Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prawie najważniejsze

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński: Wybory prawie najważniejsze
Jan Pleszczyński: Wybory prawie najważniejsze Archiwum
Chyba nikt nie powie, że wszystko jedno kto jest prezydentem Lublina. Że dla mieszkańców i miasta nie ma żadnej różnicy, kto wygrał ostatnie wybory. Że w gruncie rzeczy prezydentury Pawła Bryłowskiego, Andrzeja Pruszkowskiego i Adama Wasilewskiego niczym się nie różniły, a prezydentura Leszka Bobrzyka była prostą kontynuacją prezydentury Sławomira Janickiego. A jeśli ktoś tak powie, to znaczy, że albo nie ma zielonego pojęcia o funkcjonowaniu miasta, albo kompletnie mu na Lublinie nie zależy. Albo jedno i drugie. Chce tylko łatwo dojechać z domu do pracy i z powrotem, bo jego miasto to dom i praca.

Spotykam się natomiast z opiniami - i to wcale nierzadko - że znakomitej większości mieszkańców Lublina kompletnie nie interesuje to, co się dzieje na lubelskich uczelniach, a tym bardziej kto będzie rektorem naszych dwóch najstarszych uniwersytetów - bo tylko w nich odbędą się jeszcze wybory. I nie mogę się nadziwić tej obojętności. Moim zdaniem, w takim mieście jak Lublin wybory rektorskie to jedno z najważniejszych wydarzeń. Chyba, że uznamy, iż rektor pełni funkcje wyłącznie reprezentacyjne, pozbawiony jest realnej władzy i nie ma na nic wpływu. A ma - i to nie tylko na to, co się dzieje na uczelni. Bo jakie uczelnie, taki Lublin.

Wyobraźmy sobie Lublin bez uniwersytetów, akademii, politechniki, uczelni niepublicznych. Bez s tu tysięcy studentów. Jeśli potrafimy. Ja nie za bardzo potrafię. Ale załóżmy. Wtedy na pewno pierwszy dołączyłbym do grona malkontentów, którzy dzień w dzień żałują, że nie skorzystali z pierwszej nadarzającej się okazji, by zwiać stąd jak najdalej i gdziekolwiek. Przypuszczam zresztą, że w takiej hipotetycznej sytuacji długo bym nie czekał z wyprowadzką.

Bez szkół wyższych Lublin byłby prowincjonalnym miastem bez żadnego znaczenia. Owszem, bardzo pięknym miastem, być może obok Przemyśla nawet najpiękniejszym w Polsce. Ale przecież nie o to chodzi. Bez uczelni Lublina po prostu nie ma. To znaczy jest, ale zupełnie, ale to zupełnie inny.

Kto tego nie czuje, nie czuje Lublina. Lublin to - na szczęście - wciąż jeszcze bardziej miasto książek, skryptów, akademickich bibliotek, teatrów, dyskusji i akademickiego sportu niż banków, multipleksów, hipermar- ketów i gigantycznych stadionów.
Dlatego znacznie bardziej martwi mnie kolejna już w ostatnich miesiącach likwidacja bardzo dobrej księgarni niż to, że nie mamy aqaparku, następnej filii jakiegoś banku albo jeszcze jednego salonu z horrendalnie drogimi - bo z odpowiednią metką - ubraniami.

Mam nadzieję, że jest jeszcze w Lublinie trochę osób, które myślą podobnie. Choć - fakt - spotykam je coraz rzadziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski