Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2018. Prawo i Sprawiedliwość szykuje się do wyborów i chce przerwać złą passę. Kaczyński: Celem polityki nie są pieniądze

Dorota Kowalska
Bartek Syta
Prawo i Sprawiedliwość próbuje zakończyć trudne dla siebie tematy i ruszyć do przodu. To ważne, jeśli chce zatrzymać spadki poparcia i wygrać jesienią wybory samorządowe. Impulsem ma być konwencja samorządowa w najbliższą sobotę.

Prawo i Sprawiedliwość nie ma ostatnio dobrej passy. Trudno się więc dziwić, że Jarosław Kaczyński robi wszystko, aby wyciągnąć partię z opałów, bo sondaże pokazują jasno, że poparcie dla rządzących spada. Prezes postanowił więc działać - i chociaż przed świętami wielkanocnymi nie miał problemu z nagrodami, jakie rozdała swoim ministrom Beata Szydło, po świętach zmienił zdanie.

- Swego czasu, przed wyborami, powiedziałem, że dla polityki nie idzie się dla pieniędzy. Społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało, stąd ta reakcja na nagrody, oczekiwanie na skromność w życiu publicznym. Wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i że celem polityki nie jest zarabianie pieniędzy - zaczął Kaczyński podczas specjalnie zwołanej konferencji pasowej.

CZYTAJ TAKŻE: Jarosław Stawiarski przekazał nagrodę na Caritas. Pokazał potwierdzenie przelewu

- Ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się oddać nagrody do połowy maja na cele społeczne, do Caritasu - kontynuował.

Potem poinformował o planach kolejnych zmian, które ustalił komitet polityczny PiS. W Sejmie mają zostać złożone projekty, które zakładają obniżenie o 20 proc. pensji poselskich i senatorskich, wprowadzeniu nowych limitów obniżających pensje wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków, starostów i ich zastępców.

Zniesione mają być też wszystkie dodatkowe, poza pensją, świadczenia, które przysługiwały kierownictwu spółek Skarbu Państwa. Ustawy miałyby zostać uchwalone w ciągu nawet dwóch najbliższych miesięcy.

Cóż, radykalne posunięcia. Opozycja mówi o populizmie i o tym, że za grzechy rządzących mają teraz płacić Bogu winni posłowie, senatorowie i samorządowcy. Politycy PiS z dość smętnymi minami przekonują, że oczywiście dostosują się do decyzji kierownictwa partii. Ale prawda jest taka, że zadowoleni być nie mogą, bo raz - nikt z nas nie lubi, kiedy obniża mu się pensje, dwa - ci, którzy wzięli nagrody, mogli je już wydać. Sytuacja w samym Prawie i Sprawiedliwości jest więc dość nerwowa.

Prezes musi zdawać sobie z tego sprawę, ale trzyma się planu. Miał poruszyć temat pensji i nagród na piątkowym posiedzeniu komitetu wykonawczego PiS. Jak donosi informator „Faktu” zapowiedział, że decyzji nie zmieni.

CZYTAJ TAKŻE: Caritas o przekazaniu nagród przez ministrów: Jesteśmy zaskoczeni, przyjmuje tylko dobrowolne datki

-Wiem, że są plotki, są różne frakcje w partii, jedni na drugich nadają. Są takie osoby, które proponują rozmawiać. Ktoś tam obdzwaniał ministrów, aby nie oddawać nagród. Ale nawet o tym nie myślcie! Ja wiem, kto kto robił -mówił Jarosław Kaczyński, cytowany przez „Fakt”. Także rzeczniczka PiS Beata Mazurek postanowiła zdyscyplinować ministrów. „Sprawa nagród jest oczywista i jasna - mają być zwrócone do połowy maja. Będą konsekwencje dla tych, którzy tego nie zrobią”- napisała na Twitterze. Ale też sprawa nagród mocno zniesmaczyła nawet wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Łącznie wydaliśmy na nie, my, czyli podatnicy - 1,5 mln zł, bo w sumie tyle pieniędzy otrzymali wszyscy konstytucyjni ministrowie. I kiedy wydawało się, że sprawa ucichnie, bo obecny premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że w jego rządzie żadnych premii nie będzie, na mównicę sejmową weszła Beata Szydło i wykrzyczała, że i owszem, nagrody się jej ministrom należały, bo ciężko pracowali. Może i tak, ale po tych słowach poparcie dla partii rządzącej spadło o kilka (według innych sondaży kilkanaście) procent. Prezes musiał wkroczyć do akcji, bo pieniądze to nie jedyny jego kłopot.

W piątek Jarosław Kaczyński sporo uwagi poświęcił także wewnętrznym walkom w partii. - Są osoby, wycieczki, także ministrowie, którzy już myślą o wyborach europarlamen-tarnych. Knują. Otóż powiem tak: Kto knuje, nie będzie miał szans na start. A kto knuje, to ja wiem - miał powiedzieć Jarosław Kaczyński. Ale rzeczywiście, o przepychankach między poszczególnymi frakcjami w Prawie i Sprawiedliwości coraz głośniej w przestrzeni publicznej. Mówi się już nawet wprost, że to bój o schedę po prezesie, a wewnętrzne konflikty powoli wymykają się spod kontroli. Nic więc dziwnego, że Jarosław Kaczyński dyscyplinuje posłów i pokazuje, kto wciąż rządzi partią.

Prawo i Sprawiedliwość świadome spadków sondażowych, próbuje też odwrócić uwagę społeczną od nagród, premii, nieszczęsnej nowelizacji ustawy o IPN, czy decyzji Andrzeja Dudy o zawetowaniu ustawy degradacyjnej, bo to posunięcie prezydenta także mocno uderza w obóz Zjednoczonej Prawicy. PiS złożył właśnie w Sejmie projekt uchwały w sprawie powołania komisji śledczej w sprawie wyłudzeń VAT. Ma zbadać działania instytucji w okresie od grudnia 2007 roku do listopada 2015 roku. Celem komisji będzie bez wątpienia udowodnienie, że to polityka poprzedniego rządu, a więc Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego naraziła Skarb Państwa na ogromne straty. Wciąż pracuje komisja, która bada aferę Amber Gold i komisja reprywatyzacyjna. Wszystkie one mają uderzać w PO. Z kolei premier Mateusz Morawiecki próbuje ugasić pożar w Brukseli, w każdym razie robi wszystko, aby Unie Europejska nie wdrożyła w stosunku do Polski artykułu 7. Pytanie, jak na te wszystkie działania zareaguje żelazny elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Politolodzy i komentatorzy sceny politycznej zauważają, że ustępstwa w stosunku do Unii Europejskiej, paradoksalnie, mogą zostać odebrane, jako ugięcie się, wycofanie z wcześniejszych zapowiedzi. PiS już zrobił krok w tył jeśli chodzi o nowelizację ustawy o IPN, czy ustawę degradacyjną - w tym przypadku za sprawą prezydenta Andrzeja Dudy.

CZYTAJ TAKŻE: Ofensywa PiS. Jarosław Kaczyński zapowiada „500 plus BIS”. W ten sposób rządzący chcą poprawić wyniki sondaży

A tu jeszcze na horyzoncie pojawia się kolejny problem - Donald Tusk. Jak wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla Onet.pl, Tusk jest liderem rankingu zaufania do polityków - ufa mu dziś 42,8 proc. respondentów. Tym samym szef Rady Europejskiej zdecydowanie wyprzedził prezydenta Andrzeja Dudę, który był liderem rankingu zaufania w marcu. W kwietniu Duda spadł na drugą pozycję - ufa mu 36,6 proc. badanych. Na podium znalazł się jeszcze Mateusz Morawiecki, któremu ufa mu 36,5 proc. przepytanych Polaków. To dla Prawa i Sprawiedliwości spory kłopot. Tym bardziej, że Donald Tusk zadeklarował w ostatnim wywiadzie, że wróci do polskiej polityki, ale nie w roli emeryta. Mówi się, że były premier mógłby wystartować chociażby w wyborach prezydenckich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski