Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy się zgadzają, że tak być nie powinno

Marcin Jaszak
Chorzy mają tu dobre warunki, opiekunowie nie zawsze.
Chorzy mają tu dobre warunki, opiekunowie nie zawsze. Marcin Jaszak
Trzydziestu kilku niepełnosprawnych umysłowo mężczyzn i jedna pilnująca ich w nocy kobieta. Odwiedziliśmy Dom Pomocy Społecznej im. Roba Inja w Świdniku i zobaczyliśmy, jak przepisy prawne często mijają się z życiem.

Standaryzacje, normy, ustawy, a za paragrafami zwykli ludzie. Decyzja wojewody z 20 maja 2009 roku potwierdza, że dom spełnia standardy obowiązujące w zakresie warunków lokalowych, wymagań względem personelu oraz zasad jego funkcjonowania.

Jadalnie, osobne pokoje dzienne, gabinety zabiegowe, pracownie terapii zajęciowej, kompleks fizykoterapii, biblioteka, kaplica - wszystko to jest. Obiekty nie mają barier architektonicznych, ośrodek prezentuje się naprawdę dobrze. Tylko standardy, mówiące o personelu ośrodka, odbiegają zupełnie od potrzeb codzienności.

- Wszystko się zgadza. Stu trzydziestu siedmiu pensjonariuszy i siedemdziesiąt trzy osoby zatrudnione. Ale realnie jest pięćdziesiąt osób opiekujących się mieszkańcami. Na dyżury nocne w każdym domu zostaje jedna osoba. Tylko w jednym, z ciężko chorymi, dyżur mają dwie osoby. Większość z nas to kobiety. Często jest niebezpiecznie. Dwie z nas właśnie wróciły ze zwolnień lekarskich, bo miały połamane palce - skarżą się pracownice Domu Pomocy.

Ośrodek posiada jeden kaftan bezpieczeństwa, a mieszkańców jest 140

Co mogą zrobić opiekunowie, kiedy upośledzeni mieszkańcy mają atak i stwarzają potencjalne niebezpieczeństwo dla innych?

- Staramy się jakoś sobie radzić. Ale tu nie ma żadnych zasad, bo mieszkańcy są z tak różnym upośledzeniem, że nie ma normy i nie wiadomo, co zrobią. Ostatecznie wzywamy karetkę. A oni z kolei wzywają policję, bo sami boją się wejść - mówią pracownicy.

Ośrodek posiada jeden kaftan bezpieczeństwa. Niestety, według ustawy, może być zakłada-ny przez pielęgniarki, których na dyżurach nocnych nie ma.

Skontaktowaliśmy się z dyrektorem Domu Pomocy. - Zgadzam się, że tak być nie powinno. Przepisy nie są dopasowane do życia, a ja muszę się do nich stosować. Powinno być więcej osób, ale tu pojawia się problem pieniędzy. Mam okreś-lony budżet i muszę go zrealizować. Obecnie wprowadzamy nowy regulamin organizacyjny, który nieco poprawi sytuację - tłumaczy Janusz Kukiełka.

Podobne wyjaśnienia usłyszeliśmy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Świdniku, pod które Dom Pomocy podlega.

- Tam są potrzebne dodatkowe etaty. Ale niedobory są wszędzie. Zasady finansowania, regulamin i schemat organizacyjny ustala zarząd powiatu - tłumaczy Agata Jączyk, dyrektorka PCPR.

Przedstawiciele zarządu powiatu również potwierdzają, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. - Ten ośrodek spełnia wszystkie standardy. O brakach będziemy rozmawiali podczas rady zarządu. Na pewno spróbujemy je jakoś wypełnić - zapewnia Kazimierz Szczygieł, członek Zarządu Powiatu Świdnickiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski