Wybory 2018. Kulesza rozsierdził Żuka. Poszło o zadłużenie Lublina

Słowo „rozsierdził” jest właściwe, bo w środę tak właśnie powiedział Krzysztof Żuk. Była to reakcja na wtorkową konferencję Jakuba Kuleszy (Kukiz’15) kandydującego na prezydenta Lublin. Kulesza zwiastował rychły upadek Lublina.

- W 2013 r. zbankrutowało Detroit. To samo może czekać Lublin, jeżeli nie pohamujemy nieograniczonego wzrostu zadłużenia - alarmował kandydat Kukiz’15.

Żuk dzień później odpowiadał: - Są granice, których nie powinno się przekraczać - mówił prezydent i zagroził, że jeśli jego kontrkandydaci w wyborach będą straszyć mieszkańców upadkiem Lublina, to ich pozwie w trybie wyborczym. - Buduje to negatywne opinie o mieście, o jego finansach i utrudnia nasze rozmowy z inwestorami - zaznaczył prezydent.

Zapewnił, że miasto jest w dobrej kondycji finansowej, dług nie przekracza ustawowych norm, zadłużenie jest obsługiwane i nigdy służby pilnujące finansów publicznych nie miały negatywnej oceny o budżetach Lublina.

Jeszcze we wtorek kandydat na radnego Tomasz Deptuła stojąc przy Kuleszy proponował, aby przyjmować roczne budżety bez deficytu.

Żuk jest przeciwny takiemu rozwiązaniu, bo deficyt ma też choćby budżet państwa.

- W samorządzie deficyt przypisany jest do zadań inwestycyjnych - mówił prezydent i stawiał pytanie: - Czy kandydaci Kukiz’15 nie chcą inwestycji, budowy szkół, przedszkoli. Jeśli tak, to niech to powiedzą mieszkańcom.

Obecnie dług Lublina wynosi ponad 1,46 mld złotych.

W ocenie Żuka mógłby być o połowę mniejszy, gdyby np. rządowa subwencja oświatowa była w wystarczającej wielkości.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Pierwszy samochód. TOP 15 aut dla początkującego kierowcy. Jeździłeś którymś z nich?

Kurier Lubelski