Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne w Bułgarii: Bułgarska destabilizacja, czy na bakier z demokracją?

Jacek Gallant
Jacek Gallant, prawnik, dziennikarz, b. wiceprezydent Lublina, ekspert rynku pracy, zasobów ludzkich i zarządzania.
Jacek Gallant, prawnik, dziennikarz, b. wiceprezydent Lublina, ekspert rynku pracy, zasobów ludzkich i zarządzania. archiwum prywatne
Na czwartkowe posiedzenie Najwyższej Rady Sądowniczej Bułgarii szef Naczelnej Prokuratury tego kraju - Sotir Cacarov - przybył opancerzonym jeepem w towarzystwie grupy antyterrorystycznej. Wzmożona ochrona wynikała z obawy o jego życie i była następstwem skrytykowania go przez premiera Bułgarii, Bojko Borysowa. Ten ostatni zarzucił bułgarskim prokuratorom "nielegalne mieszanie się do wyborów, przez co partia GERB przegrała niedzielne wybory 5-6 procentami głosów".

Chodzi o przyspieszone wybory parlamentarne, które odbyły się 12 maja. Były one spowodowane podaniem się przez rząd Bojko Borysowa do dymisji pod wpływem masowych protestów społecznych przeciwko szerzącej się korupcji w rządzie, rosnącemu bezrobociu i ubożeniu ludzi. Do tego w marcu wybuchła bułgarska Water Gate, ponieważ pracownicy podlegli ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych Bułgarii - Cwetanowi Cwetanowowi - założyli nielegalne podsłuchy politykom, biznesmenom oraz sędziom.

Na konferencji prasowej w środę, 16 maja, prokurator Cacarov potwierdził informację ujawnioną w przeddzień wyborów o zatrzymaniu tego dnia 350 tys. nielegalnych kart do głosowania, zapakowanych i gotowych do transportu. Znaleziono je w drukarni w Kostinobrodzie, należącej do jednego z członków partii GERB, która realizowała rządowe zamówienie na druk kart wyborczych. Istnieje podejrzenie, że zatrzymane nielegalne karty mogły służyć do manipulowania wyborami. Właściciel drukarni tłumaczył się, że dodatkowe karty były zepsutymi drukami, w co wątpią prokuratorzy, ponieważ na paczkach z kartami były już napisane adresy lokali wyborczych, gdzie miały one trafić. Prokuratorzy stwierdzili również, iż część z tych nielegalnych kart została wysłana do komisji wyborczych w Sofii i okolicach.

W odpowiedzi na konferencję prasową prokuratora Cacarova, premier Borysow stwierdził, że prokuratorzy akcją polegającą na zatrzymaniu kart do głosowania celowo zaszkodzili jego partii i doprowadzili do utraty około 5-6 procent głosów. Cacarov na tak sformułowane zarzuty odpowiedział, że "nigdy on, ani podlegli mu prokuratorzy nie użyli w tej skandalicznej sytuacji nazwy partii GERB". Naczelny Prokurator Bułgarii stwierdził, "że niewytłumaczalne jest, że dana partia identyfikuje się z incydentem w Kostinobrodzie i twierdzi, że to prokuratura obniżyła jej wynik wyborczy o 5-6 procent".

Niedzielne wybory w Bułgarii nie wyłoniły zwycięzcy, który mógłby samodzielnie stworzyć stabilny rząd. Opublikowane w środę wyniki pokazują, że w 240-miejscowym Parlamencie, GERB (centroprawica - Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) uzyskał 97 miejsc, BSP (lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna) - 84, DPS (liberalna partia turecka Ruch na rzecz Praw i Wolności ) - 36, zaś skrajnie prawicowa, nacjonalistyczna partia Ataka - 23.

Na czwartkowej konferencji prasowej premier Bojko Borysow zapowiedział złożenie do Trybunału Konstytucyjnego Bułgarii wniosku o unieważnienie niedzielnych wyborów. Uzasadnieniem ma być fakt, iż w sobotę w przeddzień wyborów, naruszono ciszę wyborczą poprzez nagłośnienie przez prokuraturę skandalu z 350 tys. nielegalnymi kartami do głosowania. To w efekcie zmniejszyło zwycięstwo jego partii o 5-6 procent. Jednocześnie zadeklarował, że przyjmie od prezydenta Bułgarii propozycję formułowania nowego rządu mniejszościowego złożonego z ekspertów.

Prokuratura jak i Centralna Komisja Wyborcza nie kwestionują wyników wyborów. Krasimira Medarova, członek Komisji, stwierdziła w czwartek, że nie można anulować wyników wyborów pomimo afery z kartami do głosowania, bowiem żadna z partii przy pomocy tych kart jawnie nie nawoływała do głosowania na kogokolwiek.

W piątek Rosen Plewnelijew, prezydent Bułgarii, rozmawiał z przedstawicielami czterech zwycięskich partii, by znaleźć porozumienie między nimi. "Bułgarii nie są potrzebne nowe wybory, bowiem mogą one zdestabilizować kraj. A szybkie utworzenie rządu ma kluczowe znaczenie" powiedział. Pierwsze posiedzenie nowo wybranego Zgromadzenia Narodowego zostało zwołane na 21 maja.

Zgodnie z bułgarską konstytucją prezydent proponuje fotel premiera zwycięskiej partii. Jeśli ta nie sformułuje nowego rządu w ciągu siedmiu dni, wówczas propozycję otrzymuje kolejna partia według ilości miejsc w Zgromadzeniu Narodowym. Jeśli żadna z partii zasiadających w parlamencie nie utworzy gabinetu, wówczas prezydent powołuje rząd tymczasowy i dekretem rozwiązuje parlament. W ciągu dwóch miesięcy od daty jego rozwiązania odbywają się kolejne wybory.

Według wstępnych zapowiedzi, trzy partie deklarują gotowość do współpracy bez udziału rządzącej obecnie partii GERB. Ponadpartyjny gabinet programowy chce powołać Lewica, która prawdopodobnie zyska poparcie DPS i Ataki. Czas to pokaże.

Do roli czarnego charakteru bułgarskiej demokracji zdaje się urastać obecny minister spraw wewnętrznych Bułgarii - Cwetan Cwetanow. Nie tylko podejrzewa się go o udział w aferze z posłuchami, co już jest przedmiotem postępowania prokuratury, ale również ponosi on odpowiedzialność za zapewnienie właściwych kart do głosowania. Do tego Cwetan Cwetanow od lat prowadzi walkę z sędziami, oskarżając ich publicznie i często z nazwiska o kierowanie grupami przestępczymi, wspieranie korupcji i przestępczości. Takie wypowiedzi z jego strony pojawiały się często w sprawach budzących szczególne zainteresowanie społeczne.

Tego samego dnia, kiedy odbyła się konferencja prokuratora Cacarova, dotycząca ujawnionych nielegalnych 350 tys. kart wyborczych, swoją zwołali i zorganizowali sędziowie z Bułgarskiego Stowarzyszenia Sędziów. Wsparli ich międzynarodowi obserwatorzy z Amerykańskiego Stowarzyszenia Prawników (American Bar Assocation), Fundacji "Sędziowie dla Sędziów" ("Judges for Judges" Foundation") oraz Stowarzyszenia Medel (Magistrats Europeens pour la Democratie et les Libertes). Dotyczyła ona dyscyplinarnego odwołania sędziego z Sofii - Mirosławy Todorowej, byłej przewodniczącej Bułgarskiego Stowarzyszenia Sędziów. Todorowa została zwolniona z pracy z dnia na dzień za rzekome przewlekłe prowadzenie spraw.

Znowu jednak w tle pojawia się minister Cwetanow, któremu sędzia Todorowa wytoczyła proces o zniesławienie po tym, jak zarzucił jej w mediach sprzyjanie mafii. Niedługo po tym, Krajowa Rada Sądownicza, w której zasiadają również przedstawiciele wyłaniani przez bułgarski parlament (a więc pochodzący z nominacji politycznej) wszczęli postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędzi Todorowej. Trudno więc wierzyć w przypadek... Przeciwko jej zwolnieniu zaprotestowały środowiska prawników w Bułgarii oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej.

Reprezentant Amerykańskiego Stowarzyszenia Prawników podczas konferencji prasowej stwierdził, że zwolnienie Todorowej zostało wykorzystane w celu odwrócenia uwagi od kryzysu politycznego w Bułgarii i złagodzenia krytyki rządu oraz ukazuje podległość członków Najwyższej Rady Sądowniczej orzekającej w jej sprawie władzom politycznym. "Todorowa została kozłem ofiarnym sytuacji politycznej w Bułgarii" zakończył.

Podczas czwartkowej rozprawy skargę kasacyjną Todorowej popierał również prokurator wskazując, iż jej zwolnienie było z naruszeniem art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ten gwarantuje każdemu prawo do sprawiedliwego procesu.
Nie wiadomo, kiedy zostanie ogłoszony wyrok w sprawie Mirosławy Todorowej. Moi rozmówcy niestety z obawą przyznawali, że rozstrzygnięcie jest zależne od tego, jaka opcja polityczna będzie sprawować władzę w Bułgarii. Premier Borysow zapowiedział, że w razie utworzenia przez niego rządu Cwetan Cwetanow do niego nie wejdzie. Czy to wystarczy dla ratowania bułgarskiej demokracji?

Ja mam nadzieję, że zwycięży rozsądek arbitrów. To będzie sygnał, że bułgarscy sędziowie są rzeczywiście niezależni i sprawiedliwi. A w Bułgarii wygra zapewne demokracja, bowiem ma ona swoje prawa i na nią nie wolno się obrażać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wybory parlamentarne w Bułgarii: Bułgarska destabilizacja, czy na bakier z demokracją? - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski