówił o swojej chorobie. Był człowiekiem niesamowicie skromnym. Nie rozmawiał ze mną o tym, mimo że jestem lekarzem. Wszyscy wiedzieliśmy o tym, co się z nim dzieje, ale Mirek po prostu o tym milczał, bo był twardy. Jest wspaniałym przykładem na to, że pasja pomaga walczyć z chorobą i w jakiś sposób o niej zapomnieć. Potrafił za to opowiadać godzinami o motoryzacji. W tym temacie był niesamowitym gawędziarzem. To wszystko świadczy o jego klasie - podkreśla Roman Gawęda z Automobilklubu Lubelskiego.
Jedyna odtworzona w Polsce, zgodna w ponad dziewięćdziesięciu procentach z założeniami konstruktorów sprzed ponad 50 lat, syrena sport świeciła swoim blaskiem podczas wielkiej wystawy aut i motocykli zabytkowych na Moto Session 2013. Jej twórca nie mógł dojechać swoim dziełem na wystawę.
- On nią jechał duszą, niestety ciało już mu nie pozwoliło. Został w szpitalu i zmarł w momencie, kiedy otwieraliśmy wystawę. Ten samochód to unikat, którym Mirek pokazał, że swoim nakładem pracy i pasją można zrobić coś, czego nie dokonał nikt w Polsce od końca lat pięćdziesiątych. Udowodnił też, że w Lublinie są ludzie, którzy potrafią tworzyć piękne nadwozia. Mirek był moim przyjacielem. Oprócz motoryzacji, łączyły nas pewne sprawy zdrowotne. Podobnie jak Mirek w pewnym okresie miałem problemy, tak więc staliśmy po tej samej stronie barykady - wspomina Grzegorz Soboń z Automobilklubu Lubelskiego.
Pasja Mirosława Mazura to nie tylko syrena sport.
- Pierwsze auto stworzył jedenaście lat temu w swoim zakładzie piaskowania. To buggie na bazie starej fiesty. Potem tuningował nissana swojego syna oraz porsche 924 córki. Jednak syrena to największe jego dzieło, bo nie jest to tylko nad-wozie. Mirek postarał się, aby wszystkie elementy, począwszy od zawieszenia, poprzez silnik, kończąc na drobnych detalach, były jak najbliższe oryginałowi - mówi Roman Gawęda.
Jakim był człowiekiem?
- Na takie pytanie nie da się odpowiedzieć w kilku słowach. Proszę spojrzeć na zdjęcia, gdzie jest otoczony gronem znajomych, ubranych w koszulki z nadrukiem jego syreny. Mirek po prostu potrafił zjednywać sobie ludzi. Ostatnio miał kolejny projekt. Zaczął odrestaurowywać citroena BL11. Niestety, nie zdążył - dodaje Grzegorz Soboń.
Materiał z kwietnia 2012 r.:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?