Cichociemni to żołnierze-spadochroniarze z Armii Krajowej. Szkoleni na terenie Wielkiej Brytanii, byli zrzucani w całkowitej tajemnicy na terenie okupowanej Polski. Na ogół w wyznaczonych wcześniej miejscach. Pierwsza taka akcja odbyła się w nocy z z 15 na 16 lutego 1941 roku. Cichociemni mieli wylądować w okolicy Włoszczowej. Tak się nie stało.
- Trzej skoczkowie znaleźli się na Śląsku, gdzie nikt na nich nie czekał - wyjaśnia Sławomir Snopek, współautor wystawy „Cichociemni - pierwszy zrzut”, którą do końca lutego można oglądać w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 przy ulicy Bernardyńskiej.
Dowódcą akcji był pochodzący z Wąwolnicy major pilot Stanisław Krzymowski (używał pseudonimów „Kostka”, „Stefan” oraz „Ikar”). W zrzucie uczestniczył także, urodzony we wsi Małochwiej koło Krasnegostawu, bombardier Czesław Raczkowski (ps. „Janek”, „Orkan”, „Włodek”). Ich towarzyszem był pochodzący z Litwy rotmistrz Józef Zabielski ps. „Żbik”.
- W rejonie zrzutu musieli niestety zostawić radiostacje, które wieźli z Londynu. Na szczęście, Raczkowski, który studiował na Politechnice Lwowskiej, później sam zbudował nową radiostację - opowiada Sławomir Snopek.
70 lat po wojnie specjaliści docierają do nowych informacji o cichociemnych. - O Czesławie Raczkowskim ze wsi Małochwiej do tej pory wiedzieliśmy bardzo mało. Udało mi się jednak dotrzeć do mieszkających za granicą jego krewnych z Polski - cieszy się Snopek.
Co jeszcze wiemy o cichociemnych wywodzących się z naszego regionu? Stanisław Krzymowski z Wąwolnicy uczył się w gimnazjum w Lublinie, a gdy wybuchła I wojna światowa, uciekł ze szkoły, żeby zapisać się do legionów. - Musiał powiedzieć, że jest starszy, czyli ma 17 lat, żeby go przyjęto - zauważa Sławomir Snopek.
W 1991 roku Towarzystwo Przyjaciół Wąwolnicy na miejscowym cmentarzu parafialnym postawiło pomnik upamiętniający bohaterów z tych okolic, na którym jest też m.in. nazwisko majora pilota Stanisława Krzymowskiego.
- Również w przedsionku Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej od 2004 roku jest tablica upamiętniająca Jana Marię Rostworowskiego - innego cichociemnego z naszych stron - dodaje Wiesława Dybała z Towarzystwa Przyjaciół Wąwolnicy.
Rostworowski został zrzucony w Polsce w 1944 roku. Zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen.
- Jego ojciec był pierwszym skarbnikiem uniwersytetu w Lublinie, dzisiejszego KUL. Rostworowscy mieli majątek i dwór w Kęble pod Wąwolnicą - dodaje Wiesława Dybała.
Moneta NBP upamiętniająca cichociemnych
We wtorek, 16 lutego, Narodowy Bank Polski wprowadzi do obiegu srebrną monetę dziesięciozłotową „75. rocznica pierwszego zrzutu Cichociemnych”. Została ona wyemitowana w ilości 15 tysięcy sztuk, jej cena to 120 złotych.
"Na awersie monety znajduje się skoczek podczas opadania na spadochronie desantowym. Łuki wokół zewnętrznej krawędzi monety symbolizują otwartą czaszę spadochronu, a promieniście schodzące w kierunku środka tarczy linie symbolizują linki otwartego spadochronu. Na rewersie centralną część monety zajmuje znak spadochronowy z wieńcem i symbolem Polski Walczącej. Tło wypełnia 316 ptaków symbolizujących 316 Cichociemnych. Na otoku monety wyodrębnione są trzy ptaki symbolizujące trzech skoczków biorących udział w pierwszym przerzucie Cichociemnych do kraju" - podaje NBP.
Monetę będzie można kupić w oddziałach NBP oraz w sklepie internetowym www.kolekcjoner.nbp.pl. Jej cena to 120 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?