Lubelscy lekarze tak się denerwują "lojalkami" jak by ich ktoś wciągał na listę volksdeutschów albo w kartoteki SB. A to przecież tylko umowa o pracę z zakazem konkurencji. Po to, by lekarz nie siedział na kilku stołkach naraz, w dodatku w konkurencyjnej firmie, nie był przemęczony i dobrze leczył. A nasze pieniądze z NFZ szły właśnie tam, gdzie zapewniona jest opieka na cały etat, a nie na 1/10.
Umowy o zakazie konkurencji mam ja i zapewne tysiące naszych Czytelników. Mało tego, "lojalki" podpisujemy wszyscy, wybierając lekarza rodzinnego, czy płacąc co miesiąc obowiązkową składkę na ubezpieczenie zdrowotne. W dodatku nikt nam w tej ostatniej kwestii wyboru nie daje. Lekarz wybór ma. "Lojalki" podpisywać nie musi. Najwyżej pójdzie na swoje. I po co się denerwować?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!