Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2014: Komisje się buntują, bo długo pracują, a nie dostaną dodatkowych pieniędzy

Aleksandra Dunajska
archiwum
Członkowie gminnych i powiatowych komisji wyborczych zaczynają się buntować. Muszą pracować dłużej, a więcej pieniędzy nie dostaną.

Członkowie terytorialnych komisji wyborczych (np. gminnych czy powiatowych) liczyli, że w poniedziałek skończą prace przy ustalaniu wyników wyborów samorządowych. Z powodu awarii systemu informatycznego Państwowej Komisji Wyborczej, który nie pozwala wygenerować protokołów z wynikami głosowania, członkowie komisji musieli "ręcznie" ustalać wyniki i w ten sam sposób przygotowywać protokoły. Wczoraj system informatyczny nadal szwankował, prace trwały i nie wiadomo było, kiedy mogą się zakończyć. - Komisja jest trochę zdegustowana całą tą sytuacją - przyznaje Henryk Marczuk z Powiatowej Komisji Wyborczej w Białej Podlaskiej.

Miejska Komisja Wyborcza w Lublinie we wtorek wieczorem podała wyniki wyborów do Rady Miasta Lublin, ale jej prace trwały nadal - przy podliczaniu ilości głosów dla każdego z kandydatów do rady. - Wieczorem, po podliczeniu jednego okręgu, komisja przerwała pracę, bo jej członkowie nie zgodzili się, żeby posiedzenie nadal trwało - relacjonował jeden z członków komisji. - Rozumiem ich zdenerwowanie, bo mieli nadzieję, że skończą pracę w poniedziałek, a mamy środę i trudno powiedzieć, jak długo jeszcze to potrwa. Ale komisja nadal pracuje i będzie pracowała - podkreślał wczoraj sędzia Artur Orłowski, przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Lublinie.

Podobne sytuacje miały miejsce w całym regionie. Głównym problemem jest wynagrodzenie. Członkowie komisji dostają bowiem określone z góry diety niezależnie od tego, ile dni trwa praca - aż do ustalenia wyników wyborów.

- Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej otrzymuje 650 złotych, zastępca 600 zł, a członek 550 zł - wylicza Grażyna Ziemińska-Bicka, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. wyborów. Takie same kwoty obowiązują we wszystkich komisjach.

- Nie ma żadnej możliwości zwiększenia tych kwot - przyznaje Teresa Bichta, dyrektor lubelskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Gorycz członków komisji potęguje fakt, że w tym roku, zgodnie z wytycznymi Państwowej Komisji Wyborczej, diety członków komisji, którzy nie brali udziału we wszystkich jej posiedzeniach, mają być zmniejszane proporcjonalnie do liczby nieobecności. - W obecnej sytuacji osób, które byłyby na wszystkich posiedzeniach, chyba nie ma - mówi sędzia Orłowski. - Zmniejszanie diet jest możliwością, nie obowiązkiem. Raczej powinno to dotyczyć przypadków, kiedy ktoś w ogóle nie uczestniczył w ważnych dyżurach np. podczas rejestracji list - tłumaczy Teresa Bichta. - Ostateczna decyzja należy do urzędu (miasta, starostwa powiatowego - dop. red.), który wypłaca diety - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski